Gościniec u Deców. Z miłości do goszczenia!
Na wyprawę do Gościńca u Deców warto zarezerwować kilka godzin. Ważne, by wizyta była niespieszna i sprzyjała relaksowi. - Zależy nam, żeby można tu było oderwać się od rzeczywistości - mówi Magdalena Dec, która 11 lat temu razem z mężem Mirosławem kupiła stary poniemiecki zajazd. Śmieje się, że w tym miejscu zakochali się od pierwszego wejrzenia, ale nie zdawali sobie sprawy, jak dużo przed nimi roboty.
Choć zajazd niegdyś również przyjmował gości, wszystko zrobili od początku, przystosowując budynek do współczesnych potrzeb. Na poddaszu urządzili nawet przestrzeń mieszkalną. Część urokliwych detali, które pamiętają historię tego miejsca, pozostała. - Niegdyś goście przybywali tu powozami. Do dziś znajdujemy stare podkowy, które zatrzymujemy. Na szczęście - opowiada pani Magdalena.
W darze od natury
Gościniec okala 18 jezior, niedaleko jest słynne Jezioro Wojnowskie. Wokół nie brakuje lasów, a nieopodal stoi Rybacka Chata, która serwuje ryby z okolicznych zbiorników wodnych. Z natury można tu czerpać pełnymi garściami. Stąd pomysł na sprofilowane menu - Decowie postawili na dziczyznę. Restaurację otwierają raz w miesiącu, zawsze w niedzielę. Z tygodniowym wyprzedzeniem ogłaszają to na facebookowym profilu Gościńca u Deców. Warto zarezerwować miejsce z wyprzedzeniem, bo mimo sali na 60 osób i części biesiadnej na 50 osób, zainteresowanych smakoszy jest naprawdę sporo. W starannie wyselekcjonowanym menu można znaleźć barszcz czerwony na jeleniu, zupę grzybową na bulionie z dziczyzny, pasztet z jelenia z prawdziwkami, stek z jelenia z grillowanymi warzywami, chilli con carne z jelenia z gęstą śmietaną i ryżem.
Za kulinarnymi poszukiwaniami i kuchnią stoi pan Mirosław, gotowanie od zawsze było jego pasją. Za logistykę odpowiada pani Magdalena. Dwa lata temu dołączyła do nich Małgorzata Pawlus, która w restauracji wykorzystuje swoje zamiłowanie do estetyki. Nie można zapomnieć o panu Zbyszku Decu, pieszczotliwie nazywanym „Dziadkiem”, tacie właściciela, który swoje umiejętności tworzenia i przyprawiania kiełbas przekazał kolejnemu pokoleniu. Można go spotkać na Szczecińskim Bazarze Smakoszy, Poznańskim Zielonym Targu i Twoim Zielonym Targu w Ochli, gdzie serwuje wyroby Decowej Manufaktury.
Inspiracja od najmłodszych
Poszukiwanie nowych smaków i zdrowej żywności zaczęło się, gdy w rodzinie państwa Deców pojawiły się dzieci. Dziś mają ich troje. To również one były impulsem dla pani Magdaleny do ukończenia psychodietetyki. Dziś pociechy pomagają nakrywać do stołów i towarzyszą w wyprawach na targi. Zainspirowały również do stworzenia cyklu warsztatów kulinarnych dla dzieci, które organizuje Gościniec u Deców. Niezmiennie chętnie sięgają po wyroby rodziców. Podobnie jak licencjonowani smakosze, którzy na listę ministerialnych produktów dziedzictwa kulinarnego wprowadzili tutejszą kiełbasę palcówkę i żeberka z dzika w miodzie z pomidorami.
(ah)