A w Barcelonie nikt na nią nie stawiał…

3 Lipiec 2024
Małgorzata Książkiewicz-Kubka, dwukrotna olimpijka i brązowa medalistka z Barcelony od początku do końca sportowej kariery występowała w jednym klubie - zielonogórskiej Gwardii.

Jej kariera zaczęła się dość niespodziewanie, bo od wizyty w Szkole Podstawowej nr 14 trenera Stanisława Maruchy, który szukał nowych adeptów strzelectwa. Przyszła medalistka olimpijska była wtedy w siódmej klasie i jak sama wspominała poszła na spotkanie z trenerem, żeby być zwolnioną z lekcji. W sumie wówczas trener Gwardii namówił sporą grupę uczniów z kilku szkół. Początkowo zajęcia były nudne, oczywiście bez kontaktu z bronią, więc sporo się wykruszyło. Ona została.

Przyszły pierwsze sukcesy i medale. Po ukończeniu szkoły średniej wybrała Akademię Wychowania Fizycznego we Wrocławiu, ale nie zmieniła klubu i nadal reprezentowała Gwardię. Była już wtedy członkiem kadry narodowej. W sumie osiem razy została mistrzynią Polski, trzykrotnie stawała na podium mistrzostw Europy, najpierw wśród juniorów (drużynowo w karabinku 60 strzałów leżąc w Budapeszcie w 1986 roku) potem już z seniorami srebro drużynowo w Bolonii w 1991 roku i brąz w Manchesterze (w karabinku sportowym 3x20 strzałów).

Jednak największy sukces odniosła podczas Igrzysk Olimpijskich w |Barcelonie w 1992 r. Najciekawsze, że miejsce dla Polski na igrzyskach wywalczyła Aneta Pochowska z Poznania, ale ponieważ była w słabej formie trenerzy kadry uznali, że do Barcelony pojedzie Małgorzata Książkiewicz. W karabinku pneumatycznym 40 strzałów zajęła odległą pozycję. Jednak w karabinku małokalibrowym 3x20 strzałów z trzech postaw zaskoczyła wszystkich, zdobywając brązowy medal. W eliminacjach była druga z wynikiem 585 pkt., ostatecznie zawody skończyła na trzecim miejscu osiągając 681,5 pkt.

Tak w książce „Mistrzowie, legendy, idole” wspominała swój start w Barcelonie: - Zajęłam odległe miejsce, w trzeciej dziesiątce. Nie byłam zadowolona. Przecież bardziej liczyłam na dobry start w pneumatyku niż w karabinku w trzech postawach. Byłam mocno zestresowana. Żadnej z naszych zawodniczek ten pneumatyk nie wyszedł, Renacie Mauer także. Trzy dni później był ten medalowy start. Faworytką była Renata, na mnie nikt nie stawiał. Trenerem klubowym Renaty, jednocześnie kadry, był Andrzej Kijowski. W trakcie strzelania nie miał pojęcia jaka sytuacja jest u mnie, kiedy akurat szłam po medal. Siedział za Mauerową i śledził jej strzały. Mój obecny mąż, a wtedy chłopak Jacek Kubka, który też startował w Barcelonie, był obok mnie i w pewnym momencie pobiegł do trenera. Przekazał mu, że jestem w ścisłej czołówce, z szansami na medal. Po eliminacjach byłam druga, trzymałam się w finale. Niestety, ostatni strzał z postawy klęczącej zadecydował, że ostatecznie zdobyłam brąz. Gdyby nie to „kolano”, bo tak nazywaliśmy postawę klęczącą, byłoby srebro.

Gwardzistka wystąpiła cztery lata później podczas igrzysk w Atlancie 1996. Tam już nie odniosła sukcesu. Zakończyła później karierę w wielkim stylu, zdobywając jeszcze tytuł mistrzyni Polski. Potem pracowała w komendzie policji, wydając zezwolenia na broń. Obecnie jest na emeryturze.

(af)