Dzikus grasował w lesie

28 Wrzesień 2018
Pogromcy bazgrołów uczą rozumu miejskich obszczymurków, a nauka idzie w las. Na Wzgórzach Piastowskich pnie kilkudziesięciu drzew zostały zabazgrane sprejem.

- Masakra! I dzieci na to patrzą, które z rodzicami spacerują w lesie, starsi ludzie... - mówi pierwszy pogromca zielonogórskich bazgrołów, Paweł Wysocki, nadal w emocjach, choć od zdarzenia minęło kilka dni. - Biegłem na dystansie 6 kilometrów, obok mnie Filip Gryko. Po około 500 metrach zobaczyliśmy napis na drzewie. To nie było przekleństwo, więc pomyślałem: głupi żart. Ale im dalej w las, tym więcej się ich pojawiało, ze sto drzew, może kilkadziesiąt w wulgaryzmach! Nawet na igliwiu i skarpach były. Całe Wzgórza Piastowskie popaprane sprejem.

Barbarzyńcy? Nic z tych rzeczy.

W minioną sobotę dokładnie tędy wiodła trasa biegu - nomen omen - Barbarian Race, w ubiegłym roku uznanego przez zawodników w plebiscycie OCR Polska za najlepszy bieg przeszkodowy w kraju. To impreza dla prawdziwych twardzieli, którzy nie boją się ekstremalnych wyzwań. Nazywają ją „Barbarzyńskie Igrzyska”, bo surowość i dzikość, pokonywanie własnych granic w zgodzie z naturą to jej znaki rozpoznawcze. Pierwszy raz Barbarian Race zorganizowany został w Zielonej Górze. Miało być święto. W sobotę o godz. 9.00 na starcie stanęła cała masa wysportowanych „barbarzyńców”.

Ale prawdziwy dzikus w lesie pojawił się wcześniej. W piątek, późnym wieczorem napisów podobno jeszcze nie było, w sobotę około godz. 6.00 już je widziano.

- Nie ma siły, musiało ze trzech je malować. Ktoś chciał mi dopiec, a może zepsuć imprezę? – zastanawia się Rafał Kasza, biegacz OCR, pomysłodawca i koordynator zielonogórskiej edycji Barbarian Race, do którego sprawcy adresowali rynsztokowe napisy.

- Jak to teraz zmyć? Kora przecież szorstka, łatwo ją uszkodzić. Nie można tak po prostu tego zdrapać - zastanawia się Wysocki.

- Przerabiałem taki problem. Dwa lata temu w lesie przy os. Śląskim ofiarą padło w ten sam sposób 15 drzew. Trzeba bardzo delikatnie i ostrożnie zdzierać korę ośnikiem, tak żeby nie uszkodzić łyka. Będzie widać, ale w ten sposób nie uszkodzi się drzewa. To mozolna praca, która pochłania dużo czasu - podpowiada Mariusz Rosik, doświadczony leśnik ze Starego Kisielina.

W mieście pogromcy organizują akcję za akcją, zmywając hejt z elewacji. Robota pali im się w rękach. Dziś (piątek, 28 września) znów będą walczyć gąbką i pędzlem, tym razem przy al. Niepodległości 24. Od kilku tygodni w walce z bazgrołami wspiera ich miejski monitoring. Choćby w miniony wtorek kamery namierzyły obszczymurka, który zafajdał inną zabytkową kamienicę przy al. Niepodległości. Wcześniej policja zdemaskowała sprawcę rasistowskich haseł i gróźb karalnych pod adresem Wysockiego przy ul. Źródlanej i pseudografficiarza, który zapaskudził budynek przy Boh. Westerplatte. Nie mają wandale w Zielonej Górze lekkiego życia.

Dzikusy poszły w las.

(el)