Lepiej nie wychodź! My zrobimy zakupy
Nad Zieloną Górą krąży widmo epidemii koronawirusa. Gdy zamykaliśmy ten numer, w Polsce było 251 przypadków zakażenia. Pięć osób zmarło. Z zielonogórskiego szpitala wyszedł tzw. pacjent zero, mieszkaniec Cybinki, pierwszy w Polsce pacjent, u którego wykryto chorobę.
Bronimy się. Europa. Polska. Zielona Góra. Zamknięto szkoły, kina, restauracje, obiekty sportowe. Robimy wszystko, by ograniczyć kontakty między ludźmi, a co za tym idzie utrudnić wirusowi rozprzestrzenianie się. Stąd kwarantanny, zdalna praca i ciągłe apele o to, by nie wychodzić z domu, jeżeli nie ma takiej potrzeby.
Co jednak mają zrobić ci, którzy są zdani tylko na siebie i muszą wyjść? Chodzi głównie o osoby starsze, schorowane, czyli mniej odporne na atak wirusa. Nie każdy może liczyć na sąsiadów. To trudny moment. Zielonogórzanie natychmiast zaczęli działać spontanicznie tworząc grupy pomocowe (piszemy o tym na stronie 3).
Swoją cegiełkę dokładają harcerze.
–Pomożemy – zgodnie deklarują harcerze ze Związku Harcerstwa Polskiego i Związku Harcerstwa Rzeczypospolitej.
- Mam wprawę, regularnie robię zakupy mojej mamie, mogę pomóc i innym osobom – śmieje się Leszek Masklak z ZHR.
- Umiemy pomagać. Mamy do dyspozycji kilkudziesięciu harcerzy, wolontariuszy. W akcji biorą udział tylko pełnoletnie osoby, nie będziemy angażować młodszych harcerzy – dodaje Edyta Walent z ZHP. – Chodzi o bezpieczeństwo. Przede wszystkim seniorów, ale również wolontariuszy.
Harcerze deklarują, że mogą pomóc w robieniu zakupów, pójść po leki do apteki, a nawet wyprowadzić zwierzaka na spacer.
- Nie chcemy nikogo potrzebującego zostawić bez opieki. Nie chodzimy jednak do osób objętych kwarantanną. To zadanie dla służb. Nasi wolontariusze będą mieli jednorazowe rękawiczki ochronne i identyfikatory – dodaje Bartłomiej Walkowski z ZHP.
Akcja ruszyła pełną parą. W całym mieście pojawiły się już plakaty informacyjne z telefonem, pod który można zadzwonić: 728 929 933 i 693 890 564. To specjalna, harcerska infolinia. Działa w godz. 9.00-18.00. Warto podpowiedzieć sąsiadom o takiej możliwości.
- Osoba dzwoni na infolinię. My robimy krótki wywiad jaka pomoc jest potrzebna i w którym rejonie miasta. Wyznaczamy wolontariusza, który oddzwania do potrzebującego i uzgadnia szczegóły. Zakładamy, że po nawiązaniu kontaktu mogą współpracować dłużej – tłumaczy Grzegorz Bazydło z ZHP.
Dzisiaj nikt nie wie, jakie są potrzeby.
- Wiemy jednak, że nikogo nie możemy zostawić bez pomocy, dlatego wspieramy takie akcje – deklaruje Wioleta Haręźlak, szefowa Departamentu Edukacji i Spraw Społecznych w magistracie.
(tc)