ezguba - zaczęło się od Kropki

28 Maj 2018
Gdyby nie Kropka, która dała drapaka, być może pani Klaudii ten pomysł nigdy by w głowie nie zaświtał. Kropka to kotka, „maskotka internetu” jak od sławetnej ucieczki nazywa pupilkę właścicielka ogólnopolskiego portalu ezguba.pl, tworzonego w Przylepie.

Zasługi w powstaniu witryny ma też mąż, który prawem serii posiał dowód rejestracyjny samochodu i telefon. – Jesteśmy roztargnioną rodziną – śmieje się Klaudia Baranowska, szczęśliwa, bo Kropka wróciła na łono kochającej ją rodziny, choć zagubione przedmioty przepadły raz na zawsze. To właśnie przy tej okazji mieszkanka Przylepu dowiedziała się, że w centrum Zielonej Góry działa Punkt Rzeczy Znalezionych i że tych ostatnich roztargnieni rodacy często poszukują również na Facebooku i innych stronach społecznościowych.

- Małe rzeczy potrafią skomplikować człowiekowi życie - mówi. I dodaje: - W internecie nie znalazłam miejsca, które byłoby adresowane wyłącznie do osób, które coś zgubiły lub coś znalazły.

Choć pomysł na nowy portal narodził się i nabrał kształtu wyłącznie w jej głowie, przedyskutowała go z mężem, rodziną, znajomymi i mentorem projektu, nauczycielem z poznańskiego Collegium Da Vinci, w którym razem z mężem zaocznie studiują doradztwo i coaching. Serwis, który zadebiutował rok temu, wykonali fachowcy. Jest internetową wersją punktów rzeczy znalezionych, tyle że o ogólnopolskim zasięgu.

- Zguby i znajdy w jednym miejscu, to upraszcza wszystko! Obojętnie gdzie się coś posiało, w Warszawie, Krakowie czy nad morzem, można tam wrócić wirtualnie. Ile razy zapodziałam coś podczas moich rozlicznych podróży służbowych! Byłoby mi łatwiej to odzyskać, gdybym wówczas miała taki portal. Czerwone znaczki na internetowej mapie Polski to ogłoszenia, najeżdżamy na nie kursorem i proszę, jest: „Znalazłam dowód rejestracyjny pani Malwiny. Proszę o kontakt”. Równie proste jest zamieszczenie anonsu o zgubie - wyjaśnia zielonogórzanka.

Portal jest bezpłatny. Ogłoszeniodawca może skorzystać z opcji dodatkowych powiadomień SMS. Z pośrednictwa serwisu w ostatnich miesiącach skorzystało kilkuset użytkowników. Z Warszawy, Poznania, coraz częściej z Zielonej Góry.

- Większe miasta zdecydowanie szybciej chłoną nowe rozwiązania. Ale i tak nie jest źle. Ci, którzy o portalu wiedzą, skorzystają z niego, gdy będą w potrzebie – właścicielka Kropki-powsinogi jest o tym przekonana.

Cinkciarz, ekantor.pl, eobuwie.pl... zafascynowana ich ogromnym sukcesem chciałaby, żeby firm, którym się powiodło, w Zielonej Górze przybywało. Z takich marzeń powstał też portal ezguba.pl. Z jej oszczędności, które już się kończą oraz mężowskiej cierpliwości, która wydaje się bezgraniczna. - Mam dużo szczęścia - kwituje ze śmiechem.

W rozkręceniu ogólnopolskiej witryny, prostego w obsłudze narzędzia dla wszystkich życzliwych i roztargnionych, pomaga jej piętnastoletnie doświadczenie zawodowe, zdobyte w korporacji. Była dyrektorem handlowym kilku spółek.

- Odeszłam, bo brakowało mi czasu dla rodziny. No to gotuję, sprzątam, piorę... prowadzę portal i marzę o założeniu grupy zakupowej dla przedsiębiorców. Kiedyś… - mówi matka dwóch synów, uczniów ostatniej klasy gimnazjum i IV klasy podstawówki.

Teraz jej myśli krążą wokół poszukiwań lokalnych reklamodawców, inwestora zewnętrznego, współpracy z miastami w całej Polsce.

-  W dużych miastach na realizację pomysłu zawsze gdzieś znajdą się pieniądze, w mniejszych trzeba dobrze ruszyć głową. Jesteśmy skazani na kreatywność. O, jest pierwsza reklama! - woła zadowolona, bo baner na stronie, choćby i pierwszy, to dobry znak. Potrzebuje pieniędzy na utrzymanie serwisu. - Wierzę, że dobro generuje dobro. W myśl tej zasady stworzyłam portal, w którym ludzie w prosty sposób mogą sobie wzajemnie pomagać. Inspirujemy ich.

Wokół ezguba.pl powstała społeczność ludzi „życzliwie zakręconych”. Na Facebooku, Instagramie, blogu, kilkanaście tysięcy internautów obserwuje kampanię edukacyjną: sprawdzone sposoby na uniknięcie zgubienia kluczy..., co zrobić, gdy zgubisz się w lesie..., jak zabezpieczyć rower przed kradzieżą...

- Niestety, zguby przeważnie odnoszą ludzie starsi – mówi K. Baranowska. Dlatego do małych i młodych dociera przede wszystkim internetowo. - Kiedy synom i ich kolegom pokazałam, że można komuś pomóc mobilnie, pomysł chwycili od razu. Osobę uważną i uczynną nazwaliśmy superhirołem. Przekonujemy, że pomaganie wydobywa w człowieku supermoce. A najprostszą drogą do zostania superhirołem jest uśmiech – opowiada, jak zwykle śmiejąc się od ucha do ucha.

(el)