LISTY. Pani poseł jedzie po radnych wiejskich jak po bandzie
W nawiązaniu do artykułu pt. Nasze miasto widzę piękne i duże – „Łącznik Zielonogórski” nr 09 z dnia 21.12.2012 i wyartykułowanej w nim opinii pani poseł Bożenny Bukiewicz z PO, w odniesieniu do radnych gminy wiejskiej Zielona Góra chcę wyrazić swój żal i rozgoryczenie, które dotyka między innymi mojej skromnej osoby jako radnej od 2006 r.
Pani poseł autorytatywnie stwierdza: przeciw połączeniu miasta z gminą są cyt.: „samorządowcy z gminy, którzy są zainteresowani pilnowaniem swoich funkcji. Znamienne, że przedkładają swój prywatny interes nad interesu ogółu. Mam na myśli radnych i wójtów”.
Szanowna pani poseł, bliżej zapewne nie muszę się Pani przedstawiać, gdyż z tytułu mojego zaangażowania pracy samorządowej jestem dla Pani osobą znaną jak i mieszkańcom miasta i gminy Zielona Góra. Jestem osobą bezpartyjną całe życie, a od ponad 20 lat nie będąc jeszcze radną interesowałam się życiem gminy, miasta i innych j. s. t. będąc na wielu sesjach rad i pomagając społecznie wielu mieszkańcom.
Pani poseł, to nie pani oceniać moją pracę. Jurorami są mieszkańcy mojej małej ojczyzny w której mieszkam ponad 40 lat. To Mieszkańcy swoim wyborem - drugi wynik w gminie - obdarzyli mnie mandatem radnej i to oni mnie z niego rozliczą.
Antonina do stołka radnej nie przykleiła się, nie widzi swojego interesu, lecz interes ogółu.
Podkreślam jednocześnie, że jako mieszkanka gminy byłam już od 2001 r. (nie byłam wówczas radną) przeciw połączeniu miasta z gminą. Do małżeństwa z miastem i obecnie mnie się nie spieszy.
W gminie w ostatnich 6 latach wykonano wiele inwestycji, budżet jest stabilny i upadłość gminie nie grozi. Miasto niech się zajmie swoimi problemami których ma bardzo wiele. Totalny atak na gminę odbieram jako zamiar rozbioru naszej małej ojczyzny (Polska przeżyła trzy rozbiory u schyłku XVIII). Obiecywanie nam czyli gminie dużych pieniędzy odbieram jako obiecanki zielonej wyspy czy też trzeciej Irlandii. Chcę, aby gminą rządzili mieszkańcy gminy a nie partyjne kluby radnych miejskich, co nas mieszkańców gminy doprowadziłoby do sieroctwa. Współpracujemy na zasadach jak dotychczas partnerskich a to przyniesie dobre efekty. Moim zdaniem mały widzi więcej co się odnosi do gminy.
O jakim mieście może być mowa chociażby w odniesieniu do wiosek położonych od granic miasta 20 km. Przykładem są Jarogniewie czy Barcikowie. A co z rolnictwem - w gminie jest ok. 900 gospodarstw rolnych.
Szanowna pani poseł, w świetle powyższego uważam pani opinię o mojej osobie jako radnej (jestem jedną z 15 radnych) za wysoce krzywdzącą, niemoralną i nieadekwatną do faktów.
Nie chcę żyć w jednostce samorządu terytorialnego z której na forach internetowych płyną słowa obraźliwe w stosunku do mieszkańców gminy typu: „buraki, wieśniaki, którym z butów wystaje słoma”. Gdyby nie słoma, nie jedlibyśmy chleba.
Z pozdrowieniami i wyrazami szacunku
Antonina Ambrożewicz-Sawczuk, Radna Gminy Zielona Góra