Wybuch gazu. Chwile grozy na Wyszyńskiego
Potężny wybuch przerwał mieszkańcom bloku nr 25 środowy, spokojny wieczór. Słychać go było w różnych częściach miasta, w sąsiednich blokach zatrzęsły się szyby w oknach. Kłęby czarnego dymu wydobywające się z wieżowca było widać z daleka.
- To było kilka minut po 21.00. Siedziałam z dziećmi w domu. Nagle usłyszałam wybuch. Myślałam, że to piorun. Przez okna zobaczyłam latające w powietrzu kawałki styropianu. Jeden z sąsiadów zaczął krzyczeć, żeby jak najszybciej opuścić budynek. Powiedziałam chłopcom, żeby się ubrali, ja wzięłam ze sobą tylko torebkę. Na klatce schodowej było pełno dymu, drzwi były wyważone od czwartego piętra w dół – relacjonowała Lilla Kostrzewska, mieszkanka szóstego piętra.
Gaz eksplodował w mieszkaniu na drugim piętrze. W czasie wybuchu nikogo w nim nie było.
- Przy dzieciach starałam się nie okazywać strachu, ale widziałam po nich, że są przerażone – przyznała pani Lilla.
Z pożarem, który zniszczył dwa piętra, walczyło 14 zastępów straży pożarnej. Na szczęście nikt nie zginął.
- Do szpitala trafiły cztery osoby, w tym jedna z zawałem, dwie podtrute tlenkiem węgla i jedna z atakiem paniki – poinformowały służby medyczne obecne na miejscu zdarzenia.
- To była masakra! Mieszkamy na parterze. Szyby z okien poleciały na nas. Widzieliśmy, jak meble wylatują na zewnątrz. Zabraliśmy szybko nasze koty i dokumenty. Myśleliśmy, że to bomba albo petarda, dopiero na zewnątrz poczuliśmy gaz – opowiadali Asia i Łukasz.
Dla mieszkańców wieżowca zorganizowano możliwość noclegu w bursie przy ul. Botanicznej, jednak skorzystało z tego jedynie sześć osób. Większość lokatorów pojechała na noc do rodziny i znajomych.
W czwartek lokatorzy mogli już wrócić do swoich mieszkań. W południe przed blokiem zostało zorganizowane spotkanie, na którym omówiono bieżącą sytuację.
- Wszystkie media w budynku są wyłączone. Przed blokiem ustawiono zbiornik z wodą, z której można korzystać. Policja prowadzi jeszcze oględziny na drugim piętrze. Po południu rozpoczną się badania szczelności gazu oraz stanu instalacji elektrycznej– informował na spotkaniu Waldemar Michałowski, dyrektor departamentu bezpieczeństwa i zarządzania kryzysowego.
Cztery mieszkania zostały wyłączone z użytkowania. Lokatorce jednego z nich przyznano lokal zastępczy na czas remontu, dwa kolejne są zabezpieczone przez administratora budynku. W piątek zostanie zlecone wykonanie ekspertyzy wieżowca. Przez jakiś czas funkcjonowanie w bloku może być utrudnione. W niektórych mieszkaniach uszkodzone są drzwi wejściowe, w innych powybijane okna.
- Obecnie szyby windowe są zabezpieczone. Windy nie będą działać do czasu remontu. Na tę chwilę trudno jest powiedzieć, jak długo to będzie trwało – powiedział nam Krzysztof Wujczyk, Powiatowy Inspektor Nadzoru Budowlanego dla Zielonej Góry.
Policja poszukuje obecnie lokatorek mieszkania, w którym doszło do eksplozji. Sąsiedzi sugerują, że od dawna były z nimi problemy i utrudniały codzienne życie w bloku.
(ap)