Parking i scena festynowa – to potrzeby Nowego Kisielina
Zebranie wiejskie (sprawdź harmonogram zebrań) w Nowym Kisielinie zgromadziło w czwartek (7 lutego) ok. 30 mieszkańców i przedstawicieli władz z wójtem Mariuszem Zalewskim na czele, a także sołtysem Andrzejem Zalewskim, przewodniczącym rady gminy Jackiem Rusińskim, proboszczem kisielińskiej parafii ks. Andrzejem Brenkiem, komendantem straży gminnej Jarosławem Biernackim oraz przedstawicielami miasta z wiceprezydentem Krzysztofem Kaliszukiem. Zebranie miało m.in. zastanowić się nad rozdysponowaniem 199 tys. zł Funduszu Integracyjnego, jakie w tym roku miasto Zielona Góra przyznało sołectwu. Drugie tyle przypadnie Nowemu Kisielinowi w przyszłym roku, a jeśli dojdzie do połączenia miasta i gminy, to po 2015 r. sołectwo dostanie łącznie 6,6 mln zł na inwestycje.
Sołtys Zalewski postanowił, żeby decyzji o podziale tegorocznej puli funduszu nie podejmować na czwartkowym zebraniu, tylko zwołać w tym celu odrębne zebranie. Zwłaszcza, ze decyzja nie będzie łatwa. Podczas zebrania ujawniły się bowiem różnice poglądów, co do potrzeb inwestycyjnych wsi. Zdaniem ks. Brenka, najpilniejsze zadania to budowa parkingu na ok. 26 aut wzdłuż ul. Odrzańskiej (koszt ok. 110 tys. zł), zagospodarowanie placu do spotkań i imprez wiejskich (koszt ok. 20 tys. zł). Zostałoby więc jeszcze 60 tys. zł na inne zadania. – Jesteśmy zbyt biedni, żeby skonsumować te pieniądze na byle co – stwierdził proboszcz. I przypomniał, że fundusz integracyjny do niczego mieszkańców nie zobowiązuje. – Jest on dany przez miasto z dobrej woli, żeby wyciągnąć do nas rękę, a przecież i tak każdy będzie potem głosować tak jak uważa za słuszne – podkreślił ks. Brenk.
Zdaniem sołtysa Zalewskiego, budowa parkingu nie jest w tej chwili najważniejsza. – Mamy większe potrzeby, choćby w sprawie biblioteki i organizacji czasu wolnego dzieciom i młodzieży – stwierdził. Z kolei wiceprzewodniczący Rusiński zwrócił uwagę na potrzebę przedłużenia chodnika do końca wsi. – Ludzie w żadnym miejscu wsi nie powinni chodzić po drodze przeznaczonej dla ruchu kołowego – podkreślił.
- Nic tak nie dzieli ludzi jak pieniądze, ale postarajmy się, żeby ten fundusz integracyjny nas nie podzielił – apelował proboszcz Brenk.
Proboszcz upomniał się też o dwie rodziny mieszkające za przejazdem kolejowym, który po wybudowaniu obwodnicy obu Kisielinów ma zostać – decyzją PKP – zamknięty. Powód: wybudowany w ciągu obwodnicy wiadukt nad torowiskiem zasłania widoczność w rejonie przejazdu kolejowego, co grozi katastrofą. Problem w tym, że jego zamknięcie spowoduje, że rodziny zostaną de facto odcięte od Nowego Kisielina. Jedynym wyjściem byłoby postawienie automatycznych rogatek, których koszt szacowany jest w granicach 300 tys. zł, nie licząc kosztów ich późniejszego utrzymania. Sprawą obiecał zająć się wiceprezydent Krzysztof Kaliszuk. – Inwestor budowy obwodnicy, czyli Zarząd Dróg Wojewódzkich powinien teraz poszerzyć zakres inwestycji i uwzględnić koszty rogatek automatycznych w swoim zadaniu – stwierdził. – Nas żadnym etapie tej inwestycji nie było mowy ze strony PKP, że przejazd kolejowy zostanie zlikwidowany.
Zebranie wiejskie zakończyło się ustaleniem terminu 21 lutego, kiedy zostanie zwołane kolejne zebranie, na którym zostanie podzielona kwota 199 tys. zł funduszu integracyjnego.
(mi)