Radni o pieniądzach i kanalizacji
Podział pieniędzy zawsze wywołuje ożywioną dyskusję. Podczas ostatniej wtorkowej sesji było podobnie. Zaraz na początku zmieniono program obrad, bo prezydent dołożył projekty trzech uchwał, które wymagały zmian w budżecie. To efekt porozumienia radnych trzech klubów: PiS, SLD i Zieloni 2020 - zawartego w grudniu podczas uchwalania budżetu. Wówczas radni PO głosowali przeciw budżetowi i zrezygnowali z pieniędzy, które do podziału mają radni. Kwoty te potocznie nazywa się kieszonkowym lub budżetem obywatelskim 2.
Pozostali radni wpisali różne zadania zgłoszone przez mieszkańców. W ten sposób do budżetu trafiło teraz ponad 80 drobnych inwestycji. Znalazły się też pieniądze na wsparcie szpitala i polikliniki. Natomiast w wieloletniej prognozie finansowej zwiększono o 1,8 mln zł fundusze na uzbrojenie Lubuskiego parku Przemysłowo-Technologicznego (w ciągu 2 lat trzeba na ten cel ok. 15 mln zł). Radni dołożyli jeszcze 200 tys. zł na wykonanie dokumentacji technicznej szpitala dziecięcego. Uchwalili również 3 mln zł na tegoroczny Fundusz Integracyjny.
- Czy znany jest termin referendum? – dopytywał się szef klubu PO, Mirosław Bukiewicz, który uważa, że przed połączeniem nie powinno się wydawać pieniędzy w gminie.
- Proces połączenia uległ spowolnieniu przez decyzję PO w sprawie podziału 100 mln zł – odpowiadał prezydent Janusz Kubicki.
- Mówienie o winie PO przypomina zgraną płytę. Proces połączenia spowalnia nadmierny PR. Takim przykładem jest osławiony miliard. Pan się w tym miliardzie zakałapućkał. Jesteśmy za połączeniem – mówiła radna Aleksandra Mrozek, PO.
- Chciałbym wrócić do sprawy miliarda – odpowiadał jej Kazimierz Łatwiński, radny PiS. - Nikt z władz miasta nie mówił, że skarbik Unii Europejskiej zagwarantuje nam pieniądze i złoży swój podpis pod przelewem. Czy jednak ktoś oszukuje, jeżeli mówi, że możemy wywalczyć miliard? To ambitny projekt, ale nikt nie da nam pieniędzy za darmo. Są jednak twarde wyliczenia: 100 mln zł z bonusa ministerialnego, 100 mln zł na wybudowanie dużej obwodnicy południowej miasta. Tego już nikt nie kwestionuje. Do tego doliczmy część środków na kanalizację. A co z innymi pieniędzmi? Uważam, że nikt nikogo nie okłamuje. Żeby wywalczyć te pieniądze, trzeba mieć naprawdę twarde argumenty. Trzeba je wywalczyć szybko. Trzeba pokazać, że jesteśmy silnym samorządem, z dużą liczbą mieszkańców. Z drugiej strony, jest grupa osób, która chce pełnić rolę buchalterów i tylko punktuje, że niby ktoś ich oszukuje, że nie będzie miliarda. To są radni gminni i powiatowi, oni nie pomagają tym, którzy chcą połączenia.
Radni gładko przegłosowali wszystkie propozycje prezydenta, tylko czterech się wstrzymało. Kolejnymi punktami programu były trzy apele radnych. Jedne z nich przedstawił Tomasz Nesterowicz, SLD. Apel dotyczył zobowiązania prezydenta do ponownego sprawdzenia stawek za odprowadzenie ścieków na terenie miasta i gminy. Mówiąc w dużym skrócie, radni chcą, by je zróżnicować zależnie od kosztów. – To nie jest apel skierowany przeciwko mieszkańcom – tłumaczył T. Nesterowicz. – Stawki powinny być dla odbiorców jednakowe, ale gmina powinna do nich dopłacać lub obniżyć podatki. Dziś wyższe koszty wspólnego przedsięwzięcia ponoszą mieszkańcy miasta – przekonywał Nesterowicz.
- To może podgrzać atmosferę. Proszę, byście jeszcze raz pochylili się nad tym apelem. Moje obawy, co do konsekwencji społecznych, są bardzo duże. Może to doprowadzić do rozdzielenia stawek w mieście i gminie – mówił wójt Mariusz Zalewski, który z powody apelu specjalnie przyszedł na miejską sesję. Wcześniej chwalił współpracę w ramach Funduszu Integracyjnego.
- Ten apel ma doprowadzić do partnerstwa. Każdy płaci za siebie. – odpowiadał wójtowi prezydent Kubicki. – I proszę nie mówić o podgrzewaniu atmosfery. To pan wynajął firmę PR, by pracowała przeciwko połączeniu miasta z gminą.
Problem w tym, że koszty odprowadzenia ścieków w gminie są o wiele wyższe niż w mieście. A sieć kanalizacyjna wciąż jest rozbudowywana, więc koszty jeszcze wzrosną. Wraz z rozbudową sieci rosną również podatki od nieruchomości, które zielonogórskie wodociągi wpłacają do kasy gminy. Teraz jest to ok. 3 mln zł rocznie. Wszystko to ujęte jest w cenie ścieków, za które w większości płacą mieszkańcy miasta. Planowany III etap kanalizacji Łężycy, Zawady i Krępy kosztować będzie ok. 50 mln zł (koszty przed przetargiem), w efekcie podatki do kasy gminy mogą wzrosnąć nawet o pół miliona.
- Taryfy można rozdzielić. Tak jest w przypadku Szczańca i Świebodzina – przekonywał wiceprezydent Krzysztof Kaliszuk.
- My nie chcemy żadnej zmiany dla mieszkańców – mówił do wójta prezydent Kubicki. Rozwiązaniem mogłoby być obniżenie podatku za kanalizację. Nie ma jednak pewności, że to wystarczy na wyrównanie kosztów.
(tc)