Niejednokrotnie sołtys jest jak spowiednik

20 Maj 2022
- Nasza wizytówka to pałac, największa perełka w okolicy. To właśnie na jego remont w większości poświęciliśmy pieniądze z funduszu połączeniowego. Jest piękny - mówi Irena Przybyłek, sołtyska Starego Kisielina

- Objeżdżam sołectwa Zielonej Góry od kilku dobrych tygodni. Na czele większości stoją kobiety. Jak pani myśli - dlaczego?

Irena Przybyłek: - Kobiety spełniają się w kontakcie z ludźmi. Niejednokrotnie sołtys jest jak spowiednik. Do kobiety łatwiej przyjść z problemem. Bardzo sobie cenię takie spotkania, lubię rozmawiać z ludźmi. Na ile potrafię wysłucham, poradzę, dodam otuchy.

- Podobno zawsze łatwo łapała pani kontakt z ludźmi…

- Przez 20 lat prowadziłam sklep w Starym Kisielinie i właśnie tam najczęściej rozmawiałam z mieszkańcami. Teraz zawiesiłam działalność i sporo ludzi się na mnie gniewa (śmiech).

- Dlaczego zdecydowała się pani zostać sołtyską?

- Nigdy nie przypuszczałam, że to nastąpi. To moja pierwsza kadencja. Mieszkańcy mnie namówili. Pytali: kto, jak nie ty?! Teraz śmieję się, że po 50 latach sołtys wrócił pod dach. Mieszkam w domu teściów, teściowa też niegdyś była sołtyską Starego Kisielina.

- Pochodzi pani z Drzonkowa, a stoi na czele Starego Kisielina. Nie ma sprzeczności interesów?

- Sołectwa na co dzień raczej ze sobą współpracują niż rywalizują. Sytuacja zmienia się diametralnie jedynie podczas konkursu na wieniec dożynkowy. Przy okazji muszę się pochwalić, że Stary Kisielin w tej dziedzinie jest zawsze w czołówce.

- Czym jeszcze może pochwalić się wasze sołectwo?

- Nasza wizytówka to pałac, największa perełka w okolicy. To właśnie na jego remont w większości poświęciliśmy pieniądze z funduszu połączeniowego. Jest piękny, w środku mieści się filia Zielonogórskiego Ośrodka Kultury, a od strony południowej przylega do niego park. Ostatnio mogliśmy wypić tu herbatkę z rodziną von Stosch, odtwórcami ról założycieli pałacu. Naprawdę sporo się tu dzieje, warto zajrzeć. Przyjeżdża sporo ludzi spoza sołectwa.

- A gdzie bawią się tutejsi?

- Korzystamy z wiaty i placu przy remizie. To tu wiosną i latem odbywają się spotkania organizacyjne, ale nie tylko. Już dziś serdecznie zapraszam na rodzinny piknik, 11 czerwca. Wspólnie organizują go: straż pożarna, ośrodek kultury, Stowarzyszenie Przyjaciół Kisielina i OSP. Będą atrakcje dla dzieci, a wieczorem potańcówka.

- Czego tu brakuje, co by się przydało zrobić?

- Podobnie jak w innych sołectwach, ludzie najczęściej dopytują o drogi. Na pewno przydałaby się świetlica. Tam, gdzie są świetlice, od razu więcej się dzieje. Można organizować zajęcia, kursy, szkolenia i spotkania tematyczne. Brakuje nam takiej przestrzeni pod dachem, która funkcjonowałaby przez cały rok.

- A jakie jest pani ulubione miejsce w Starym Kisielinie?

- Uwielbiam spacerować trasą Stary Kisielin-Ługowo. Czasami wypuszczam się też w trasę Drzonków-Jędrzychów-Zatonie-Kisielin. Choć ludzie mówią, że to kawał drogi i dziwią się, że mi się chcę, ja w ogóle nie czuję zmęczenia i upajam się tymi spacerami. Szczególnie o tej porze roku! Mam darmowe koncerty ptaków, zapach kwiatów. Od lat fotografuję przyrodę.

- Co jeszcze lubi pani robić w wolnym czasie?

- Śpiewam po sąsiedzku w zespole „Raculanka”. Raz w tygodniu jeżdżę na próby. Mamy ciekawy repertuar. Nie tylko ludowe utwory, ale również piosenki Mieczysława Fogga czy Anny Jantar.

- Dziękuję.

Agnieszka Hałas

 

SKONTAKTUJ SIĘ ZE SWOIM SOŁTYSEM

Z Ireną Przybyłek, sołtyską Starego Kisielina, najlepiej umawiać się telefonicznie. Jest dostępna o każdej porze dnia pod numerem 609 595 354.