Tu nam się naprawdę dobrze żyje
Panią Marię spotykamy na ul. Kożuchowskiej w Zawadzie. Staruszka, elegancko wyszykowana, powolutku idzie drogą w stronę centrum wsi. - No, drogą idę, bo tu chodnika nie ma. Ale to akurat mi nie przeszkadza. Ważne, że droga twarda jest, a nie piach, jak u mnie na Wrzosowej - zaznacza kobieta. – Bo latem to tak się tam kurzy, że sandałów lepiej nie zakładać. Jak raz założyłam, to od razu całe stopy zabrudzone były. I trzeba zakryte buty nosić, niech pani spojrzy, o, takie jak te – pokazuje palcem na czarne czółenka. - A kto to widział? Latem takie buty? Ale co zrobić...
Na święta kartka lepsza
Pani Maria nie narzeka, bo w Zawadzie dobrze jej się mieszka. – O, tutaj to luksusy są. 40 lat w Stożnem mieszkałam i tam nic nie było, świat zabity deskami – przyznaje. – A tu, wieś duża, zasobna, sklepów chyba z pięć mamy, kościół piękny. Tylko światła więcej by się przydało, bo teraz za ciemno jest, jak z mszy wracam. A ja już swoje lata mam. Potknąć się można na nierównej drodze.
- Chodnika to tu się nawet zrobić nie da, bo lipy stare przy drodze rosną. Ale wyrównać pobocze chyba można, lepiej by się ludziom po nim chodziło – dorzuca Wanda Przybyłek. – I woda nie ściekałaby na podwórka. O, tutaj drogę wybrukowali, ale krawężników już nie pozalewali, obluzowały się i szparami woda płynie, zalewa posesję.
Pani Wandzie i jej sąsiadce Teresie Włodarczyk marzy się, żeby do wsi wróciła poczta. – Teraz do Zielonej trzeba z opłatami jeździć. Czy z kartką na święta. Bo widzi pani, te telefony komórkowe to nie dla nas, my wolimy tradycyjne życzenia. I poczytać można, i na pamiątkę zachować – tłumaczą kobiety.
Plac zabaw jest fajny
- Oj, tej poczty to bardzo nam szkoda – wzdycha Ewa Szawikin. – Bo tak, poza tym, nie jest źle. Kanalizację mają nam robić, szkoła piękna jest i nowe place zabaw. I sołtysa fajnego mamy. Ale ja to bym w młodzież naszą zainwestowała. Bo to oni się tak naprawdę liczą. Im trzeba zajęcie znaleźć, czas zorganizować. Dla nich ten budynek po sklepie, o tu, naprzeciw kościoła wyremontować by się przydało. Na świetlicę.
- Można powiedzieć, że o ten budynek zabiegamy od początku powstania naszego stowarzyszenia. Czyli od 2004 roku – mówi Marzena Bilska, prezeska Stowarzyszenia na rzecz Rozwoju Zawady i Krępy. – Byłoby to wręcz idealne miejsce spotkań dla mieszkańców, i młodszych, i starszych. Organizujemy przecież wiele zajęć, teraz np. dzieci uczą się gry na instrumentach. Ale też nasze stowarzyszenie do tej pory nie doczekało się siedziby, miejsca, gdzie można by trzymać dokumenty, które teraz przechowujemy po domach.
Wtórują jej mieszkańcy. Szczególnie młodzi i ci, którzy mają małe dzieci. - Plac zabaw jest bardzo fajny, przyznaję, ale przydałoby się miejsce na zajęcia dla starszych dzieci – Anna Jakiel prowadzi właśnie ze szkoły siedmioletnią Julię. – I dla nas też, żeby się można było ze znajomymi spotkać. I zabić nudę.
Na nowym placu zabaw chętnie bawi się też siedmioletnia Amelka, o czym zapewnia mama Katarzyna Trębuła.
Kostka ładna, ale hałasuje
O zajęciach pozalekcyjnych dla dzieci wspomina też Katarzyna Szeląg. – Orlik przy szkole piękny, jest gdzie się wybiegać, ale przydałoby się, żeby młodzież wieczorami miała jeszcze co robić – mówi. I dodaje: - Ja byłabym też za tym, żeby zrobić silniejsze oświetlenie przy drogach. No i chodniki. Z tym ostatnim poprze mnie każdy, kto prowadza dzieci ulicą Szkolną.
- A my idziemy tam właśnie po starszego synka. Do przedszkola chodzi – z dumą przyznają Katarzyna i Andrzej Hordziejewiczowie. Tata pcha spacerówkę z młodszą pociechą. Żeby porozmawiać, musimy do siebie krzyczeć. Hałas, jaki robią jadące po brukowanej nawierzchni ulicy Zielonogórskiej samochody, jest niemalże nie do zniesienia. – I my tak mamy na co dzień – przyznaje pani Kasia. - Mieszkamy przy tej ulicy. Kostka ładna, zabytkowa. Tyle lat wytrzymała i dziury się w niej nie robią. Ale co z tego, skoro jest strasznie głośno. Już chyba asfalt byłby lepszy. Może kiedyś nam go tu zrobią…
- Ale najpierw trzeba poprowadzić kanalizację - wyjaśnia Jerzy Żetecki, radny z Zawady i jednocześnie prezes miejscowej Ochotniczej Straży Pożarnej. - To w tej chwili dla wsi sprawa numer jeden. Najważniejsza. Choć nie ukrywam, że i wspomniany budynek przy sali przydałoby się gruntownie wyremontować, i chodnik na ulicy Szkolnej zrobić.
- A mnie się tu wszystko podoba! Bardzo! – uśmiecha się szeroko Marcin Peregrym. Zsiada na chwilę z roweru. - Jest cisza, spokój, dlatego się tu z żoną przeprowadziliśmy z miasta. Tam pracuję, a tu mieszkam. I chwalę sobie ten wybór. Już od półtora roku! – dodaje pan Marcin.
Co we wsi chciałby zmienić sołtys Jan Smoter?
Daria Śliwińska-Pawlak