W Zatoniu straciliśmy piękne drzewa
Ten położony na obrzeżach naszej wsi obszar, wyszczególniony był już na mapach w połowie XIX w. Zwierzyniec (Thiergarten) to teren, na którym trzymano w klatkach i wolierach dzikie leśne zwierzęta. Stanowił on integralną całość wraz z pałacowym parkiem, a łączyła je lipowa aleja. Przez boczną, tzw. „psią bramę”, wychodzono z parku do zwierzyńca na polowania.
Na tym terenie do dzisiaj znajdują się malownicze, meandryczne cieki wodne ze sztucznie ukształtowanymi wysepkami, kamienne mostki, wzniesienia po dawnych pawilonach, ale przede wszystkim piękny, mieszany starodrzew.
Wielkie stare dęby, buki, świerki i klony zostały wycięte, choć teren ten nie był miejscem upraw leśnych. Niestety kompletnie niezrozumiałą decyzją, w majestacie prawa (teren zwierzyńca przez zaniedbanie nie został objęty żadną formą ochrony) spora część drzew zniknęła w przeciągu 10 dni.
Pośpiesznie wywożono na bieżąco wiekowe drzewa, by nie kłuły w oczy swoją wielkością. Zmasakrowano ciężkim sprzętem dawne aleje. Równolegle z pracami leśnymi trwają obecnie prace regulujące bieg strumienia Dłubnia. Prawdopodobnie wtedy zniszczono połowę zabytkowego mostu ceglanego z pięknymi, ceramicznymi kulami. Po moście tym wjeżdżało się do zwierzyńca od strony zachodniej.
Straciliśmy bezpowrotnie spory kawał leśnego uroczyska. Na jego miejsce posadzą pewnie wkrótce w rzędach drzewka i ogrodzą płotem, aby nikt już nie kwestionował, czy to jest teren zabytkowy czy uprawy leśnej. Dziwi fakt, że tak wyjątkowy teren, również z punktu widzenia historii leśnictwa i łowiectwa, ręką leśników został zgładzony. Czy zysk ze sprzedaży tych starych drzew jest w stanie usprawiedliwić takie barbarzyństwo? Dwustuletnią ruinę, jak są pieniądze, można odbudować w dwa lata. Na dwustuletnie drzewo, bez względu na dysponowane fundusze, trzeba czekać dokładnie dwieście lat.
Jarosław Skorulski
Więcej: www.naszezatonie.org.pl