Wójt nie jest wizjonerem
- Boi się pan prezydenta Kubickiego?
Jarosław Berent, radny z Ochli: - Nie. Dlaczego pan pyta?
- To może Kubicki trzyma pana finansowo za gardło? Przecież ma pan sklep w Zielonej Górze.
- Sklep mam…, ale dalej nic nie rozumiem.
- To może nie potrafił mu pan odmówić?
- To jakieś bzdury. Czemu zadaje pan te… głupie pytania?
- Idę tropem przeciwników połączenia miasta z gminą, czyli zespołu ds. przeciwdziałania likwidacji gminy. Takie insynuacje przedstawiali, argumentując, kto i dlaczego wstąpił do gminnego komitetu „Jesteśmy na TAK!”. Pan też do niego należy. Aha! I nie macie prawa wypowiadać się na temat gminy, bo macie niewiele z nią wspólnego. I jeszcze…
- Niech pan przestanie. Jestem radnym wybranym dużą ilością głosów. Reprezentuję swoich wyborców, nawet jeżeli komuś się to nie podoba. Rozmawiajmy poważnie.
- Dlaczego wstąpił pan do komitetu popierającego połączenie?
- W Ochli najważniejszym problemem jest brak kanalizacji. Pozostając w gminie, nie mamy żadnych szans na jej zbudowanie. Gminy nie będzie na to stać. To samo dotyczy Zatonia, Kiełpina, Jeleniowa.
- Przecież w gminnej wieloletniej prognozie gospodarczej znalazły się zapisy o pieniądzach na ten cel…
- Te zapisy to bzdura. Papier jest cierpliwy, wiele zniesie. Tylko czemu nie było ich wcześniej? Dopiero kiedy powstał społeczny komitet budowy kanalizacji i zebraliśmy setki podpisów, to zaczęto w gminie o tym mówić. I to z oporami. W tym czasie miasto zamówiło i zrobiło koncepcję. I zapowiada, że jeżeli dojdzie do połączenia, to sfinansuje inwestycję, nie naruszając pieniędzy z Funduszu Integracyjnego. Naprawdę, po połączeniu możemy szybko załatwić wiele spraw, które w gminie zajęłyby nam z 30 lat.
- Czyli pana przekonuje hasło: duży może więcej?
- Ja w połączeniu widzę szansę. Chociażby na szybszy rozwój. Wójt nie jest wizjonerem. Nie ma pomysłu na gminę za 10, 20 lub 30 lat. A w mieście wciąż rodzą się nowe pomysły. Na przykład program ZGrana Rodzina jest genialny. Zaproponował mieszkańcom sporo konkretnych korzyści. Dlatego wybrałem połączenie. Dla moich córek, by miały lepsze perspektywy. Będę prosił babcię, by zagłosowała dla wnuków.
- Nie boi się pan utraty tożsamości?
- Nie. Ochla nadal będzie Ochlą. Wszystko zależy od ludzi. Jeżeli będą chcieli nadal działać, to będą stowarzyszenia, OSP, rada sołecka. Natomiast o tożsamości gminy, jako całości, proszę mi nie mówić. Przecież Ochla ma niewiele wspólnego z Przylepem. O reprezentację też się nie boję. Zawsze znajdę sobie radnego, który będzie mnie reprezentował. Teraz mamy radę, w której radni zajmują się jedynie swoimi sołectwami. Jak kiedyś chciałem coś zrobić w Przylepie, to mi wyjaśniono, że to nie moje zadanie.
- Ze swoimi poglądami nie jest pan popularny wśród radnych.
- Nie jestem. Podobnie jak Mariusz Rosik. Dlatego w skandaliczny sposób usunięto go z funkcji. Za poglądy, bo większość radnych nie lubi innych poglądów niż swoje. A w sprawie połączenia nie chcieli z miastem negocjować. Woleli obstrukcję. To nie rozwiązuje żadnych problemów, pozwala tylko dostawać co miesiąc prawie 2 tys. zł diety.
- Dziękuję.
Tomasz Czyżniewski