Kanalizacja. Niech każdy płaci za siebie!
- Temat kanalizacji gminy powrócił w tym tygodniu z podwójną siłą.
Janusz Kubicki, prezydent Zielonej Góry: - Tego można się było spodziewać.
- Dlaczego?
- Bo nie rozwiązaliśmy żadnego istotnego problemu.
- Podczas sesji przewodniczący Jacek Rusiński mówił, że wstrzymał pan budowę kanalizacji, by zmusić gminę do połączenia z miastem.
- Wstrzymałem, bo nie miałem innego wyjścia. Niestety, problem z budową kanalizacji jest wykorzystywany w kampanii przeciwników połączenia: że miasto i prezydent są źli, że usiłują gminę do czegoś zmusić. Tymczasem to głównie problem ekonomiczny: kto za to ma płacić? Ja uważam, że każdy za siebie. A wójt, że miasto za gminę.
- Teraz pan przesadził!
- ZWiK to nie jest zwykłe przedsiębiorstwo. Ma dostarczać mieszkańcom wodę i odbierać ścieki. Nie zarabia na tym. Liczy wszystkie koszty i raz do roku przedstawia propozycję taryf, czyli stawki cen za wodę i ścieki. Jeżeli koszty rosną, rosną ceny. A płacą za to głównie mieszkańcy miasta, bo to oni w ok. 95 proc. są klientami ZWiK.
- To logiczne…
- Tak. Teraz przechodzimy do gminy i tu… logika się kończy. Bo im więcej wybudujemy w gminie sieci kanalizacyjnej, tym więcej gmina zarobi na podatkach. Gmina nalicza podatki, z tego powodu ZWiK podnosi cenę ścieków i płacą za to zielonogórzanie. Wójt mówi, że to modelowe rozwiązanie. Czyli my budujemy, my za to płacimy a gmina jeszcze na tym zarabia!
- Stąd ten klincz…
- Dlatego wstrzymałem dalszą rozbudowę kanalizacji. Najpierw musimy ustalić reguły gry. Musimy w końcu zacząć realizować porozumienie z 2004 r., w którym wyraźnie jest zapisane, że polityka taryfowa ma być ujęta w osobnym porozumieniu. Każdy musi płacić za siebie! Miasto nie może dokładać do gminy. Stąd moje żądanie, by zawrzeć to w porozumieniu.
- Na czym ono ma polegać?
- Oparliśmy się na podobnym porozumieniu zawartym w Słupsku. Cena jest jednakowa dla wszystkich mieszkańców, ale koszty liczymy osobno. Jeżeli wpływy są niższe niż wydatki, różnicę pokrywa samorząd. My proponujemy, żeby obniżyć podatki od sieci (nawet do zera) i jeżeli będzie to za mało, samorząd dopłaci różnicę. Bez takiego porozumienia, zielonogórzanie zawsze będą dopłacać do tego interesu, a ja się na to nie godzę. Czy mam im co roku mówić: Kochani, zbudowaliśmy kolejny fragment kanalizacji w gminie i musicie teraz zapłacić za jej utrzymanie!?
- Wójt sobie nie zdaje sprawy z tego problemu?
- Świetnie sobie zdaje. Już rok temu nie chciałem się zgodzić na III etap kanalizacji gminy. Mówiłem, że gmina musi wziąć na siebie spłatę kredytu z odsetkami i koszty utrzymania. Wcześniej ten problem też był poruszany. Przecież kilka lat temu gmina obniżyła podatek dla wodociągów z 2 proc. do 1,3 proc. Wtedy argument, że ZWiK, budując sieć, nie może płacić coraz większych podatków, wójta przekonał. A teraz udaje, że nie wie, o co chodzi.
- I co teraz?
- Wierzę, że podpiszemy porozumienie. Ja jestem gorącym zwolennikiem kontynuacji tych inwestycji. Nie tylko III etapu w Łężycy, Zawadzie i Krępie, ale również budowy kanalizacji w Zatoniu i Ochli. Jednak musi się to odbywać na jasnych zasadach. Dlatego zaprosiłem wójta i radnych do wspólnych negocjacji.
- Dziękuję.
Tomasz Czyżniewski