Nesterowicz: - Jeżeli do połączenia nie dojdzie, będziemy miastem powiatowym

12 Maj 2013
NASI RADNI. Tomasz Nesterowicz, radny Zielonej Góry, klub SLD, członek Komisji Zdrowia, Kultury i Sportu

- Niektórzy mówią „kieszonkowe” inni „pula”, ale, tak naprawdę, chodzi o podział pieniędzy oddanych do dyspozycji radnych. Jaka jest pana ocena tego modelu?
- Najistotniejsze są cele dotyczące młodzieży. Stąd moje wsparcie dla trochę zapominanych szachów. W efekcie ruszyła szkółka szachowa, organizowane są zawody ligi szachowej. Drugim elementem mojego funkcjonowania w Komisji Zdrowia, Kultury i Sportu była decyzja o wsparciu footballu amerykańskiego. Sport w szkole traktuję jako formę wychowania i wzmacniania młodych organizmów, a nie jako hodowlę zawodowych sportowców.

- Skoro mówimy o pieniądzach i mieszkańcach, to weźmy na tapetę budżet obywatelski.
- Wprowadzenie budżetu obywatelskiego uważam za strzał w dziesiątkę. Nie zgadzam się z opinią, że jest to kreowanie kolejnego miejskiego lobby. Budżet obywatelski pobudza zdolność mieszkańców do samoorganizacji i dlatego nie powinien w żaden sposób podlegać ocenie prezydenta czy radnych. To mieszkańcy podejmują decyzje. A te nie powinny być poddawane politycznym ocenom czy komentarzom.

- Ostatnio wiele mówiono na sesjach o Funduszu Integracyjnym. Pan reprezentuje w tej kwestii dość radykalne stanowisko.
- Jestem gorącym zwolennikiem połączenia gmin. Patrząc przez pryzmat pomyślności przyszłych pokoleń, dostrzegam same pozytywy. Zielona Góra stanie się wtedy, abstrahując od dodatkowych pieniędzy, największym podmiotem w województwie lubuskim i stanie się jednym z większych miast w Polsce. To będzie miało niebagatelne znaczenie podczas rozmów prowadzonych na poziomie ministerialnym. Inaczej traktuje się miasto, które jest małe, inaczej takie, które ma duży potencjał rozwojowy. Pieniądze z Funduszu Integracyjnego są zatem mądrą inwestycją w przyszłość Zielonej Góry.

- Jak będzie wyglądać Zielona Góra za kilkadziesiąt lat?
- Przyszłość miasta postrzegam w systemie zero-jedynkowym. Uważam, że jeżeli do połączenia nie dojdzie, będziemy miastem powiatowym, w którym niewiele będzie się działo. Musimy doprowadzić do tego, by Zielona Góra nie straciła statusu centrum kultury i administracji. Patrząc na gospodarkę, nie wierzę, by Zielona Góra stała się centrum przemysłowym. Musimy zatem wspomagać rozwój uniwersytetu, bo miasto z licznymi studentami może liczyć na stały dopływ pieniędzy z tytułu sprzedaży usług mieszkaniowych, gastronomicznych czy rozrywkowych. Dostrzegam po prostu zależność pomiędzy pustoszejącym deptakiem i coraz mniejszą liczbą studentów. Pamiętajmy o tym.

Dziękuję.

Krzysztof Grabowski