Piękny pałac, ale jako szpital trudny w utrzymaniu
W słoneczny dzień podjeżdżamy pod siedzibę CLDiM w Zaborze. Odnowiona szara fasada, zadbana zieleń i mała architektura - pałac to prawdziwa turystyczna perełka, wciąż żywy znak dawnych czasów. Kompleks cieszy oko, ale jego podstawowym celem jest niesienie pomocy dzieciom i młodzieży. Po dekadach użytkowania dziś już nikt nie ma złudzeń, że do tego zadania pałac, który zbudowano w 1667 roku, już się nie nadaje…
Trudne warunki
- Mamy wspaniały personel, świetnie wyszkolonych lekarzy, pielęgniarki i terapeutów. Ale z ograniczeniami architektonicznymi nie jesteśmy w stanie walczyć - tłumaczy dyrektor Andrzej Żywień, który zabiera nas na wycieczkę po labiryncie pałacowych pomieszczeń. A te, choć noszą ślady dawnej świetności, pięknych ściennych zdobień, fresków czy drewnianej historycznej stolarki, jednak sprawiają przygnębiające wrażenie. Zniszczone, z odłażącą farbą, śladami codziennego użytkowania wymagałyby gruntownego odnowienia. Całość dopełnia zaś kolorystyka rodem z minionej epoki. A wśród wysokich zimnych murów przebywają dzieci, które zmagają się ze swoimi wewnętrznymi problemami.
- Robimy wszystko, aby nasi podopieczni mieli tu jak najlepsze warunki - zapewnia dyrektor. - Zatrudniliśmy zespół remontowy, który na bieżąco wykonuje naprawy. Ale ze względu na historyczną wartość ścian, stolarki, drzwi czy nawet podłogi, każdorazowo wymaga to zgody konserwatora zabytków. I potęguje koszty. Do tego dochodzi konstrukcja pomieszczeń, których nie można przebudować. I wciąż powracające remonty łazienek, bo pałacowe mury nie nadają do celów sanitarnych. W wielu miejscach wychodzi wilgoć, a stara instalacja regularnie przecieka.
W szpitalu personel opiekuje się trudną młodzieżą. - Cały czas trzeba pilnować dzieci, aby nie zrobiły sobie krzywdy na wysokich schodach, aby nie wchodziły w różne załomy, nie przeskakiwały przez ozdobne balustrady. To dodatkowe ryzyko, z którym musimy się mierzyć - podkreśla dyrektor.
Problemem są też wysokie opłaty za utrzymanie zabytkowego budynku i parku pałacowego. - Nasz roczny budżet to ok. 17 mln zł. Ogrzanie pałacu to nie lada wyzwanie, na same media wydajemy blisko 100 tys. zł miesięcznie. A przecież mamy dziesiątki innych kosztów związanych z tym, że musimy opiekować się 70-80 podopiecznymi - zaznacza A. Żywień. Jakie jest rozwiązanie problemów? - To proste, szpital potrzebuje nowoczesnej siedziby spełniającej współczesne standardy - mówi dyrektor CLDiM.
Nowa placówka
O potrzebie budowy nowego Centrum mówi się od lat. Ale dopiero teraz perspektywa nabrała realnych kształtów, dzięki możliwości pozyskania ministerialnego dofinansowania z Funduszu Medycznego.
- Według naszej koncepcji przenieślibyśmy szpital do Zielonej Góry. Jesteśmy po rozmowach z urzędem miasta, urzędem marszałkowskim oraz Uniwersytetem Zielonogórskim, które są przyjaźnie nastawione do pomysłu. Nowy obiekt mógłby stanąć przy ul. Wyspiańskiego na uczelnianej działce. Jego szacunkowy koszt to ok. 45 mln zł. Chcielibyśmy wybudować trzykondygnacyjny budynek na ok. 3 tys. mkw. W środku nasi podopieczni znaleźliby bezpieczne schronienie, mogliby dochodzić do zdrowia w przyjaznym otoczeniu, mieliby zapewniony najwyższy standard, co na pewno pomaga w terapii - tłumaczy A. Żywień.
Lokalizacja wzbudziła pewne kontrowersje ze względu na potrzebę wycinki zieleni pod nowy budynek. - Zawsze podkreślam, że zieleń leczy. Dlatego chciałbym rozwiać te obawy, zachowamy jak najwięcej drzew i krzewów w tym miejscu. Zatrudniliśmy już dendrologa, inwestycja zostanie tak zaplanowana, by nie wycinać najbardziej cennych przyrodniczo okazów - dodaje nasz rozmówca.
Inne zalety tego miejsca? Jest ich wiele: dobre skomunikowanie placówki ze względu na bliskość dworców PKP i PKS, Szpitala Uniwersyteckiego, pogotowia ratunkowego, możliwość szkolenia studentów medycyny na terenie placówki, ale też przystosowanie całości do potrzeb osób niepełnosprawnych.
- Nowy budynek, dzięki zastosowaniu odnawialnych źródeł energii, będzie miał niskie koszty eksploatacji. Dzięki temu kontrakt z NFZ będzie przeznaczany faktycznie na diagnostykę i leczenie pacjentów, a nie na pokrywanie wysokich kosztów utrzymania obiektu. Mniejsze koszty to możliwość przeznaczenia większej ilości środków na pomoc dzieciom - zaznacza A. Żywień.
Wniosek konkursowy do ministerstwa należy złożyć do końca sierpnia. Jeśli Centrum zdobędzie dofinasowanie, realizacja inwestycji mogłaby się rozpocząć w przyszłym roku. Prace budowlane od dnia podpisania umowy z wykonawcą są szacowane na ok. 24 miesiące.
Wicemarszałek Sebastian Ciemnoczołowski:
- Samorząd województwa jest organem założycielskim szpitala i będzie przedsięwzięcia pilnować. Inicjatywa przyszła od kadry medycznej. Projekt jest uzgadniany ze wszystkimi środowiskami, które muszą się w tej sprawie wypowiedzieć. Bo to nie tylko aspekt medyczny, ale i środowiskowy, ekonomiczny. Chodzi o dobro dzieci i nad tym pracujemy, ale nie zostawiamy tego, co jest w Zaborze. Jest szansa na doskonały rozwój ośrodka w kontekście turystycznym. Gmina jest piękna, jej walory trzeba uwypuklić i wzmocnić. Bez straty dla ludzi, którzy tam pracują, a nawet z zyskiem. Według planów w przyszłości pałac mógłby pełnić funkcje konferencyjno-szkoleniowe.
Wiceprezydent Marek Kamiński:
- Sytuacja psychiatrii dziecięcej w Polsce jest trudna. Wciąż brakuje nam specjalistów w tej dziedzinie, ten kryzys trwa od lat. Dlatego uważam, że jako miasto powinniśmy wykorzystać szansę, jaka się przed nami otwiera i pomóc w stworzeniu w Zielonej Górze nowoczesnego ośrodka, gdzie specjalistyczną pomoc znajdą dzieci i młodzież. Żyjemy w trudnych czasach, w szybko zmieniającej się rzeczywistości, z którą nasi najmłodsi nie zawsze sobie radzą. Liczba chorób cywilizacyjnych wciąż rośnie, dlatego potrzebujemy odpowiednio wyposażonej placówki ze świetnie wyszkolonym personelem. Jako miasto będziemy wspierać całą inicjatywę.
Maciej Dobrowolski