2:1. Gminni radni przeciw połączeniu
Miało być pięknie i zgodnie. Co kilka godzin kolejne rady miały we wtorek podjąć zgodne uchwały ws. połączenia. Dzięki temu rząd szybko mógłby podjąć decyzję.
Ten scenariusz początkowo się sprawdził. Pozytywne uchwały podjęły rady miasta i powiatu. Inaczej było w gminie.
Obrady rozpoczęły się o 16.00. Wcześniej przez dwie godziny radni spierali się na posiedzeniach komisji. Zwyciężyli zwolennicy zablokowania szybkiej fuzji.
- Zgłaszam wniosek o zdjęcie uchwały z porządku obrad – zaproponował wiceprzewodniczący rady Piotr Bandosz, członek zespołu ds. przeciwdziałania likwidacji gminy.
Tym samym rozpoczął gorszący spór o taką możliwość. Radni, a szczególnie radna Antonina Ambrożewicz-Sawczuk, nie chcieli przyjąć do wiadomości, że nie mogą tego zrobić. Nie chcieli nawet słuchać gminnej prawniczki. Z zasada jest prosta w przypadku sesji nadzwyczajnej można zmienić program tylko za zgodą wnioskodawcy sesji, czyli w tym przypadku wójta.
- Nie zgadzam się na taką zmianę - stwierdził wójt Mariusz Zalewski. I usiłował przekonać radnych do debaty nad uchwałą. – Mieszkańcy zadecydowali w referendum. Mi prywatnie jako Mariuszowi Zalewskiemu, taka decyzja się nie podoba, ale jako wójt muszę ją respektować.
Przypomniał, że w trakcie ostatnich rozmów z prezydentem wywalczył kolejne gwarancje dla mieszkańców. – Mamy deklarację miasta o tańszych biletach, ceny za ścieki będą jednakowe, szybciej obejmie nas Karta ZGranej Rodziny – wyliczał wójt Zalewski. – Będzie fundusz sołecki na lokalne inicjatywy, przez osiem lat mieszkańcy będą obsługiwani w dotychczasowym biurowcu gminy i nikt nie straci pracy. Nie będzie reorganizowana biblioteka.
To radnych nie przekonało.
- Proponuję projekt uchwały odesłać do komisji – zgłosił kolejny wniosek P. Bandosz. Jego zdaniem nie ma powodu, żeby się spieszyć a wiele spraw jest do negocjowania.
- Nie ma gwarancji dotrzymania umów – powtarzała A. Sawczuk-Ambrożewicz, która zdominowała sesję przekrzykując wszystkich.
Radni przegłosowali skierowanie uchwały do komisji. Siedmiu było „za”, sześciu „przeciw”. Brak uchwały blokuje szybsze połączenie.
Za skierowaniem uchwały do komisji byli: Antonina Ambrożewicz-Sawczuk, Piotr Bandosz, Sylwia Brońska, Dorota Bojar, Robert Jankowski, Jacek Marciniak, Tadeusz Naskręt.
Za szybszym połączeniem opowiedzieli się: Jarosław Berent, Wiesław Kuchta, Mariusz Rosik, Jacek Rusiński, Ireneusz Rypson i Jerzy Żetecki.
Po chwili do sprawy powrócił M. Rosik proponując ponowne głosowanie. – To my sami ogłosiliśmy referendum. Mieszkańcy byli „za”. Powinniśmy teraz głosować zgodnie z ich wolą – apelował. Bezskutecznie.
Radnych nie przekonał również prezydent Janusz Kubicki. – Nie lekceważmy referendum. Jest najwyższą formą demokracji. Pokażmy, że można się dogadać a nie tylko się kłócić. Przemyślcie to i zagłosujcie jeszcze raz – przekonywał radnych.
Swoją wykładnie rangi referendum przedstawił Rafał Nieżurbida, szef zespołu ds. przeciwdziałania likwidacji gminy. – Ludzie dali się zmanipulować. Przez półtrora roku byli mamieni półprawdami. Mówimy „nie” dla takich nieuczciwych działań. Faktów nie przybyło i nie ubyło – mówił chwaląc radnych, że nie przegłosowali uchwały.
Sprowokował miejskiego radnego Kazimierza Łatwińskiego. – Jestem zdziwiony, że jeden biznesmen może tak kręcić radą. Na to nie ma zgody – mówił K. Łatwiński.
Po chwili przewodniczący rady Jacek Rusiński zakończył obrady.
Co dalej?
- Jestem zaskoczony. Radni wiedza lepiej niż mieszkańcy w referendum – tuż po sesji mówił zdenerwowany prezydent Janusz Kubicki. – Wstąpimy na drogę sądową. Chyba nie wyślemy wniosku.
Gdy ochłonął zmienił zdanie. – Postanowiłem złożyć wniosek do wojewody. Pojadę do Warszawy przekonywać ministerstwo do swoich racji – zapowiedział J. Kubicki.
(tc)