A może zagospodarować park? - zastanawia się sołtys Kosowicz
- Zaryzykuję stwierdzenie, że niemal każdy zielonogórzanin przynajmniej raz kiedyś odwiedził Ochlę. Skansen i stawy działają na ludzi jak magnes.
Aleksander Kosowicz: - O tak, skansen to nasza chluba. Rozpoznawalny, jak mało które miejsce w okolicy. Kiedy tam odbywa się święto, ciężko wtedy w promieniu paru kilometrów szpilkę wetknąć. Tyle osób naszą wieś odwiedza.
- Pytanie, jak tych gości zatrzymać na dłużej, jak ich zachęcić, by weszli w głąb wsi?
- Może jakaś gastronomia, restauracja, do której ze skansenu jeździłyby bryczki… Było kiedyś w planach połączenie muzeum etnograficznego z resztą wsi, z zabytkami, jakich u nas nie brakuje. Mamy dwa dworki, piękny kościółek, wieżę po kościele ewangelickim, a w świetlicy, w dawnych czasach, mieściła się słynna na okolicę restauracja. Wystarczyłoby tych naszych atrakcji na cały dzień zwiedzania… Ale najpierw większość z nich należałoby wyremontować.
- Obok świetlicy przejeżdżaliśmy, tam zdaje się remont w pełni? Mieszkańcy, z którymi rozmawialiśmy, trochę już się niecierpliwią…
- Tak, bo remont trwa od maja i skończy się dopiero w sierpniu przyszłego roku. I przez ten czas nie mamy się gdzie podziać. Ale to trzeba było w końcu zrobić. Bo piece kaflowe nie zdawały egzaminu, po remoncie będzie ogrzewanie gazowe. Zrobimy też kafejkę internetową. A panie już zapowiadają, że chętnie reaktywują Koło Gospodyń Wiejskich. Znalazłoby się i miejsce dla koła łowieckiego, i dla miejscowego stowarzyszenia. Będzie się gdzie spotykać. Bo w tej chwili korzystamy z uprzejmości pani dyrektor szkoły, jeśli potrzeba zorganizować jakąś uroczystość. Dobrze też żyjemy z działkowcami, często zapraszamy się nawzajem.
- W Ochli chyba w ogóle dobrze się żyje? Ludzie chwalą place zabaw, boiska, cieszą się ze sklepów i apteki. Brakuje im poczty i… miejsc w przedszkolu.
- Brakuje przede wszystkim kanalizacji, temat już się ciągnie kopę lat, naobiecywano nam i to musi być zrobione. Druga wielka bolączka to stan dróg i brak chodników. To sprawa, która zawsze będzie do załatwienia. Bo i potrzeb ciągle przybywa. Tu w każdym zakamarku ktoś się buduje i jakoś chce do tego domu później dojechać. Co o problrmach Ochli mówia mieszkańcy? - sonda.
Ochla jest duża i ciągle się rozrasta. Przybywa nam mieszkańców. Większość z tych, którzy się tu budują, to osoby pracujące w Zielonej Górze, posyłające dzieci do przedszkoli i szkół w mieście. I te osoby w Ochli tylko mieszkają, mówimy, że tu jedynie śpią. Ot, na weekend wyjdą do ogrodu, grilla rozpalą. Nie interesuje ich za bardzo los wsi. Tak naprawdę nawet nie wiedzą, co się tutaj dzieje.
- I dla nich mało istotny będzie remont sali wiejskiej…
- To oczywiste, bo i tak tego miejsca prawdopodobnie nigdy nie odwiedzą. Oni najbardziej ucieszą się z porządnej drogi i chodnika prowadzącego do ich domu. Oczywiście nie można uogólniać, bo wśród mieszkańców napływowych są i tacy, którzy chcą robić coś dla wsi. Na przykład dla strażaków, dla klubu sportowego. I do sołtysa czasem przyjdą, rzadko, bo rzadko, najczęściej na coś się poskarżyć. A to na dziury w drodze, a to na stojące kałuże…
- To może trzeba się za te boczne, osiedlowe drogi zabrać?
- Ja osobiście nie rozdrabniałbym się. Bo jak tu wszystkim dogodzić w sprawie budowy dróg i chodników? Nie da się naraz wszystkiego zrobić, a ludzie będą mieli pretensje – dlaczego zostało zrobione u niego, a nie u mnie, dlaczego tu, a nie tam. Dlatego myślę, że warto byłoby przeznaczyć pieniądze na coś, co posłużyłoby wszystkim mieszkańcom.
- Nawet tym, którzy nie są z Ochlą zżyci?
- Tak, nawet tym. Mam takiego swojego cichego faworyta. Zdradzę pani. Gdyby to ode mnie zależało, przeznaczyłbym pieniądze na uporządkowanie i zagospodarowanie terenu naszego parku. To piękne, zabytkowe miejsce, tylko zaniedbane. Potrzebuje rewitalizacji. Rosną tu okazałe, dorodne drzewa, wiele z nich to pomniki przyrody. Jest i staw, który należałoby wyczyścić. Można by ławeczki postawić, ścieżki spacerowe wytyczyć. My już w tym miejscu się spotykamy, tu organizujemy imprezy plenerowe, festyny. A gdyby tak przywrócić parkowi jego dawną świetność, mógłby stać się miejscem, które zjednoczy starych i nowych mieszkańców. Bo kto nie zaszedłby na spacer w taki urokliwy zakątek?
Ale o przeznaczeniu pieniędzy z Funduszu Integracyjnego zdecydują mieszkańcy. Bo może będą chcieli, żeby przystosować jakiś budynek na ośrodek zdrowia. Teraz przyjeżdża do nas raz w tygodniu lekarz ze Świdnicy, przyjmuje w szkole. Taki jeden dyżur to za mało.
Daria Śliwińska-Pawlak