Najstarsza zielonogórzanka skończyła właśnie 105 lat

3 Marzec 2017
Jest na bieżąco z tym co dzieje się na świecie, czyta nie tylko swoją ukochaną poezję i marzy o podróży do Australii. Daj nam Boże, na stare lata, taki power, jaki ma Wanda Donarska!

200 lat, 200 lat, niech żyje, żyje nam! – Wyjątkowe życzenia składano bohaterce uroczystości, która w minioną sobotę (25 lutego) odbyła się w Sali Ślubów zielonogórskiego ratusza. Wanda Donarska, osoba niezwykła i pełna uroku, urodziła się w 1912 r. 26 lutego kończyła 105 lat.

Zielonogórzanką jest od lat siedemnastu. Do Winnego Grodu, do córki, przyjechała z Czernikowa (powiat toruński), w którym spędziła większą część swego życia. Pomimo, że jest ono długie i nie było usłane różami, pani Wandzie udało się zachować optymizm i poczucie humoru, którymi zaraża innych oraz ciekawość świata i siły witalne, będące przedmiotem zachwytu (a może i zazdrości) u młodszych. Podobno w dużej mierze te cechy zawdzięcza wielkiej pasji swego życia – harcerstwu.

- Pani nic się nie zmieniła od setnych urodzin. Jest pani tą samą piękną, pełną życia osobą, którą poznałem pięć lat temu. I chyba się nie pomylę, gdy powiem, że za pięć lat znów się spotkamy – mówił podczas jubileuszu Tomasz Brzózka, kierownik zielonogórskiego USC.

- Niech pan do mnie podejdzie, to pana uściskam – spontanicznie, jak zwykle, zareagowała wzruszona ciepłymi słowami jubilatka, nieco spuszczając parę z towarzyszącej ceremonii podniosłości. Udział w niej wzięły cztery pokolenia Donarskich, ich przyjaciele, znajomi, również z Czernikowa. Ogromną radość swą obecnością sprawił jubilatce komendant hufca Zielona Góra ZHP, z którym natychmiast umówiła się na harcerskie gawędy. Był też prezydent Zielonej Góry.

- Przy pani wszyscy na tej sali jesteśmy dziećmi – żartował Janusz Kubicki, składając jubilatce wyrazy szacunku i uznania za wiele pokoleń Polaków, które wychowała jako pedagog, ucząc ich m.in. patriotyzmu, szacunku do pracy, życzliwości do bliźniego.

- Ale z moją kaligrafią to pani profesor nie wyszło – ze śmiechem skwitował radny gminy Czernikowo, który na urodziny pani Wandy przyjechał z życzeniami od starosty toruńskiego i wójta Czernikowa oraz z prezentami – dwiema książkami o tematyce historycznej, które pani Wanda w okularach i z lupą czytała już w poniedziałek i wtorek niemal do białego świtu.

W. Donarska wychowała troje dzieci, doczekała trojga prawnuków i dwóch prawnuczek, które z okazji urodzin wystąpiły przed prababcią w strojach ludowych. Szczególną radość jubilatce sprawiły przyśpiewki i tańce ludowe wykonane przez Zespół Pieśni i Tańca Maki oraz Lubuski Zespół Pieśni i Tańca.

- Pani Wanda uwielbia folklor, oberki i nade wszystko kujawiaki, szczególnie Wieniawskiego. Chcieliśmy sprawić jej przyjemność – mówił T. Brzózka.

W. Donarska przeżyła dwie wojny światowe i odzyskanie przez Polskę niepodległości, po którym z rodzicami wróciła do kraju, w czasie drugiej wojny światowej organizowała tajne nauczanie, była łączniczką AK, więźniem obozów hitlerowskich, została wywieziona na roboty przymusowe. Jej wielką pasją, obok nauczania, zawsze było harcerstwo.

Urodziła się w niemieckim Essen, w polskiej patriotycznej rodzinie. Rodzice dali dziewczynce imię po legendarnej Wandzie „co nie chciała Niemca” i marzyli, że kiedyś zostanie nauczycielką języka polskiego. Z czasem stało się to i jej marzeniem. Uczyła również historii. Ostatnią, symboliczną lekcję przeprowadziła w swojej dawnej szkole w Czernikowie. Udział w niej wzięli jej dawni uczniowie, ich dzieci... i ich dzieci. Miała bowiem wtedy sto lat. I pamięć, której można pozazdrościć. Do dziś z głowy recytuje obszerne fragmenty „Pana Tadeusza”.

- Zawsze pogłębiała wiedzę i lubiła wiedzieć co słychać w świecie. Po rozmowie z nią nie muszę już czytać gazety – wyznała jedna ze znajomych pani Wandy.

Recepta na długie życie? – tego pytania nie mogło zabraknąć przy okazji jubileuszu. Podróże? Mając 95 lat popłynęła promem do Szwecji, w której – otwarta na nowe doświadczenia - ze znajomą grała w kasynie na pieniądze.

- Proste rzeczy: pracowitość, codzienna gimnastyka, ciekawość świata, pasje. Ale nade wszystko miłość i życzliwość w sercu – wymienia sama jubilatka, a ci którzy znają ją najlepiej mówią: nigdy w życiu o nikim źle nie pomyślała.

Wystrzegajmy się więc zawiści.

Ewa Lurc

Artykuły powiązane: 

W USC świętujemy jubileusze

- Pani Wanda jest tą samą piękną, pełną życia osobą, którą poznałem pięć lat temu. I chyba się nie pomylę, gdy powiem, że za pięć lat znów się spotkamy – mówi Tomasz Brzózka, kierownik zielonogórskiego USC