Rowerem przez Indie i to z jakim sukcesem!
Wystartował 10 października o 6.00. W dziewięć dni przemierzył na rowerze 3758 km, 12 indyjskich stanów z północy na południe. To aż 19 tys. m przewyższenia. Pierwszy etap (300 km), to była jazda po górach u podnóża Himalajów. Kolejne odcinki okazały się mniej spektakularne, ale z wymagającymi podjazdami. Walczył z zawodnikami ze sporym doświadczeniem. W wyścigu wzięło udział około 40 osób, jeden Polak i jeden Kenijczyk, pozostali zawodnicy reprezentowali Indie. Temperatura szybko się zmieniałała, co było dodatkowym utrudnieniem.
Ekipa dobrze przygotowana
Jak to się zaczęło? 27 września K. Fechner z Robertem Suszczyńskim, mechanikiem odpowiedzialnym za przygotowanie roweru, przyjechali do Czandigarh w północnych Indiach, które nazywane jest „pięknym miastem”. Po dwóch dniach dołączył do nich Tomasz Skoczylas, właściciel firmy Inoni, która zaopatrzyła zielonogórzanina w odzież sportową. Zadbał też o jego dietę i nawodnienie.
- W Czandigarh potrenowaliśmy, zrobiliśmy łącznie około 500 km, dzięki temu Krzysztof poznał lewostronny ruch w Indiach - zdradza T. Skoczylas.- Jazda na tzw. klakson, czyli wyprzedzanie na „piątego” i pod prąd na autostradzie jest tam normą. Piesi nie przestrzegają żadnych zasad. Ale jak już złapiesz rytm ulicy, paradoksalnie łatwiej jest poruszać się rowerem niż w Polsce. Krzysztof przyzwyczaił się też do bardzo wysokich temperatur powyżej 40 stopni.
Race Across India (Wyścig Dookoła Indii) to nie przelewki, a jeden z najtrudniejszych wyścigów rowerowych na świecie. Nie ma wątpliwości, że jest najbardziej wymagającą konfrontacją rowerową w Azji. Wyprawa była możliwa dzięki sponsorom - firmom Lumel i Seco/Warwick. Ultrakolarza wspierały rodzime urzędy: miasta Zielona Góra i lubuski marszałkowski.
W polskich barwach
Race Across India rozpoczął się w mieście Śrinagar nad jeziorem Dal. Miasto leży u podnóża Himalajów i Doliny Kaszmirskiej, zamieszkuje je ponad milion osób. Przygotowania zajęły więcej czasu niż w Europie. Zespół podarował odzież sportową potrzebującym dzieciakom. , a organizatorom rower pomalowany w polskie barwy.
Panu Krzysztofowi poszło świetnie, na mecie zameldował się jako drugi!
- Na podsumowanie przyjdzie czas, jednak już mogę powiedzieć, że przejechałem odcinki piękne, górskie, leśne, zobaczyłem rezerwaty tygrysów i małpy zwisające z ekranów dźwiękoszczelnych - mówi K. Fechner. - Asfalt setkami kilometrów jest tam gładki jak świeżo oddana autostrada w Polsce. Tu da się jeździć na rowerze, jednak dla Europejczyka jest to mocne przeżycie. Jak to poczujesz, bawisz się tym i widzisz w tym wielki sens. Na przyjemność, czy też możliwość jazdy wpływa jeszcze temperatura.
W zespole K. Fechnera byli Joanna Balawajder (szefowa),Wojciech Kozakiewicz, Andrzej Kot i Michał Miłkowski (youtuber).
W czerwcu zeszłego roku K. Fechner ukończył Race Across America, najbardziej morderczy wyścig kolarski w USA, pokonując 4,8 tys. km.
(rk)