Najazd na Warszawę...
Dla żużlowca Stelmetu Falubazu będzie to czwarty start w piątym w historii Grand Prix w stolicy. Najdalej, dwukrotnie zajechał do półfinału. Przed rokiem uplasował się na 6. miejscu. Tradycyjnie też będzie mógł liczyć na sporą grupkę zielonogórskich fanów, którzy zadrżeli, gdy Duzers w trzecim biegu piątkowego starcia ze Speed Car Motorem Lublin potężnie przyłożył na pierwszym łuku. Dudek wyszedł spod dmuchanej bandy cały, choć mocno poobijany. – Wyglądało to naprawdę kiepsko i mogło się skończyć różnie – ocenił po spotkaniu Piotr Protasiewicz, który jechał w feralnym wyścigu.
Stelmet Falubaz po wyrównanej pierwszej połowie zawodów, w drugiej był znacznie lepszy od beniaminka z Lubelszczyzny. Dwa ostatnie biegi podopieczni Adama Skórnickiego wygrali podwójnie i cały mecz 54:36. – Końcówkę przydusiliśmy, ale wiedzieliśmy, że nie będzie łatwo – dodał kapitan Falubazu. Choć jeszcze w piątek wydawało się to mało prawdopodobne, Dudek wystąpił we wtorek w meczu ligi szwedzkiej (zdobył 8+2 pkt.). W ten weekend zielonogórzanie o ligowe punkty nie jadą, dlatego tym bardziej można zwrócić baczną uwagę na Warszawę. Nowością regulaminową od tego sezonu są kwalifikacje dzień przed zawodami, podczas których odbędzie się walka o numery startowe. Prawo wyboru będą mieli żużlowcy z najlepszymi czasami. W przeszłości dwukrotnie w Warszawie najlepszy był mistrz świata Tai Woffinden.
(mk)