Balony i konfetti przy rzeźbie Zięty i muralu Rodowicz
Wszystko z okazji dobiegających końca obchodów jubileuszu 800-lecia powstania miasta i 700-lecia uzyskania praw miejskich. Chcąc upamiętnić rocznice, magistrat zamówił współczesną rzeźbę u Oskara Zięty oraz mural poświęcony Maryli Rodowicz. Obydwa obiekty właśnie odsłonięto.
„Generacje” z balonami
Preludium Winobrania. Ubiegły piątek, 8 września, godz. 16.00. Raz! Dwa! Trzy... i balony poleciały w powietrze. W tak nietypowy sposób prezydent Janusz Kubicki, Wojciech Kozłowski i Oskar Zięta, w towarzystwie Bachusa odsłonili najnowszą rzeźbę. W jej stalowych, lustrzanych taflach odbija się Zielona Góra - domy, drzewa, samochody i… niebo.
- Udało się nam stworzyć rzeźbę która, mam nadzieję, będzie cieszyć nowe generacje. Prowokować je do dyskusji o przestrzeni publicznej, o sztuce - mówił O. Zięta. W jego dziele „odbijają” się różne generacje, tych którzy kiedyś tu żyli i tworzyli i przyszłe generacje.
Zadowolony był prezydent Kubicki. - Cieszę się z tego, że za chwilę będziemy mogli podziwiać wspaniałą rzeźbę. Oskar Zięta jest związany z naszym miastem Dla mnie to bardzo ważne, że z Zielonej Góry wywodzą się ludzie, którzy osiągają gigantyczne sukcesy, a Oskar jest jedną z takich osób - mówił prezydent.
Kwiatowy festiwal
Wysokie na sześć metrów „Generacje” przykrywała setka zielonych balonów z logo jubileuszu. Swoje baloniki otrzymali również przybyli na odsłonięcie zielonogórzanie.
- Zamówiliśmy specjalne, biodegradowalne balony, które bardzo szybo się rozkładają i nie szkodzą środowisku - tłumaczyła Emilia Kondrad, naczelniczka Wydziału Sportu, Kultury i Turystyki w magistracie.
Sama rzeźba to nie wszystko. Nowe życie zyskał niewielki park u zbiegu ul. Chrobrego i pl. Piłsudskiego, gdzie ustawiono „Generacje”.
- Na pagórku, na którym stoi rzeźba, posadziliśmy ponad 1,2 tys. roślin - mówi Krzysztof Sikora, prezes Zakładu Gospodarki Komunalnej. - Staramy się ukwiecić miasto, żeby te ważne miejsca były jeszcze przyjemniejsze w odbiorze.
- Już pięknie prezentuje się ostrogowiec czerwony, rudbekia różowa oraz zupełna nowość w Zielonej Górze - aster. Kwiaty tworzą cudowną łąkę - wyjaśnia Agnieszka Kochańska, ogrodniczka miejska. - Jesienią posadzimy tam jeszcze sześć tysięcy cebulek żonkili, które na wiosnę zakwitną na biało.
Park wyróżnia się nietypowymi ławkami oraz siedziskami z betonu w kształcie wielkich otoczaków wydobytych z rzeki. Idealnie korespondują z nowoczesną rzeźbą O. Zięty.
Kolory jak malowane
Trzy dni później do Zielonej Góry przyjechała Maryla Rodowicz. W poniedziałkowy wieczór występowała na winobraniowej scenie głównej. Wcześniej, o 15.00, podjechała pod budynek przy ul. Kazimierza Wielkiego.
- Chcę powiedzieć, że ten mural jest ładniejszy niż ja. I to mi się bardzo podoba. Jestem wzruszona - komentowała na gorąco M. Rodowicz, stając przed muralem ze swoją podobizną.
Piosenkarka (ta z muralu), w wielobarwnym wianku jak z „Kolorowych jarmarków”, patrzy na nas z fasady budynku. Piosenkarka (ta na żywo) przyjechała w podobnym stroju, w charakterystycznym wianku na głowie.
- Witamy legendę polskiej piosenki - kłaniał się prezydent Kubicki w asyście Bachusa.
- To dla nas wielki zaszczyt, że możemy tutaj być z panią, że możemy ofiarować pani coś od nas w postaci przepięknego muralu - mówił Bachus.
Kapuśniak z klopsikami
- Jestem wzruszona - komentowała na gorąco M. Rodowicz. - Tu się urodziłam i czuję się zielonogórzanką, chociaż wyjechałam gdy miałam trzy lata. Pamiętam, że jak szłam do przedszkola, mijałam czołg. Pewnie już go tam nie ma. Mural jest tak piękny, a ja jestem naprawdę wzruszona.
Chwilę później o muralu opowiadał jego twórca - Jakub Bitka, o drodze artysty.
- Pokazuję jak człowiek, artysta, piękna kobieta, dorasta i ma swoją drogę. Nie poddaje się, brnie dalej. Pani jest jak Rolling Stones.
J. Bitka wywołał wspomnienia piosenkarki. Od muralu i sztuki doszliśmy do… kapuśniaku. Widzowie byli zachwyceni.
- W mojej rodzinie była bardzo mocna linia żeńska. Babcia, mama - wspominała gwiazda. - Widziałam jak one zmagają się z trudami życia codziennego i jak idą do przodu. Mimo że w dzieciństwie było dosyć biednie, ja czułam się zaopiekowana. Babcia fantastycznie gotowała, codziennie była zupa. Ja do tej pory jestem zupna. Moją ulubioną był kapuśniak ze słodkiej kapusty, a w środku były klopsiki.
Na koniec prezydent ogłosił: - Moi państwo, chciałbym w sposób oficjalny powiedzieć, że od dzisiaj Maryla będzie z nami na całe życie.
Wystrzeliło konfetti.
(tc)