Defilada w środku miasta

7 Listopad 2014
To było 46 lat temu. Mieszkańcy Czechosłowacji mieli dosyć komunistycznego zamordyzmu i zażądali więcej swobód.

To było nie do przyjęcia dla Związku Sowieckiego i rządzącego nim Leonida Breżniewa. W nocy, z 20 na 21 sierpnia 1968 r., żołnierze armii ZSRR, 2 Armii Wojska Polskiego i niewielkie jednostki armii Węgier oraz Bułgarii wkroczyły na ziemię czechosłowacką. Interwencja stłumiła ruch wolnościowy. Tak sąsiedzi „pomagali” bratniej Czechosłowacji.

W interwencji udział wzięli również żołnierze z jednostek stacjonujących w naszym województwie. Wrócili 26 października 1968 r., zorganizowano wielką defiladę w Zielonej Górze.

To byli żołnierze z 4. Pomorskiej Dywizji Piechoty im. Jana Kilińskiego stacjonującej w Krośnie Odrzańskim. Z naszego terenu w interwencji przeciwko Praskiej Wiośnie brała też udział 5. Saska Dywizja Pancerna z Gubina i 11. Drezdeńska Dywizja Pancerna z Żagania. Przemarsz krośnieńskiej dywizji zaplanowano ul. Wrocławską, Świerczewskiego (dziś Kupiecka), al. Niepodległości, Chrobrego i Boh. Westerplatte pod gmach KW PZPR (dziś Centrum Biznesu), gdzie ustawiono trybunę. Wszędzie stały tłumy.

- Witamy was na naszej piastowskiej ziemi, w domu rodzinnym, do którego wracacie po wypełnieniu patriotycznego i internacjonalistycznego obowiązku - zaczął przemówienie I sekretarz KW PZPR Tadeusz Wieczorek. - Naród nasz, całe społeczeństwo Ziemi Lubuskiej dumne jest, że żołnierzom jednostek Ludowego Wojska Polskiego przypadło w udziale wraz z Armią Radziecką i innymi bratnimi armiami zadanie niesienia pomocy naszym braciom - Czechom i Słowakom w ich walce przeciwko siłom kontrrewolucji, przeciwko próbom utworzenia wyrwy w systemie bezpieczeństwa państw Układu Warszawskiego przez zachodnioniemieckich imperialistów. (…) Tam z bliska spojrzeliśmy w twarz wspólnemu nam wrogowi, zobaczyliście, czym jest i czym grozi współczesny rewizjonizm wspierany przez syjonizm, siły reakcji i kontrrewolucji…

Uf! Coś strasznego. Byłem wówczas młodym chłopcem i nic mnie nie obchodziły „internacjonalistyczne” zadania. Dzisiaj tej interwencji się wstydzimy. Wtedy chciałem tylko zobaczyć żołnierzy i czołgi.

Czołgów nie było, ale ulicami miasta jechały wozy opancerzone. Fragment tej defilady można zobaczyć na zdjęciach Czesława Łuniewicza.

(tc)

Artykuły powiązane: 

Migawki mistrza Czesława Łuniewicza

To karkołomne przedsięwzięcie. Ze 100 tys. zdjęć wybrać 40, które zostaną pokazane na wystawie. Co gorsze, generalnie nie wiadomo dokładnie, co jest na tych 100 tysiącach obrazów. A jednak się udało. Kto nie wierzy, może sprawdzić w zielonogórskim Archiwum Państwowym.