krzywdzenie drugiego człowieka to łajdactwo
- Jak to jest otrzymać Nagrodę Polskiej Rady Biznesu im. Jana Wejcherta?
Anita Kucharska-Dziedzic, prezeska Lubuskiego Stowarzyszenia na Rzecz Kobiet BABA, tegoroczna laureatka biznesowego Oskara: - To wyjątkowe wyróżnienie. Cieszę się ogromnie. Traktuję Nagrodę Polskiej Rady Biznesu jako symboliczne uhonorowanie wielu organizacji kobiecych w kraju pracujących na rzecz praw kobiet, przeciwdziałających przemocy i dyskryminacji. Dostrzeżono BABĘ, ale w Polsce wiele kobiet ciężko społecznie pracuje, by pomóc innym kobietom.
- Wartości, które przyświecają nagrodzie, to jednocześnie jej trzy kategorie: „Wierzyć. Działać. Dawać.” Pani działa, bo…
Bo ktoś musi. Jest potrzeba społeczna, jest problem, jest krzywda, więc trzeba coś z tym zrobić. A jeśli ktoś ma to zrobić, to dlaczego ktosiem nie mogłabym być ja? Jeśli się wierzy w słuszność własnych wyborów, poglądów i obranej drogi – działanie przychodzi łatwo. A dawanie? Dawanie jest jednocześnie braniem. Dobro i życzliwość mają to do siebie, że wracają jak bumerang. Mam wokół siebie tyle wspaniałych BAB gotowych do bezinteresownej pomocy i wsparcia, że czuję się wśród nich po prostu bezpiecznie.
- „To wstyd, że takie organizacje, jak BABA, są wciąż potrzebne. To wstyd dla cywilizowanego świata” – To pani słowa wypowiedziane podczas gali. Jaka jest skala dyskryminacji i przemocy nad kobietami w Polsce?
- 150 kobiet ginie co roku z ręki partnera życiowego. Co piąta Polka przyznaje się, że doświadcza przemocy ze strony partnera. A ile się nie przyznaje? Co trzecia doświadczyła tej przemocy zanim dorosła, co dziewiąta doświadczyła w dzieciństwie przemocy seksualnej. Co trzecia Polka doświadczyła molestowania seksualnego, 3 i pół miliona Polek przynajmniej raz w swoim życiu padło ofiarą przemocy fizycznej lub seksualnej. Około 100 tysięcy kobiet co roku w Polsce zgłasza przemoc, ale tylko co dziesiąte zgłoszenie kończy się aktem oskarżenia. A 86 proc. skazań to wyroki w zawieszeniu.
- Takie organizacje jak BABA wyręczają państwo?
- Idealny system to taki, w którym państwo i organizacje pozarządowe współpracują i uzupełniają się wzajemnie. To staramy się robić w BABIE najlepiej, jak umiemy.
- Jest pani feministką. Opinie, że to grupa podżegających bab, wcale nie są odosobnione. Pani się awanturuje, mąci?
- Jak kobieta jest asertywna, domaga się respektowania swoich praw, nie zgadza się na przemoc i dyskryminację, to nazywa się to podżeganiem. Dopóki takie stereotypy będą w obiegu, dopóty dane przemocy nam się nie zmniejszą. Kobietę zahukaną, przestraszoną, niesamodzielną i zależną od mężczyzny łatwiej jest skrzywdzić. Awanturuję się? Głośno mówię, że krzywdzenie drugiego człowieka to łajdactwo. A mącenie? Psujemy dobre samopoczucie złym ludziom.
- „Nie jestem feministką, ale…” – mówi wiele kobiet. Czy feminizm przeczy kobiecości?
- Feministki uważają się za tak samo wartościowe jednostki jak mężczyźni. Chcą mieć takie same prawa i obowiązki, nie zgadzają się na przemoc czy dyskryminację płacową, na przedmiotowe traktowanie. Do feminizmu przyznają się i kobiety, i mężczyźni. „Nie jestem feministką, ale…” powie kobieta, która podziela poglądy feministyczne, ale chce przyprawienia gombrowiczowskiej gęby, nie chce stereotypizacji.
- Facet powinien się bać fenimistki?
- Prawdziwi mężczyźni, ci odważni, mądrzy, uczciwi, wzbudzający szacunek, a nie strach, ci wartościowi faceci feministek się nie boją. Powiem więcej – oni się z feministkami żenią. Mężczyźni szanujący kobiety są tych kobiet partnerami i przyjaciółmi. Mężczyźni, którzy krzywdzą słabszych i słabsze, to tak naprawdę tchórze i pętaki, więc nas nie interesują. Zajmujemy się skrzywdzonymi przez nich kobietami i dziećmi.
- Dziękuję.
Ewa Lurc