Pomóżmy im wygrać "Mam talent"
Pół roku żmudnych treningów, okupionych litrami potu, czasem nawet bolesnych upadków. Jednak się opłaciło. Zielonogórska para akrobatów dotarła do finałowego przedstawienia w programie „Mam Talent”.
Teraz wszystko zależy od widzów. – Nasze przygotowania zaczęliśmy od występu finałowego. Dlaczego? Bo trzeba mocno wierzyć w zwycięstwo – mówi Łukasz Misztela z duetu Acroart, który w sobotę 6 grudnia, z żoną Anią, wystąpi w telewizyjnym show.
Łukasz i Ania zaszli daleko dzięki swej determinacji i wysiłkowi. Teraz bardzo potrzebują naszych głosów. Pomóżmy im, głosując na nich 6 grudnia, godz. 20.00, w programie TVN. Wystarczy wysłać SMS.
Przygotowując się do finału w „Mam Talent”, zielonogórzanie ostro trenowali w hali akrobatycznej, przy ul. Urszuli. Od przeszło pięciu miesięcy opracowywali swój pokaz w najmniejszych szczegółach. Nie było łatwo, bo założyli sobie, że każdy ich występ ma być inny od poprzedniego. Przede wszystkim jednak ma zachwycić jury.
- Tak się szczęśliwie złożyło, że występowałem w Kanadzie, w przedstawieniu cyrku nowoczesnego, u Daniela Cyra. On jako pierwszy zaczął się kręcić na kole i wprowadził je do przedstawienia, w którym grałem. Przyrząd bardzo mi się spodobał, był miłą odmianą po moich zespołowych występach – wspomina Ł. Misztela.
Pomysł powrócił, gdy Łukasz poznał swoją przyszłą żonę. - Ania była osobą z innej bajki. Zajmowała się fitnessem, ale wcale nie tym zawodowym - tłumaczy cyrkowiec.
Natychmiast biorę w obronę siedzącą tuż obok drugą połowę zespołu Acroart: - Jak widać, musi pani mieć talent.
- Tak, talent do ciężkiej pracy – błyskawicznie ripostuje siedząca dotąd cichutko Ania.
- Początkowo nie potrafiła zrobić szpagatu, skłonów, stania na rękach, nawet przysłowiowej gwiazdy. Ale chciała, nawet bardziej niż ja – śmieje się mąż.
Łukasz szybko oświadczył się Ani. Wcześniej jednak podpisał kontrakt na występy w Emiratach Arabskich, w słynnym Ferrari World Abu Dhabi. Ania koniecznie chciała wstąpić do świata artystycznych akrobacji. Koło Cyr Wheel od razu przypadło jej do gustu. Postanowili, że pojadą razem.
- Znajomi, rodzina byli lekko przerażeni. Jak patrzymy na to z dystansu, to nasza tamta decyzja, faktycznie, wyglądała na wariacką. Na szczęście, mój tata mocno mnie wspierał i dopingował do wyjazdu – wspomina Ania.
W końcu wylądowali w Emiratach Arabskich. To tam małżonka Łukasza przeszła prawdziwą szkołę życia a właściwie zawodową szkołę cyrkową.
- Ucząc Anię, zaczęliśmy od podstaw, od szpagatów. Wykonała katorżniczą pracę, dzięki splotowi szczęśliwych zdarzeń dostała pracę w przedstawieniu z użyciem German Wheel. Mogę powiedzieć, że była artystką, która robiła największe postępy. Ale nie wszystkim się podobało, że dziewczyna spoza cyrkowego świata osiąga sukces – wyjaśnia Łukasz.
Prawie półroczne, codzienne treningi dały rezultaty. Na świecie tylko kilka par tańczy z kołem. Nasi bohaterowie postanowili, że będą tą najlepszą. Stąd pomysł, by wystąpić w telewizyjnym programie „Mam Talent”.
- Powiem prawdę, mocno bałem się opinii jury. Wiedziałem, że jakbym wystąpił sam, byłoby krucho. Ania daje mi poczucie większego bezpieczeństwa – wyjaśnia Łukasz.
Do finałowego występu w największym telewizyjnym polskim programie „wyłuskującym” talenty zostało kilka dni. Atmosfera robi się gorąca. Pytam, czy wszystko jest już zapięte na ostatni guzik.
- Najpierw chcieliśmy pokazać, że jesteśmy akrobatami, by później zszokować widzów czymś zupełnie nowym. Chcieliśmy także zachować koło, by już nie skakać z przyrządu na przyrząd. Nasz program stawał się coraz trudniejszy, bo dostaliśmy więcej czasu na swój show. Teraz będziemy mieli 2 minuty i 30 sekund – śmieje się Łukasz.
Oprawę muzyczną, na mikołajkowy finał „Mam Talent”, opracował im Marcin Pawłowski „Pawbeatsa”. Ania zaprojektowała i pomagała uszyć stroje. Wystąpi w złotej koronkowej sukience. To będzie opowieść o miłości dorosłych i zakochanych ludzi. Takich jak ich małżeństwo. Więcej szczegółów nie chcą zdradzić. To ma być totalna niespodzianka.
Łukasz i Ania zaszli daleko dzięki swej determinacji i wysiłkowi. Teraz bardzo potrzebują naszych głosów. Pomóżmy im, głosując na nich 6 grudnia, godz. 20.00, w programie TVN.
Krzysztof Grabowski