Drukują przyłbice dla lekarzy
Kiedy w zeszły piątek pierwszą partię zawiózł do zielonogórskiego szpitala, zachwyceni pracownicy Szpitalnego Oddziału Ratunkowego pisali na Facebooku: - Jest to niesamowita technologia - w ciągu jednego dnia mamy więcej sprzętu tego typu niż do tej pory mogliśmy nawet marzyć! Jeden dzień! Produkcja ma trwać podobno dłużej. Nie sposób opisać radości.
– Byliśmy przekonani, że to będzie mała akcja lokalna – przyznaje Eliza Zaborowska, która m.in. odpowiada za kontakt z lekarzami. – Codziennie odbieram po kilkadziesiąt telefonów i odpisuję na kilkaset maili oraz SMS-ów od osób i instytucji. Za wszystkie pozytywne sygnały jesteśmy wdzięczni. Polacy w kryzysowych sytuacjach potrafią się jednoczyć, okazywać sobie życzliwość i solidarność. My nie jesteśmy bohaterami, na pierwszej linii frontu są lekarze, ratownicy medyczni, my tylko jesteśmy ich zapleczem.
Na pomysł pomocy pracownikom służby zdrowia wpadł Łukasz Więcek, prezes Fundacji Fabryka Pasji. Konsultował go z Robertem Górskim, lekarzem zielonogórskiego pogotowia.
- Przyłbice są potrzebne. To bardzo ważny element ochrony osobistej, bo koronawirus rozprzestrzenia się drogą kropelkową – usłyszał Ł. Więcek. Znalazł odpowiedni projekt do wykorzystania w drukarkach 3D. Ruszył druk i montaż. Pracuje przy tym niewielka ekipa: Łukasz Więcek, jego żona Justyna, Eliza Zaborowska i Przemysław Stróżniak.
Do dyspozycji mają dziewięć swoich drukarek. Kolejne są w drodze. Dwie podarował Urząd Miasta Zielona Góra, dwie kolejne EBF Development, jedną drukarnia Chroma z Żar. Zwiększone moce produkcyjne pozwolą stworzyć prawie 130 przyłbic na dobę.
Każdy może naśladować dzielną ekipę?
– Niestety nie – mówi E. Zaborowska. – Trzeba mieć doświadczenie w drukowaniu metodą 3D. Projekt na bieżąco konsultujemy z lekarzami i szukamy sposobów, żeby drukować większą ilość w krótszym czasie. Rolka wąskiego materiału jest wciągana przez drukarkę i modeluje się pod wpływem temperatury, warstwa po warstwie. Po zakończonym druku montowana jest do stelażu „szybka” z folii PET i gumka.
Jedna ze spółdzielni socjalnych wycina na ploterze laserowym szybki do przyłbic. Zielonogórskie firmy zorganizowały folię PET potrzebną do ich produkcji, kolejna dostarczyła paczkę filamentów do druku 3D.
Wydrukowana przyłbica jest wielokrotnego użytku. Sprzęt nie ma atestu, choć tworzony jest z zachowaniem wszelkich norm higienicznych, w rękawiczkach. Przed pierwszym użyciem i po każdej interwencji medycznej musi być dezynfekowany.
Przyłbice są dostarczane za darmo oddziałom ratunkowym i zakaźnym, ratownikom i strażakom w Lubuskiem. Na pomyśle skorzystała Wojewódzka Stacja Pogotowia Ratunkowego w Zielonej Górze, zapotrzebowanie na „tarcze” ochronne zgłosiły np. oddział zakaźny w Gorzowie Wielkopolskim i szpital w Toruniu.
– Są apteki, które chcą od nas kupić i sprzedawać przyłbice, pytają o nie osoby prywatne. Nie sprzedajemy, bo nasza fundacja jednak działa non profit – zaznacza pani Eliza. Zdradza, że mają zamówienie na ponad dwa tysiące sztuk.
Swoją akcję nazwali na Facebooku „Przyłbica w Koronie”. Dołączyły kolejne miasta: Warszawa, Kraków, Radom i Ciechocinek. Wiele osób ma takie drukarki, jednak pomysłodawcy nie spodziewali się masowego odzewu na zielonogórską inicjatywę.
– Będzie nam łatwiej, bo zawiązało się kilka podobnych grup „drukarzy”, m.in. w Gorzowie Wielkopolskim – dodaje pani Eliza i na łamach „Łącznika” gorąco dziękuje za wsparcie właścicielom firm gastronomicznych: Jazzgot, Jefferson i Rosmarino oraz grupie pomocowej Widzialna Ręka z Zielonej Góry.
- To nie misja, ale odpowiedzialność za innych – przekonuje E. Zaborowska. – Wszyscy byliśmy harcerzami i nauczono nas, że wspólnota i empatia na potrzeby innych to ważne wartości.
Na stronie internetowej zrzutka.pl ruszyła specjalna zbiórka na potrzeby akcji.
(rk)