Zdaliśmy ten szkolny egzamin
- Na stronie obok piszemy o miejskiej inauguracji roku szkolnego. Wystąpiła tam pani w uczniowskim mundurku...
Wioleta Haręźlak, dyrektor Departamentu Edukacji i Spraw Społecznych: - Zaraz mi się przypomniała szkoła mojej młodości. Miałam podobny mundurek. Kojarzy mi się z zapachem proszku „Ixi”, w którym moja mama prała białe kołnierzyki.
- W dodatku posadzono panią w pierwszej ławce…
- To wyjątkowa sytuacja. W szkole nigdy nie siedziałam w pierwszej ławce. Teraz musiałam. Razem z panią kurator Ewą Rawą rozwiązywałyśmy krzyżówkę i dostałam odznakę wzorowego ucznia. Wreszcie! Wcześniej jej nie miałam...
- Noc przed rozpoczęciem tego wyjątkowego roku szkolnego minęła spokojnie? Spała pani?
- Oczywiście. Wszystko było przygotowane. Krzyżówkę bezbłędnie rozwiązałyśmy...
- Pytam o reformę oświaty, spiętrzenie w szkołach podwójnych roczników. Z ogólnopolskich mediów dowiadujemy się, że w innych miastach jest tłok i lekcje od rana do nocy.
- A w Zielonej Górze oddajemy do użytku nową szkołę i w obciążonej do niedawna Szkole Podstawowej nr 11 lekcje trwają teraz najdłużej do 15.15. Wcześniej zdarzało się, że dzieci kończyły tu zajęcia o 18.00.
- To szkoła podstawowa, z której, podobnie jak z gimnazjów podwójny rocznik trafił do szkół średnich. Tego się wszyscy obawiali.
- My też. Od trzech lat. Ja tylko reforma weszła w życie wiedzieliśmy, że będzie problem. Rozmawiałam o tym z dyrektorami od lat. Dyskutowaliśmy, co zrobić i kiedy, żeby nie działać w ostatniej chwili, nawet tworząc nowe szkoły. To dało efekt. Byliśmy przygotowani. Nie ma co udawać, że jest łatwo, ale nie pracujemy do nocy. W szkołach średnich lekcje kończą się najpóźniej o 16.30. W wyjątkowych sytuacjach jest to 17.30. Zawsze starałam się tak pracować wspólnie z dyrektorami, że nie lamentujemy, ale z wyprzedzeniem przygotowujemy się do rozwiązania problemów.
- Jednak w związku z reformą o Zielonej Górze było głośno. Byliśmy nawet wymieniani przez ministra, że sobie nie dajemy rady. Prezydent ostro mówił o przyjmowaniu dzieci z innych gmin.
- Teraz już nikt nie mówi, że u nas jest źle. Problem jest w innych miastach. Do szkół średnich prowadzonych przez miasto przyjęliśmy 3.750 uczniów klas pierwszych. Wszystkich chętnych. Nigdy jednak tak nie było, że każdy dostawał się do swojej wymarzonej szkoły. Teraz też nie. Ok. 40 proc. uczniów klas pierwszych nie mieszka w Zielonej Górze. Prezydentowi chodziło głownie o rozwiązania finansowe. Dokładamy do tych szkół miliony złotych, również na różne dodatkowe programy edukacyjne. Samorządy, z których dzieci trafiają do nas, nie chcą się dokładać, a przecież efektem reformy jest podwójny rocznik i większe wydatki, które ponosimy.
- Podwójny rocznik jest już w szkołach. Największe zmartwienie za nami?
- Nie. W szkołach podstawowych z kolei mamy rocznik, który jest dramatycznie mały. To efekt wycofania się rządu z reformy dotyczącej sześciolatków. Część dzieci poszła do szkoły w wieku sześciu lat, część nie. W ten sposób teraz w czwartych klasach mamy... pół rocznika. Dzieci było tak mało, że ciężko było sklecić jedną klasę. Ten mały rocznik trafi za kilka lat do szkół średnich a później na studia. To będzie olbrzymia wyrwa. Przez moment będzie brakowało pracy dla nauczycieli. Jest się nad czym zastanawiać. Mamy ich zwalniać, żeby za chwilę znów ich zatrudniać? Jestem temu przeciwna.
- Spytam jeszcze o najmłodszych zielonogórzanach. Czy żłobek przy ul. Wiśniowej będzie rozbudowany?
- Chcielibyśmy. Są rządowe programy na rozbudowę żłobków. Pracujemy nad tym, by zdobyć takie pieniądze na placówkę przy Wiśniowej. Chodzi o utworzenie dodatkowych 100 miejsc.
- Dziękuję.
Tomasz Czyżniewski