Łatwiński - budujmy hale produkcyjne
- W jakich sprawach najczęściej zgłaszają się do pana mieszkańcy?
- Coraz częściej pytają o miejsca pracy. Kiedy rozmawiam z zielonogórzanami, wskazują, że jest to klucz do poprawy sytuacji w innych dziedzinach.
- Czy jest na to jakaś recepta?
- Trzeba zrobić wszystko, by nakręcić koniunkturę. Mam na myśli większe zadania inwestycyjne o charakterze gospodarczym.
- Projekty o ponadregionalnym zasięgu? Taki obraz Zielonej Góry z serii jak nas postrzegają z zewnątrz?
- Po diagnozie sytuacji i analizie przykładów z innych miast, wraz z kolegami z zespołu doradców, z którym współpracuję, zaproponowaliśmy koncepcję Zintegrowanego Centrum Komunikacyjnego Zielona Góra-Główna. Obszary dworców zawsze są wizytówką miasta. Szacujemy, że wkład finansowy w ten projekt z budżetu Zielonej Góry będzie ograniczał się głównie do poprawy układu drogowego przy dworcach. Największe środki rzędu 150 mln zł powinni wyłożyć inwestorzy prywatni, trochę dołoży kolej i PKS. Rolą miasta powinna być koordynacja przedsięwzięcia. Komunikacja to podstawa rozwoju. Dlatego popierałem rozwój lotniska w Babimoście i byłem inicjatorem apelu w sprawie dokończenia budowy drogi S3.
- Pan z tym kolejnictwem jednak coś tak blisko?
- Myśli pan o kolejowej obwodnicy Czerwieńska. W 2006 r., jako doradca wojewody, zwołałem w tej sprawie spotkanie. W efekcie tego i innych działań wpisano to zadanie na listę projektów kluczowych. Potem, jako przewodniczący komisji gospodarki, monitorowałem tę inwestycję i pomagałem wyjść z impasu, kiedy groziło jej wstrzymanie.
- Ktoś mądry, kogo cytować już nie wypada, powiedział - po pierwsze gospodarka. Dalej nie trzeba rozwijać.
– Pomysłem może się okazać budowa hal produkcyjnych pod wynajem dla przedsiębiorców. Miasto na zasadzie zachęty powinno zastosować tu, po spełnieniu pewnych warunków, preferencje czynszowe.
- A coś o czym Kowalski z Zielonej Góry może stanowić, czyli budżet obywatelski?
- To dobra forma dająca możliwość konsultacji z mieszkańcami, którzy widzą, że ich potrzeby w mniejszym lub większym wymiarze są zaspokajane.
- Są też zadania, które radni realizowali z własnej, 120 tysięcznej puli.
– Mam nadzieję, że nasadzenia szpaleru drzew przy al. Niepodległości, zagospodarowanie klombów przy tej ulicy, posadzenie kwiatów przy pl. Piłsudskiego, remont świetlicy na starówce czy fundusze na koncepcję rozwoju turystyki biznesowej - to są konkrety. Każdy radny byłby w stanie zagospodarować znacznie większe środki. Dam przykład: remont nawet małej uliczki to czasem milion złotych. Może dobrym pomysłem jest rozkładanie większych zadań na kilka etapów.
Krzysztof Grabowski