Jesień życia z przyjaciółmi, w pogodnej atmosferze
Iwona Koszel do domu dziennego pobytu przy ul. Reja przychodzi od pięciu lat. I wszystko jej się tu podoba: atmosfera, zajęcia i przyjaźnie. - Bardzo się cieszę, że jest takie miejsce. Uwielbiam wyszywać np. piękny obrus z motylami, serdaczek dla wnuczki, torebeczki z koralików hama i saszetki - przyznaje pani Iwona. - Zdobyłam pierwsze miejsce w „Przeglądzie Osób Starszych i Niepełnosprawnych Witki”, jury przypadł do gustu mój obrusik świąteczny.
W klubie seniorów panów jest niewielu, dlatego pani Iwona z konieczności przebiera się, jak mówi za… facetów. I pokazuje drzemiący w niej potencjał aktorski. W trakcie walentynek była panem Walentym, miała kapelusz i wąsy.
Spory apetyt na życie
Maria Wiraszka-Wygiera jest stałą bywalczynią domu seniora, z wielką radością spotyka się z przyjaciółmi od czterech lat. Celebruje każdą spędzoną chwilę. - Lubię nasze codzienne rytuały: wspólne picie kawy, lekturę prasy i „buszowanie” po internecie. Teraz to proste, bo zakupili nam tablety i nauczyli je obsługiwać - śmieje się pani Maria. - Na rozruch mamy zajęcia ruchowe, a potem manualne. Malujemy farbami, kolorujemy rysunki. Ja też szydełkuję i haftuję.
Pani Maria najbardziej lubi śpiewać, jej popisowy numer to śląska pieśń ludowa „Poszła Karolinka do Gogolina”. Na dowód dała próbkę umiejętności wokalnych. Talent babci znają wnuki: Natalia, Patryk i Hubert. - Jestem pogodna i wciąż mam spory apetyt na życie - przekonuje pani Maria i dodaje: - Mieszkam z córką, ale ten dom jest dla mnie odskocznią, relaksem. Senior też ma prawo i ochotę mieć własne życie. Czuję tu wielki spokój wewnętrzny. Po zajęciach mamy pyszny obiadek. I jeździmy nawet na krótkie wycieczki, np. do Koźli.
- To prawda - dodaje pani Natalia, która pracuje w domu seniora. - Panią Marię traktuję jak drugą mamę, jest fantastyczna. Bardzo się zżyłyśmy.
Wam należy się szacunek
W ramach rządowego programu Senior+ powstają nowe domy dla seniorów lub zmieniają się placówki już istniejące. - My przy ul. Reja działamy od 30 lat, ale dzięki dotacji od wojewody na nowo zaadaptowaliśmy pomieszczenia, zakupiliśmy wyposażenie, którego brakowało, np. tablety i sprzęt do karaoke. Magiczny dywan pozwoli udoskonalić zajęcia ruchowe, wprowadziliśmy też zajęcia informatyczne - wylicza Aleksandra Kamp, kierownik placówki.
Prezydent Janusz Kubicki cieszy się, że seniorzy mają gdzie spędzić jesień życia. - Zawsze mam w głowie słowa mamy, która powtarzała mi - szanuj starszych, słuchaj ich i ucz się od nich. Młodym czasem się wydaje, że pozjadali wszystkie rozumy, a tak nie jest. To wam należą się podziękowania. Za wszystko - mówił J. Kubicki.
- Dziękuję prezydentowi, że stworzył takie miejsce - dodał Władysław Dajczak, wojewoda lubuski. -To ważne dla ludzi, którzy zakończyli aktywność zawodową. W Lubuskiem mamy już 49 takich miejsc.
Cały koszt zielonogórskiej inwestycji to ok. 316 tys. zł, z czego rządowe dofinansowanie wyniosło ponad 250 tys. zł. Seniorzy od miasta i wojewody dostali upominki, m.in. lokalną edycję gry Monopoly.
(rk)