Bachusowe dwa hektary
Podczas cotygodniowych spotkań z gośćmi piwniczki winiarze opowiadają o swojej winiarskiej pasji, winnicy i napoju bogów, który w chłodne miesiące powstaje pod lubuskim niebem.
- Praca na winnicy nie kończy się po dożynkach. Przenosi się do winiarni. A już od połowy stycznia zaczyna się przycinanie krzaków na winnicy. Tnie się codziennie, krzaczek po krzaczku, bo trzeba z tym zdążyć przed wiosną – mówi właściciel winnicy Bachusowe Pole.
Skąd się wzięła nazwa tej winnicy? To proste. Z miłości do mitologii i winiarskiej tradycji. Podobno, gdy bóg winorośli i urodzaju ma dość miejskiego rejwachu Winnego Grodu, odpoczywa właśnie na tej plantacji, położonej o rzut beretem od Zielonej Góry, na wzniesieniu między Łazem a Zaborem. Tam mu blisko do „źródełka”. Bo Bachusowe Pole to 2 hektary winnicy i winiarnia w jednym. W niej pinot gris, pinot blanc, muscat moravsky, solaris, oporto i zwieigeltrebe – uprawiane tu odmiany winorośli – z ludzką pomocą zamieniają się w napój bogów.
Właścicielami podzielonogórskiej winnicy są Renata i Mirosław Stępniowie.
- Pierwsze nasadzenia rozpoczęliśmy w 1993 r., ale dopiero później Bachusowe Pole zamieniło się w dużą winnicę – opowiada Mirosław Stępień. – Marzenie o niej nosiłem w sobie od 18. urodzin. Wcześniej rodzice powiedzieli mi: chcesz mieć wino na swoją 18-kę, to musisz zrobić je sam. I zrobiłem, z owoców które otrzymałem od znajomych. Wtedy nie było Internetu, ani literatury na temat produkcji wina. Tata stał obok i kontrolował cały proces. Potem już co roku robiłem na urodziny własne wino.
W 2014 r. otrzymał za nie medal na Enoexpo (najważniejsze w Polsce branżowe targi wina). Stępniowie nie są z zawodu ogrodnikami sadownikami. Winiarską wiedzę i umiejętności nabywali stopniowo, m.in. poprzez doświadczenie i podczas winnych podróży. Teraz do pracy na plantacji przysposabia się ich dorosła córka. Winnica stała się sposobem na życie ich rodziny. Choć mieszkają w Zielonej Górze, codziennie po południu pokonują kilkanaście kilometrów drogi na Bachusowe Pole. Bo pan Mirek, pracujący na etacie, dopiero po południu jest panem samego siebie.
- Po całym dniu siedzenia przy komputerze, plantacja mnie odstresowuje. Ja tam odpoczywam, żona też, choć praca jest ciężka i do domu codziennie wracamy dopiero o godzinie 20.00 lub 21.00 – opowiada. Ciąg dalszy tej opowieści, połączonej z degustacją w ramach biletu wstępu (10 zł od osoby), poznają goście Piątku z Winnicą.
(el)
Na Piątek z Winnicą zaprasza winnica Bachusowe Pole. Spotkanie odbędzie się za tydzień, 15 lutego o godz. 19.00. Natomiast dziś (8 lutego) gospodarzem piwniczki jest winnica Saint Vincent. Piwniczka winiarska jest czynna przez cały tydzień w godzinach 14.00-21.00.