800 drzew na 800-lecie Zielonej Góry!
- Sadzimy drzewa, bo chcemy, żeby miasto było zielone – można było usłyszeć w sobotę przy ul. Zjednoczenia. Akcja po trosze przypominała piknik. Dużo uśmiechniętych ludzi, którzy przyszli do pracy. - Nie mogliśmy się doczekać, żeby posadzić drzewo. By później z radością obserwować jak rośnie – mówiła Grażyna Mazurek, która wraz z mężem Jerzym wkopała w ziemię pierwszą lipę, jeszcze zanim akcja oficjalnie ruszyła.
Tworzymy korytarze
- Tworzymy spójny system, w którym są węzły z zielenią połączone korytarzami ekologicznymi. To rozwiązuje takie problemy jak spadek temperatury, wzrost wilgotności. Wchodzą różne grupy zwierząt i nie ma dominacji jednego gatunku np. gołębi – tłumaczył prof. Leszek Jerzak, który m.in. z dr Piotrem Redą (pilnie doglądał sadzenia drzew) stworzył koncepcję przyrodniczą miasta. - W ciągu kilku lat trzeba wypełnić korytarze zielenią. W węzłach tworzyć struktury, które będą sprzyjały zwierzętom, owadom, ptakom, jeżom…
Stojący obok rektor UZ prof. Wojciech Strzyżewski i prezydent Janusz Kubicki zgodnie podkreślali, że powstający system to efekt współpracy uniwersytetu z miastem… po czym każdy zabrał się za sadzenie swojego drzewa. - Prowadząc różne inwestycje, musimy wycinać drzewa, np. na obwodnicy południowej. W zamian chcemy ich jak najwięcej wprowadzić do centrum miasta – tłumaczył jeszcze prezydent Kubicki.
To jest Lipcia
Tymczasem dookoła kolejnej lipy biegała mała Gabrysia Prażuch, garściami sypiąc ziemię do dołu. Tak zapracowana nie miała czasu na rozmowę. – To będzie Lipcia – bez wahania nadała drzewu imię. - Następnym razem zabierzemy z sobą łopatki do piaskownicy – śmiał się Wojciech Prażuch, obserwując jak uwija się jego córka i syn Kuba, wspierani przez mamę Joannę. Sam operował łopatą dostarczoną przez ZGK, korzystając z uwag stojącego obok dr Redy. - Drzewo nie może być za głęboko wkopane, bo wtedy pień nie będzie mógł oddychać – tłumaczył naukowiec.
Kilkanaście metrów dalej swoje lipy wkopywali Zofia i Zbigniew Banaszakowie. Na swoich drzewach zawiesili wstążeczki, żeby później je rozpoznać. – To będzie Zosia i Zbyszek – nadali im imiona. Na pasie zieleni rozdzielającej jezdnie przy Castoramie swoje trzy drzewa posadzili policjanci. – Jesteśmy częścią tej społeczności, dlatego chętnie bierzemy udział w takich integrujących przedsięwzięciach – tłumaczyła nadkomisarz Małgorzata Barska.
- Najpierw kierowałam ruchem, a teraz biorę się za sadzenie – śmiała się st. sierżant Daria Kramska. Wspierali ją komisarz Krzysztof Marciniak i st. sierżant Szymon Witt. - Idzie sprawnie. Planujemy posadzenie 800 drzew w różnych częściach miasta. Dzisiaj z mieszkańcami, harcerzami, społecznikami posadziliśmy 91 drzew. Wciągamy w tą akcję mieszkańców – podsumował Krzysztof Sikora, prezes ZGK. 16 pracowników firmy wspierało zielonogórzan przy sadzeniu. Podobnie będzie w przyszłą sobotę, 19 listopada.
Kolejne sadzenie
- Tym razem wzdłuż Szosy Kisielińskiej od ronda Orląt Lwowskich do ul. Kolejowej w Starym Kisielinie będziemy sadzić 174 kasztanowce. Około dwudziestometrowe drzewa będą rosły po obu stronach ulicy. Powstanie piękna aleja – zapowiada Agnieszka Kochańska, miejska ogrodnik, która zaprojektowała plan nasadzeń.
- Kiedyś wzdłuż Szosy rosła poniemiecka aleja kasztanów. Przed laty je wycięto. Teraz do nich wracamy – cieszy się Mariusz Rosik, radny ze Starego Kisielina, który odwiedził mieszkańców domów przy planowanej alei. – Większość chwaliła pomysł, tylko jeden pan miał wątpliwości, dopytując, kto będzie grabił liście?
Przy Castoramie M. Rosik towarzyszył w sadzeniu synowi Kacprowi i wnukowi Niekodemowi. – To takie trzypokoleniowe działanie. Nikodem posadził już dąb i lipę, a za tydzień dołoży kasztanowca – śmieje się radny. Pamiętajcie! Każdy może dołączyć do akcji i posadzić drzewo z okazji jubileuszu 800-lecia miasta i 700-lecia uzyskania praw miejskich. Wcześniej jednak trzeba się zapisać na listę!
(tc)