Wotum zaufania z pipidówką w tle
To była najostrzejsza wymiana zdań podczas debaty nad raportem o stanie miasta. To dosyć kuriozalna sytuacja, kiedy pół roku po wyborach niedawni konkurenci głosują nad wotum zaufania dla zwycięzcy wyborów.
Prezydent, już przed miesiącem, w długim wystąpieniu przedstawił raport, pokazując zarówno osiągnięcia, jak i prezentując wyniki badań społecznych, z których wynika, że zielonogórzanie dobrze odbierają swoje miasto. Teraz, zgodnie z nowymi przepisami, podczas sesji odbyła się debata. Może wziąć w niej udział każdy zielonogórzanin. Jednak do dyskusji nikt się nie zgłosił. Debatowali jedynie radni.
- Mamy piękne miasto. Przyjazne, zielone i dobre do życia – mówił prezydent Kubicki, wyliczając liczne inwestycje i wspominając o kolejnych potrzebach.
Radni mniej mówili o tym, co zostało zrobione, skupiając się brakach.
- Doceniamy rozwój i świetne wykorzystanie środków z ZIT – mówił radny Marcin Pabierowski (KO). – Jednak pewne rzeczy mnie niepokoją. Powinniśmy ułatwić życie planistom i zacząć myśleć o budownictwie wielorodzinnym w dzielnicy Nowe Miasto. Trzeba podejść do tematu po inżyniersku.
Apelował również o rozpisanie konkursu na przebudowę amfiteatru, poprzedzonego konsultacjami społecznymi.
- Budowa hali widowiskowej w miejsce amfiteatru w tym klimacie nie ma sensu. Byłaby bardzo droga. Sprawdzałem podobne inwestycje, to koszt ok. 150 mln zł. Za połowę tej kwoty można gruntownie wyremontować amfiteatr – przekonywał Janusz Rewers (KO). Zapowiedział również, że będzie przekonywał do tego, by miasto odkupiło kino Nysa, gdzie można zrobić miejską scenę widowiskową.
Natomiast Sławomir Kotylak (KO), chwaląc miejskie inwestycje, wytykał prezydentowi błędy. – Brakuje konsultacji z mieszkańcami – komentował.
Jednak najdalej poszła Anita Kucharska-Dziedzic (Wiosna). – Ja wstrzymam się od głosu. Nie brałam udziału w uchwalaniu budżetu miasta. Był źle sporządzony. Źle zaplanowano inwestycje – mówiła. Mówiła m.in. o problemach z inwestycją w Dolinie Gęśnika, jej zdaniem nieprawidłowej rewitalizacji, która nie ożywia rewitalizowanych miejsc, zalewie na Ochli, złym wydawaniu pieniędzy.
- Mówimy o metropolii, ale planowanie i zarządzanie jest na poziomie pipidówki – podsumowała.
Do propozycji, by w dawnej gminie zacząć budować domy wielorodzinne odniósł się radny Wiesław Kuchta. – Warunkiem połączenia było, że nie będziemy tam stawiać bloków. Nie ma takiej potrzeby. Mieszkańcy przekonali się, że połączenie było dobrym rozwiązaniem i chwalą prezydenta, że dotrzymuje słowa – mówił W. Kuchta i na koniec dodał: – Jak Zielona Góra będzie miała 180 tys. mieszkańców, to możemy stawiać bloki w dzielnicy, ale na to chyba się nie zanosi.
- Jestem dumny z tego, jak miasto się rozwija – zapewniał radnych prezydent. Szczegółowo odpowiadał na ich pytania i zarzuty. I wyliczał, które budynki w mieście stoją puste. – Kino Nysa, Złoty Dom, kamienica TP SA przy Niepodległości, dom handlowy Pod Topolami. Mamy je odkupić. Kto za to zapłaci? Odnowiliśmy plac przed filharmonią i teraz na koncerty plenerowe przychodzą setki ludzi. To nieudana rewitalizacja? Dumny jestem z rewitalizacji pałacu w Zatoniu i Starym Kisielinie. Sukcesem jest stworzenie całego systemu komunikacyjnego opartego na elektrycznych autobusach. Wielu przyjezdnych zachwyca się naszym miastem. Ja nie spotkałem nikogo, kto by stwierdził, że jesteśmy pipidówą. Jest mi przykro, że pani radna tak określa nasze miasto.
Radni udzielili wotum zaufania prezydentowi – za było 19 radnych. Bez problemu prezydent uzyskał również absolutorium. Zeszłoroczny budżet miasta wyniósł ok. miliarda złotych. Cały raport o stanie Zielonej Góry jest dostępny na stronie BIP miasta.
Radni uchwalili również trzy plany przestrzennego zagospodarowania, m.in. ułatwiające lepszą komunikację z planowanym parkingiem wielopoziomowym przy Palmiarni.
(tc)