Nauczyciele i uczniowie uczą uchodźców polskiego

1 Kwiecień 2022
W środę, 30 marca, w I Liceum Ogólnokształcącym już po raz trzeci odbyły się zajęcia z języka polskiego dla uchodźców z Ukrainy. Oprócz nauczycieli w akcję włączyli się również uczniowie. - Nie można być biernym, gdy ludzie cierpią - przekonują licealiści.

Na łamach „Łącznika” regularnie opisujemy losy uchodźców z Ukrainy, którzy uciekli przed wojną do Zielonej Góry. Często w tych kontaktach sporą przeszkodę stanowi bariera językowa. W I LO starają się jednak walczyć z tym problemem, organizując dla wszystkich chętnych Ukraińców bezpłatne lekcje języka polskiego.

- Chcemy nauczyć się rozmawiać i pisać, aby później móc kontynuować normalną edukację - podkreśla 19-letnia Katerina Cybeń, która na zajęcia przyszła ze swoją 11-letnią siostrą Seviką. Obie dziewczyny wyjechały podczas rosyjskiej inwazji z ostrzeliwanego Kijowa. W Polsce chcą ułożyć sobie nowe życie, pójść do szkoły, na studia…

Podobnie jest w przypadku Siergieja Urasieva z Dniepru, który na lekcje polskiego przyszedł z córką Valerią i wnukiem Nikitą. - Teraz jesteśmy w Polsce, więc choćby z szacunku dla tutejszej kultury powinniśmy umieć się porozumieć, szczególnie że na miejscu spotkała nas taka wielka dobroć ze strony wszystkich ludzi - twierdzi Siergiej. Ale dodaje, że znając język łatwiej będzie mógł znaleźć pracę.

- Taki właśnie jest główny cel tych zajęć, aby uchodźcy mogli funkcjonować w naszym społeczeństwie - wyjaśnia Bożena Sicińska, polonistka w I LO. Skąd w ogóle wzięła się cała inicjatywa?

- Zaraz po wybuchu wojny założyliśmy na Facebooku grupę, w której nauczyciele zastanawiali się, jak mogą pomóc. Padł pomysł lekcji polskiego. To było jednak nie lada wyzwanie. Nie mieliśmy metodyki, nie znaliśmy języka ukraińskiego. Ale z pomocą przyszły nam osoby z Centrum Edukacyjnego Luma, gdzie przeszliśmy szybkie szkolenie. Usłyszeliśmy również, że jeśli mamy chęć i siłę to na pewno damy radę. To był wielki impuls do działania. Dyrektor Ewa Habich od razu też się zgodziła - tłumaczy B. Sicińska.

Teraz w I LO działają trzy okołodziesięcioosobowe grupy, gdzie z pomocą języka angielskiego, niemieckiego, rosyjskiego, ale też rąk i uśmiechów trwa nauka polskiego. Przychodzą starsi i młodsi Ukraińcy, nastolatkowie i seniorzy uczą się razem. - Najbardziej cenię sobie tę pozytywną atmosferę. Widzę olbrzymią chęć i determinację do nauki, otwartość na wiedzę. Nasi „uczniowie” sami proszą o przedłużenie zajęć. To budujące - zaznacza Anna Zwolak, germanistka.

Co sprawia największą trudność w nauce? - „Szeleszczące” dźwięki, których nie ma w języku ukraińskim, litery takie jak „ł”, „ą” czy „ę”. Ale też słowa, które brzmią tak samo, ale mają inne znaczenie - tłumaczy Olexandra Ziborowa, uczennica I LO, którą w szkole wszyscy nazywają Saszka. Dziewczyna pochodzi z Ukrainy i od sześciu lat mieszka w Zielonej Górze. Teraz w szkole służy jako tłumacz. Ale warto podkreślić, że inni licealiści też starają się pomóc np. poprzez pilnowanie dzieci uchodźców podczas zajęć. - Zgłosiło się tylu młodych ludzi, że nie wystarczy maluchów, z którymi mogliby się bawić - śmieje się B. Sicińska.

- Tak po prostu trzeba - przyznają Nikodem Kozłowski oraz Dawid Świątczak, których spotykamy przed lekcjami. Skąd u młodych ludzi taka chęć pomocy? - Nie można być biernym ani bezczynnym w takiej sytuacji. Te osoby wiele wycierpiały, a dzięki temu może być im nieco lżej w życiu - zgodnie przekonują.

Zajęcia w I LO mają potrwać do końca roku szkolnego.

(md)