Na deptaku coraz częściej można usłyszeć „Ahoj!”
- Mamy połowę listopada, możemy już podsumować sezon turystyczny?
Mateusz Greczyło-Szema: - Najwięcej turystów przyjeżdża do Zielonej Góry od kwietnia do października, teraz jest dobry czas na małe podsumowanie. Od kilku lat widać, że ich liczba systematycznie wzrasta, jest też coraz więcej grup, które wykupują u nas usługę przewodnicką.
- Jak to wygląda w liczbach?
- Nie jesteśmy w stanie zliczyć turystów indywidualnych, wielu z nich nie zachodzi do naszego punktu w ratuszu, w Palmiarni czy w Zatoniu. Ale w tym roku otrzymaliśmy ponad 200 zamówień na oprowadzanie po Zielonej Górze, m.in. z biur podróży. To najczęściej wyjazdy autokarowe. Z całej Polski, ale też z zagranicy.
- Więcej niż w zeszłym roku?
- Podobnie. Ale już więcej niż dwa, trzy lata temu. W ogóle po pandemii Polska stała się bardziej atrakcyjna dla samych Polaków, chętniej chcą poznawać swoje okolice. Oczywiście do Zielonej Góry przyjeżdża dużo więcej grup niż 200. Mówimy tylko o tych, które wykupują zwiedzanie w informacji turystycznej. Współpracujemy z ok. 15 przewodnikami. Oprowadzają po mieście głównie po polsku, ale też niemiecku, angielsku.
Największym zainteresowaniem cieszy się oczywiście Winobranie. Samo święto, wino, winnice to nasza marka, z tym się kojarzymy turystom. Tylko wtedy zgłosiło się do nas aż 70 grup.
W tym roku zaskoczyła nas duża liczba turystów z Czech. Nawet dzisiaj obsługiwałem czeską rodzinę. Nasi południowi sąsiedzi bardzo polubili Bałtyk. A po drodze nad morze chcą poznać ciekawe miejsca, spróbować polskiej kuchni. Zatrzymują się u nas na dwie, trzy godziny, i jadą dalej.
- Przyjeżdżają do nas szkoły?
- Z Lubuskiego, Wielkopolski, Dolnego Śląska czy Zachodniopomorskiego. Oprócz zwiedzania deptaka, spaceru szlakiem bachusikowym, uczniowie najczęściej odwiedzają Centrum Nauki Keplera - planetarium albo centrum przyrodnicze. Oprócz tego np. ogród botaniczny, Muzeum Ziemi Lubuskiej albo to w Ochli.
- Pracujesz w informacji turystycznej od 10 lat. Co się zmieniło przez ten czas?
- Zielona Góra jest dużo popularniejsza, a turyści bardziej świadomi, po co tu przyjechali. Kiedyś najczęściej przychodzili do ratusza z pytaniem, co można tu zobaczyć. Teraz już wiedzą, że mamy ładny deptak, tradycje winiarskie, dużo zieleni, lasy dookoła. Wcześniej wygooglowali sobie największe atrakcje. Pytają o szczegóły, o to, co byśmy polecili. I oczywiście chcą kupić pamiątki.
- Co byś polecił do zwiedzenia komuś, kto przyjechał tu na jeden dzień?
- Obowiązkowo deptak - jeden z najdłuższych w Polsce, z urokliwymi kamieniczkami. Wzgórze Winne z Palmiarnią - symbol Zielonej Góry. Park Książęcy w Zatoniu, który może zachwycić niezależnie od pory roku. Na deser wizyta w jednej z okolicznych winnic i rejs galarem po Odrze.
- Dziękuję.
Szymon Płóciennik