My chcemy szpitala dziecięcego!
To reakcją m.in. na podobny apel radnych Gorzowa, którzy kwestionują potrzebę powstania takiego szpitala i w pierwszej kolejności chcą, by u nich zbudować centrum radioterapii (ujętej przez marszałka w Strategii Rozwoju Polski Zachodniej).
Przeciwko budowie lecznicy w Zielonej Górze opowiedzieli się również starostowie (oprócz zielonogórskiego), którzy obawiają się, że nowa lecznica rozwijać się będzie kosztem szpitali powiatowych. Budowę szpitala oprotestowała również rada społeczna lubuskiego NFZ (priorytetem powinna być radioterapia w Gorzowie).
– O potrzebie budowy szpitala dziecięcego mówiliśmy już w 2009 r. Wtedy ten problem nie był eksponowany, bo najpierw trzeba było oddłużyć szpital w Gorzowie – tłumaczył dziennikarzom dyrektor szpitala Waldemar Taborski. Placówka ma kosztować ok. 80 mln zł.
Kawa na ławę
Projekt apelu zgłosił radny Mirosław Bukiewicz. – W apelu czytam o atakach na budowę szpitala. Ja żadnych ataków nie widziałam – jako pierwsza niewinnie rozpoczęła radna Bożena Ronowicz.
Kawę na ławę wyłożył inny z sygnatariuszy apelu radny Mariusz Marchewka: - Wszyscy śledzimy losy dyskusji nad budową szpitala. Znamy stanowisko rady miasta Gorzowa, że szpital dziecięcy nie jest priorytetem. To jest działanie przeciwko budowie naszego szpitala – mówił Marchewka.
- Inwestycja jest szansą rozwoju miasta – tłumaczył M. Bukiewicz. – Ta inicjatywa radnych z Gorzowa jest straszna. My z naszym apelem nie występujemy przeciwko innym.
Radni byli w tej sprawie wyjątkowo zgodni. Podobnie było z prezydentem Januszem Kubickim, który po kolei wyliczał jakich oddziałów dziecięcych nie ma w Zielonej Górze: oddział intensywnej opieki medycznej, onkologia dziecięca, hematologia…
Wylejcie sobie kubeł zimnej wody na głowę
- Niech niektórzy się opamiętają i wyleją sobie kubeł zimnej wody na głowę. Aż mnie ciarki po plecach przechodzą, gdy słyszę, że taki szpital nie jest potrzebny! – mówił prezydent. – NFZ rocznie wydaje 20 mln zł na leczenie dzieci poza granicami naszego województwa. Możemy wydawać je na miejscu.
Wtórował mu radny Piotr Bartczak: - Konieczność budowy szpitala jest oczywista. Myślę, że taki apel powinny przyjąć również sąsiednie gminny Świdnica czy Zielona Góra, żeby było jeszcze większe wsparcie tego projektu – zaproponował radny, równocześnie mówiąc o potrzebie dyskusji nad budową nowego szpitala, bo obecny nie starczy już na najbliższe 50 lat.
- Nie rozumiem stanowiska starostów. Przecież to będzie szpital dla całego regionu, a nie tylko dla Zielonej Góry – dziwiła się radna Jolanta Danielak. W dyskusji nad apele, udział wzięli prawie wszyscy radni.
Aleksandra Mrozek: - Nie uprawiajmy polityki kosztem najmłodszych, kosztem dzieci.
Grzegorz Hryniewicz: - Osoby przeciwne budowie szpitala chyba nigdy nie miały do czynienia z rodziną, w które chorują dzieci. Rodzice chcąc się nimi dobrze opiekować musza poświecić im wiele czasu. Często muszą porzucić pracę. Dlatego takie ważne jest, by szpital był blisko, a nie w innym województwie.
To wojenka geograficzna
Tradycyjnie lekko pod prąd płynął radny Andrzej Brachmański. - Boję się jednomyślności, bo jednomyślność sprzyja bezmyślności – zdziwił wszystkich A. Brachmański (też jest za budową szpitala). - Ta sesja ma charakter polityczny. Decyzja o budowie powinna zapadać wśród specjalistów. Wdajemy się w wojenkę gorzowsko-zielonogórską. Niestety koledzy z Gorzowa podejmując swoja uchwałę wpisują się w tę wojenkę.
Wywołała tym poruszenie na sali.- Jako radni powinniśmy zrobić wszystko, żeby szpital powstał – odpowiadał mu Tomasz Nestorowicz i przypomniał, że na oddłużenie szpitala w Gorzowie wydano olbrzymie kwoty.
- To wojenka nie tyle polityczna, co geograficzna niestety – komentował przewodniczący rady Adam Urbaniak. - Rada społeczna NFZ ma tyle do gadania na ten temat, co my o kosmodromie na przylądku Canaveral. Oni są od kontraktowania umów, nie od szpitali dziecięcych.
Na koniec zaproponował, żeby na kolejnej sesji radni napisali apel o poparciu dla budowy radiologii w Gorzowie.
(tc)