Samowola w jedną noc - banery posła Mejzy

16 Październik 2024
Mija rok od nocy, w której Łukasz Mejza powiesił nielegalnie w Zielonej Górze 1,2 tys. wyborczych plakatów, za co ma zapłacić miastu 78 tys. zł. Co się dzieje z karą? Będzie przestrogą?

Kara posła Łukasza Mejzy jest szczególna w historii zielonogórskich wyborów. Wszystkich, tych parlamentarnych i lokalnych. Bo jedyna w swoim rodzaju.

Polska racja stanu

Jesień 2023 r.,  wybory do Sejmu i Senatu. Do niedzieli 15 października zostały cztery dni. Kampania na ulicach senna, choć dużo billboardów, ściennych plansz i plakatów na słupach i koziołkach. Ten ranek był jednak inny. O świcie mieszkańcy zobaczyli na popularnych ulicach setki plakatów Łukasza Mejzy, kandydata PiS. Wisiały na latarniach, łańcuchach i przydrożnych barierkach. Skala szokowała.

Zielonogórzanie wrzucali do sieci filmiki i zdjęcia z nielegalnej akcji Mejzy. Żądali szybkiej reakcji prezydenta Janusza Kubickiego, którego z Mejzą wcześniej łączyły bliskie polityczne relacje. Obaj byli liderami ruchu bezpartyjnych. - Nie ma naszej zgody na taką samowolę - ogłosił prezydent.

Pracownicy ZGK usunęli z ulic blisko 1,2 tys. nielegalnych reklam kandydata.

Mejza, zaraz po reklamowym nalocie, tłumaczył w zielonogórskich rozgłośniach publicznych, że brak zezwoleń to nic wielkiego. Istotne jest, aby „pogonić Tuska”. Bo to polska racja stanu - tłumaczył. O jego kampanii informowały największe telewizje i portale.

Jak to zrobił Gorzów

Zielona Góra nie musiała przecierać szlaków w ściganiu nielegalnych kampanii dzisiejszego posła PiS. Wystarczyło skopiować scenariusz z Gorzowa. Miasto nad Wartą „totalną samowolkę” przeżyło w 2019 r., gdy Mejza startował z listy PSL. Prezydent Jacek Wójcicki podliczył Mejzę na 50,7 tys. zł. Wyegzekwowanie kary nie było jednak proste. Prawna przepychanka trwała ponad dwa lata. Urzędnicy odpowiadali m. in. na odwołania pełnomocnika kandydata. Wypowiadały się Samorządowe Kolegium Odwoławcze oraz Wojewódzki Sąd Administracyjny. Gorzowski urząd nie ustępował aż zaczęli działać windykatorzy. Miesięcznie z konta posła ściągali ok. 4 tys. zł.

Bez odwołania

Prezydent Zielonej Góry 18 grudnia 2023 r. ogłosił nałożenie kary w wysokości 78,5 tys. zł.

- Za co konkretnie? - pytam.

- Za zajęcie, bez zezwolenia zarządcy drogi, pasa drogowego - odpowiada Aurelia Socha-Matczyńska z Departamentu Zarządzania Drogami. Kandydat PiS plakaty i banery wieszał właśnie w pasie - na znakach drogowych, barierkach, słupach oświetleniowych.

Skąd się wzięła kwota sięgająca prawie 80 tys. zł. Otóż prawo o drogach publicznych mówi o „dziesięciokrotności opłaty ustalanej jak przy wydaniu pozwolenia”. Czyli legalne banerowanie Mejzę kosztowałoby 7,8 tys. zł.

- Łukasz Mejza nie odwołał się od nałożonej kary. Decyzja stała się ostateczna i prawomocna. Została skutecznie doręczona - mówi A. Socha-Matczyńska. - Jednak pan Mejza nie uregulował dobrowolnie nałożonej kary. Wobec tego w związku z zaległościami w zapłacie kar wystawiony został tytuł wykonawczy.

Postępowanie egzekucyjne wobec posła prowadzi Urząd Skarbowy w Krośnie Odrzańskim. Jego celem jest przymusowe wyegzekwowanie zaległości. Czyli jak w Gorzowie, windykacje mogą sięgać 2-4 tys. zł miesięcznie.

Artur Łukasiewicz