Na chodniku to jest zabawa!
Patrzę na kolorowe malunki przed drzwiami przedszkola i nie mogę uwierzyć! Właśnie przeniosłam się w świat dzieciństwa. Klasy, koperta, kółko i krzyżyk, tor do wyścigów kapsli... Nogi aż same rwą się do skakania. Czy jeszcze pamiętam jak się to robi?
- Spokojna głowa! Tego się nie zapomina – uśmiecha się Renata Rogacewicz, dyrektorka „Rozśpiewanego Przedszkola” nr 34. - Kiedyś rysowało się takie gry w klasy kawałkiem czerwonej cegły, kredą albo po prostu patykiem na piasku. Dziś mamy do dyspozycji całą tęczę farb, których nie zmyje pierwszy lepszy deszcz. I mamy też głębokie przekonanie, że zabawy chodnikowe mogą być dla dzieci nadal atrakcyjne i inspirujące.
Hojni rodzice zasponsorowali farby, w głowach nauczycielek zrodziły się projekty, które powołał do życia talent plastyczny jednej z wychowawczyń – Magdaleny Ratajczak. - I oto jest! Kreatywny plac zabawi i gier, który nazwałyśmy „Rozśpiewane Słoneczko 34” – pani dyrektor pokazuje z dumą efekt wspólnej pracy.
Przyznaję, że imponujący! Na chodniku, skrytym w podcieniach, przed wejściem, zadomowiły się bajecznie kolorowe stwory. Jest wielka, niebieska ośmiornica, która na mackach ma cyferki. Ślimak zaprasza, by celnie trafić w środek jego żółtej skorupy, a długaśna stonoga przystroiła się we wszystkie literki alfabetu. Pstrykają małe paluszki i plastikowa nakrętka przesuwa się po torze wyścigowym – to takie współczesne kapsle. – A wielki okrąg to wspaniała sprawa. Malcom łatwiej ustawić się w równiutkie kółeczko, a taka figura jest potrzebna do wielu zabaw grupowych. Teraz idzie jak z płatka! – dodaje R. Rogacewicz.
Dzieci skaczą, biegają, a przy okazji oswajają się z pojęciami matematycznymi, literami, światem przyrody. Uczą się kolorów, pór roku, kształtów i cyfr – podanych im na balonach, wodnych bąbelkach, chmurkach... Do dyspozycji mają też wyrysowaną ścieżkę, po której mogą śmigać na hulajnogach, pasy oraz znaki, dzięki którym uczą się zasad bezpiecznego poruszania się po drogach.
- Najlepsze jest to, że przedszkolaki dokładają własną interpretację naszych pomysłów i malunki zyskują nowe przeznaczenie. – cieszy się M. Ratajczak, wychowawczyni, koordynatorka akcji „Nie patykiem rysowane, tylko pędzlem malowane...” (czytaj w ramce obok tekstu).
- Patrząc na zachwyt naszych dzieci, marzymy, żeby takie miejsca powstały w różnych zakątkach miasta, nie tylko w przedszkolach. Może gdzieś udałoby się wygospodarować np. kawałek deptaka, trochę farby, wyobraźni i... jest taaaka zabawa! – mówi R. Rogacewicz.
Plac gier przetestowała już osobiście wiceprezydent Wioleta Haręźlak, kiedy kilka dni temu odwiedziła przedszkole. – Hop, hop, hop! – nie zważając na obcasy, pokonywała susami kopertę. – Świetna zabawa! I świetna sprawa, taki powrót do gier i zabaw z czasów, gdy nie było jeszcze komputerów i smartfonów – chwaliła pomysł przedszkola.
Daria Śliwińska-Pawlak