Seniorzy są za a nawet przeciw
Początek 5. sesji Zielonogórskiej Rady Seniorów nie zapowiadał burzliwej dyskusji. Jan Kot przypomniał szczegóły projektu zgłoszonego przez kilku mieszkańców.
– Osiedle Przyjaźni powinien patrolować przynajmniej jeden ochroniarz. Jego wieczorna obecność na osiedlu będzie skutecznie odstraszać wszystkich dewastujących mienie publiczne lub pijących alkohol na placach zabaw. Powinien mieć stałą łączność z grupą interwencyjną policji i natychmiast reagować na każde zgłoszenie mieszkańców – tłumaczył przewodniczący ZRS.
Zaproszeni goście bardzo ostrożnie oceniali projekt, wyraźnie ważąc słowa. Krytyczne opinie pojawiły się dopiero po dziennikarskim pytaniu o miesięczne koszty oraz o źródła finansowania projektu.
- Kto miałby płacić, nie wiem. Wiem tylko, że koszty mogą oscylować w okolicach 6 tys. zł miesięcznie – odpowiedział przewodniczący Kot.
- Nasza spółdzielnia już kiedyś proponowała mieszkańcom wprowadzenie stałych patroli, ale za cenę kilku groszy dopisywanych każdemu mieszkańcowi do miesięcznego czynszu. Chętnych nie było – przypomniał Janusz Jabłoński, kierownik administracji os. Przyjaźni.
- Wspólne patrole ochroniarzy i policjantów nie są możliwe. Nie pozwalają przepisy. A przed samotnymi patrolami ochroniarza raczej bym przestrzegał. Zbyt wielkie niebezpieczeństwo. My nie interweniujemy nawet wtedy, gdy policyjny patrol składa się z dwóch funkcjonariuszy – ostrzegał komisarz Krzysztof Gajda z zielonogórskiej policji.
- Straż miejska pracuje od 7 rano do 22 wieczorem. Ponadto od 1 stycznia 2015 r. powiększymy się terytorialnie o gminę wiejską. Czy będziemy mogli każdego dnia patrolować ulice tylko jednego osiedla, wątpię – sceptycznie ocenił projekt Sławomir Nowak, komendant zielonogórskiej straży miejskiej.
- Policja w swoich strukturach ma funkcjonariuszy pracujących w cywilnych ubraniach. Oni będą bardziej skuteczni od umundurowanych ochroniarzy, potrzebne jest tylko większe zaangażowanie mieszkańców, powinni chętniej telefonować na policję – argumentował Krzysztof Gajda.
- Zamiast upierać się przy bezbronnym ochroniarzu, mającym patrolować niebezpieczne miejsca, doradzam sięgniecie po inne, znacznie tańsze programy. Warto skorzystać z projektów Fundacji „Bezpieczne Miasto” – przekonywała Jolanta Danielak, miejska radna.
– To dopiero początek naszej dyskusji, gdy dopracujemy szczegóły, raz jeszcze przedyskutujemy projekt – zapowiedział Jan Kot.
(pm)