We wtorek piłkarski mecz dekady w Zielonej Górze

24 luty 2023
28 lutego na stadionie przy ulicy Sulechowskiej dojdzie do meczu, na który zielonogórscy kibice czekali od lat. W ćwierćfinale Fortuna Pucharu Polski Lechia podejmie Legię Warszawa.

To trzecie tak wielkie wydarzenie na zielonogórskim obiekcie. Pierwszym był finał Pucharu Polski Czarni Żagań - Górnik Zabrze. Rozegrano go 2 czerwca 1965 roku. W obecności 20 tysięcy widzów wygrał Górnik 4:0. Kolejny raz o wielką stawkę grano tutaj wiosną 1987 roku. Wówczas w ćwierćfinale Pucharu Polski trzecioligowa Lechia pokonała pierwszoligowy ŁKS Łódź 2:1. W rewanżu zielonogórzanie ulegli po dogrywce w Łodzi 1:4 i zakończyli pucharową przygodę.

Trzy poziomy rozgrywkowe

Jednak takiego rywala, jakim jest 15-krotny mistrz Polski, jeszcze tu nie było. Legia nie wymaga żadnej rekomendacji. To najbardziej utytułowany, najbardziej znany w świecie polski klub. Dla wszystkich naszych drużyn ewentualne zwycięstwo z Legią smakuje szczególnie. Jeśli tak jest z zespołami ekstraklasowymi, to co mówić o trzecioligowym kopciuszku, jakim na tle wielkiej Legii jawi się nasza Lechia? Dla zielonogórskiej drużyny mecz z kimś takim, to spełnienie marzeń, spotkanie jedyne w swoim rodzaju, które już nigdy może się nie powtórzyć. Dla Legii to mecz jeden z wielu. Może tu właśnie jest jakaś szansa? Wprawdzie oba zespoły dzielą trzy poziomy rozgrywkowe, ale wiele można nadrobić ambicją, co pokazały wcześniejsze nasze spotkania. Faworyt może nie mieć dnia, może popełniać błędy, które mu się wcześniej nie zdarzały. Historia futbolu pełna jest takich zdarzeń opowiadanych później latami. Nie będziemy mieli nic przeciwko temu, żeby mecz Lechii z Legią znalazł się wśród nich.

Wyjść bez drżenia nóg

Wiadomo, że w Legii nie zagra Josué. Portugalczyk jest reżyserem gry. Jednak i bez niego wielokrotny mistrz Polski dysponuje piłkarzami o dużej jakości, którzy teoretycznie nie powinni mieć problemów z trzecioligowcami. Tyle, że teorie nie grają, stąd nie ma się co bać i trzeba wyjść na boisko bez drżenia nóg.

Lechia osłabiła się - w porównaniu z jesiennymi spotkaniami. Wiadomo było od dawna, że nie zagrają ukarani żółtymi kartkami Rafał Dzidek i Jakub Babij. Jednak w przerwie zimowej do pierwszoligowego Chrobrego Głogów przeszedł Sebastian Górski. Odszedł obrońca brazylijski Gabriel Estigarribia e Silva, mówiąc że szuka klubu pierwszoligowego, a jeśli go nie znajdzie, wraca do ojczyzny. Po czym wylądował w... czwartoligowej Cuiavii Inowrocław, z której przyszedł do Lechii. Z kolei nowym nabytkiem Lechii jest pozyskany z Syreny Zbąszynek 21-letni Tanzańczyk Jussuf Mwinyi.

Zielonogórzanie przepracowali okres przygotowawczy bez większych napięć. Trenowali i grali w „balonie”, a od kilkunastu dni grają na trawie. Trener Andrzej Sawicki spytany o to, czy on i zespół odczuwają ciśnienie przed rywalem, odpowiedział: - Nie, jakie ciśnienie? No jakie ciśnienie mamy mieć my przed Legią? To Legia musi mieć ciśnienie. Ja podchodzę luźniej do pucharu niż do ligi. OK, zdajemy sobie sprawę, jak ważny to jest mecz i tak dalej… Ale obowiązek wygrać ma Legia. My chcemy naprawdę dobrze się zaprezentować, powalczyć o awans.

Oby słowa trenera się spełniły. Mecz we wtorek o 13.00. Biletów nie ma od kilku dni. Ci, którzy nie zdążyli ich kupić, mogą obejrzeć spotkanie w telewizji Polsat.

(af)