W Barcikowicach mieszkańcy podzielili się pół na pół
Barcikowice to sołectwo, położone zaledwie kilometr od Zatonia, liczące ok. 190 mieszkańców. Z Funduszu Integracyjnego miasto przyznało wsi 32 tys. zł w tym roku, drugie tyle ma trafić do sołectwa już w przyszłym. Spotkanie z mieszkańcami Barcikowic przyciągnęło do świetlicy wiejskiej ponad 30 osób. W pierwszej części spotkania szef miejskiego zespołu ds. połączenia miasta z gminą prof. Czesław Osękowski, przypomniał naczelne założenia idei połączeniowej. Przytoczył także przykłady łączenia samorządów w Polsce.
Mieszkańcy Barcikowic zastanawiali się, czy pieniądze przyznane gminie z funduszu integracyjnego w przypadku kiedy nie doszłoby do połączenia, będą musiały wrócić do miasta. Prowadzący spotkanie C. Osękowski uspokajał, że są to pieniądze, które miasto przekazuje gminie bez względu na wynik głosowania , w podobny sposób w jaki wprowadzano środki przedakcesyjne – czyli bezzwrotnie.
Mieszkańców Barcikowic nurtowały również kwestie związane z miejscami pracy, komunikacją i dopłatami dla rolników.
- Co miasto robi i co zamierza zrobić w sprawie miejsc pracy, co nam zaoferuje po ewentualnym połączeniu pytała Jolanta Jagodzińska z Barcikowic Małych. Czy miasto zagwarantuje nam dopłaty do wody, no i co będzie z dopłatami do ONW? – dopytywała mieszkanka wsi.
- Warunki pracy będą się popoprawiać jeżeli warunki pracy w mieście ulegną poprawie, to będzie zależny od siebie proces. Większość mieszkańców gminy pracuje w Zielonej Górze i trzeba pamiętać, że zdecydowana mieszkańców zielonogórskiej gminy nie utrzymuje się z rolnictwa. W kwestii pomocy rolnikom użytkującym grunty na niekorzystnych obszarach rozwiązaniem może być LRPO – podkreślał prof. Osękowski.
Po wystąpieniu Prof. Osękowskiego rozgorzała gorąca dyskusja. Pojawiły się głosy przeciwników i zwolenników połączenia. - Kto nic nie robi ten się cofa stwierdziła mieszkanka Barcikowic. My jesteśmy już zapóźnieni. - To nie jest tak - odpowiadali inni mieszkańcy Barcikowic.
Na pytanie czy zostaną utrzymane działające w sołectwach instytucje takie jak min. OSP, prof. Osękowski odpowiedział, że w dużych miastach doskonale funkcjonują sołectwa. - Wszystkie te instytucje, czy stowarzyszenia działające na terenie gminy zostaną utrzymane i dotowane – mówił C. Osękowski.
- W przyszłym samorządzie nie będzie żadnego przedstawiciela naszych miejscowości – stwierdziła obecna na spotkaniu radna Antoniną Ambrożewicz - Sawczuk. –Zostawcie nas spokoju, bo wam chodzi o 300 mln jakie ma gmina Zielona Góra. – Jak się połączymy z miastem będziemy o statusie miejskim – podkreślała radna.
– Pan Profesor o żadnych rzeczach niewygodnych państwu nie powie, np. o tym, że nie będzie dopłat do dojazdów dzieci do szkoły , nie będzie także ONW – stwierdził Rafał Nieżurbida delegat do Lubuskiej Izby Rolniczej z gminy Zielona Góra.
- Jaka mamy gwarancję utrzymania tych wszystkich postanowień zapytała jedna z mieszkanek?
- Kontrakt Zielonogórski ma mieć dwie części: pierwsza ma dotyczyć zabezpieczenia interesów poszczególnych grup ludzi w miejscowościach i druga mówiąca o tym, co ma dać połączenie w sensie demograficznym i egzystencjonalnym – wyjaśniał Osękowski.
- Pracuję w firmie rolniczej i mam 2 ha ziemi. Uważam, że cała ta debata o dopłaty dla rolników nie ma sensu gdyż ONW i tak nie będzie zlikwidowana. – stwierdził Wiesław Kusznierewicz.
- Osobiście jestem przeciwnikiem połączenia- dlaczego musiałbym to przemyśleć – wyznaje mieszkaniec Barcikowic.
- Jestem za połączeniem, to dla mnie jest jedynie kwestia przesunięcia tablicy. Pracuje w mieście, tam robię zakupy, korzystam z komunikacji miejskiej. Uważam, że większe miasto łączy się z większymi szansami. Nawet ta dyskusja jest pisani palcem po wodzie , jednak warto zaryzykować – mówi Mirosław Olejniczak.
- Mnie nie przekonują argumenty pana Profesora. Mieliśmy już wiele obiecanek i na niewiele to się zdało. Czytałam, różne publikacje i uważam, że skoro jest dobry gospodarz miasta i podobnie gminy to powinni zgodnie współpracować i tak powinno pozostać – tłumacyła Renata Persowska.
- Jestem za połączeniem , mój wnuk chodzi do przedszkola w mieście i to nie jest placówka dochodząca. Robimy zakupy w mieście, a po połączeniu np. bilety będą tańsze – to są ważne argumenty – stwierdził Lesław Olejniczak.
- Nie jestem za połączeniem. To co dzisiaj usłyszałam mnie nie przekonuje. Jestem rolnikiem i boje się, że zabiorą nam ONW, dadzą duże podatki. Kontrakt Zielonogórski nam nic nie gwarantuje - uważa Jolanta Jagodzińska z Barcikowic Małych.
Krzysztof Grabowski