To ma być fajne miejsce do życia
Spotkanie w zeszły piątek w Zatoniu przebiegało w miłej atmosferze. Silne lobby historyczne usiłowało przekonać prezydenta, żeby zajął się zabytkowym parkiem w Zatoniu, nawet jeżeli nie dojdzie do połączenia. Chodzi o to, że 50. hektarowy kompleks dziś jest w gestii Lasów Państwowych, które z chęcią oddałyby go w ręce mieszkańców.
- Rozmawiałem z nadleśniczym i otrzymałem zapewnienie, że Lasy Państwowe z chęcią pomogą w komunalizacji tego terenu – mówił Jarosław Skorulski, autor książki o historii Zatonia.
- Ja przed połączeniem nie załatwię wszystkich waszych problemów. Najpierw z takim wnioskiem zwróćcie się do wójta – odpowiedział prezydent Kubicki.
Problem parku pojawił się podczas prezentacji na temat połączenia miasta z gminą. Wówczas padła deklaracja, ze miasto byłoby gotowe do takich rozmów.
- Mamy doświadczenie w rewitalizacji parków za unijne pieniądze. Tak zrobiliśmy z Laskiem Piastowskim, czy Dolna Luizy (Wagmostawem), która zielonogórzanie uznali za jedno z najpiękniejszych miejsc w mieście – tłumaczył wiceprezydent Krzysztof Kaliszuk. – Robiliśmy to wspólnie z Cottbus. Teraz szykujemy się do odnowieni a parku Tysiąclecia na postawie przygotowanej koncepcji, również zrobionej za unijne pieniądze. Podobnie chcielibyśmy robić w przypadku parku w Zatoniu. W tej chwili złożyliśmy projekt do Euroregionu na wykonanie koncepcji dla Zatonia. Może ona powstać w tym roku.
Tymczasem prezydent pokazywał co się zmieniło w okolicy Zatonia. – Dzięki współpracy z marszałkiem i oszczędnościom w prowadzonych przez nas projektach unijnych mogliśmy wyremontować drogę wiodąca z miasta w kierunku do Zatonia, aż do skrzyżowania szosy Drzonków-Ochla. Kosztowała 3,6 mln zł – pokazywał na prezentacji prezydent. – W tym roku na tym skrzyżowaniu zbudujemy rondo za 1,8 mln zł. Będzie bezpieczniej.
Przypomniał również, że z Funduszu Integracyjnego, w ramach którego Zatoniu przysługuje 111,7 tys. zł, mieszkańcy przegłosowali remont dachu na zabytkowej świetlicy.
- Państwo zadecydowaliście, że będzie remont dachu a my to zrealizowaliśmy. Tak będzie również po połączeniu, tylko kwoty będą większe – mówił J. Kubicki. – Wtedy będzie wam przysługiwać rocznie po ok. 900 tys. zł, czyli w sumie ok. 4,5 mln zł. Sami zadecydujecie na co je wydać. Tymczasem w budżecie gminy zapisane jest na inwestycje w Zatoniu 82 tys. zł a w Wieloletniej Prognozie Finansowej 2-14-18 zapisanych jest 182 tys. zł.
Budżetu gminy broniła radna Antonia Ambrożewicz-Sawczuk. – Jest jeszcze 90 tys. zł na remont sklepienia kościoła w Zatoniu. Ta pozycja została wprowadzona w ostatniej chwili – mówiła radna.
Kubicki apelował do niej, żeby zaproponowała radzie poszerzenie Funduszu Integracyjnego o pieniądze gminne. – Dołóżcie kolejne 3 mln zł i mieszkańcy będą mogli sami dzielić więcej pieniędzy – zaproponował prezydent. – W mieście jest np. budżet obywatelski, gdzie mieszkańcy sami zadecydują jakie inwestycje zrobić za 6 mln zł. Cieszy się olbrzymim zainteresowaniem mieszkańców. Może powinniście taki budżet wprowadzić w gminie?
- Budżetu obywatelskiego nie ma w gminie. Natomiast budżet gminy jest realizowany na podatnie wniosków mieszkańcom. Oni je przedstawiają sołtysom i radnym. Wybrane inwestycje są wprowadzane do budżetu – tłumaczyła radna Ambrożewicz-Sawczuk.
- Znakomita forma demokracji. Pani twierdzi, że radni wiedzą lepiej czego chcą mieszkańcy?! Ja jestem innego zdania. Uważam, że to mieszkańcy wiedza lepiej, co jest im potrzebne – odpowiadał Kubicki.
Wracają do planów wobec Zatonia prezydent przypomniał, że trwają prace na rewitalizacją parku i budową kanalizacji we wsi.
O szczegółach mówił wiceprezydent Kaliszuk. - Wbrew przekonaniu, że w tej sprawie nie da się nic szybko zrobić, uważam, że jest możliwa budowa kanalizacja w Zatoniu i to jeszcze w tej perspektywie finansowej Unii Europejskiej. Jeździłem w tej sprawie do ministerstwa – tłumaczył K. Kaliszuk. – W tej chwili kończą się prace nad koncepcja budowy kanalizacji w Zatoniu. Rozważane są dwa warianty – budujemy kanalizację z własną oczyszczalnią ścieków w Zatoniu lub je przepompowujemy do Drzonkowa. Pierwszy wariant kosztuje ok. 10,5 mln zł, drugi 9,2 mln zł. Kanalizacja mogłaby powstać w 2015 r.
J. Kubicki jednak najwięcej mówił o korzyściach płynących z połączenia i swoich własnych motywach.
- Jestem przekonany, że dzięki połączeniu możemy skorzystać, bo jako większy organizm możemy wywalczyć więcej dodatkowych pieniędzy z zewnątrz i dokonać cywilizacyjnego skoku. Mi chodzi o to, żeby nasze dzieci stąd nie wyjeżdżały za chlebem – mówił prezydent.
Później odpowiadał na pytania z sali.
- Kiedy będzie referendum w sprawie połączenia?
J. Kubicki: - Problemy z niektórymi zielonogórskimi radnymi spowolniły ten proces. Decyzję podejmę po zakończeniu spotkań z mieszkańcami gminy. Referendum na pewno będzie w tym roku.
- Co z dotychczasowym budżetem gminy i inwestycjami?
J. Kubicki: - Pieniądze z budżetu gminy nie znikną. Tak jak do tej pory nadal z tych pieniędzy będą finansowane szkoły, stowarzyszenia, OSP, inwestycje. Przecież, jeżeli będzie budowana kanalizacja, to będzie potrzebny wkład własny.
- W gminie działają różne stowarzyszenia. Jak pan chce zapewnić im dotychczasowy poziom finansowania? Jakie są gwarancje?
J. Kubicki: - Poziom i zasady finansowania będą takie same jak w tej chwili. Myślimy o podpisaniu takich umów notarialnych ze stowarzyszeniami. N Apisie będą nasze zobowiązania i określone kary za ich niedotrzymanie.
- Jak pan sobie wyobraża miasto po połączeniu?
J. Kubicki: - Kiedyś byłem w jednym z miasteczek w zachodnich Niemczech. Ciągnęło się przez wiele kilometrów, bo miała niska zabudowę. Wydawało się mi ogromne, a miało mniej mieszkańców niż Zielona Góra. Podobnie będzie u nas. W dzisiejszym mieście będzie się rozwijać budownictwo wielorodzinne a w sołectwach jednorodzinne. W mieście mamy jeszcze miejsce na kilka tysięcy mieszkań. Przemysł będziemy rozwijać w Lubuskim Parku Przemysłowo-Technologicznym, w Nowym Kisielinie. Wciąż będziemy wspierać Uniwersytet Zielonogórski, bo on przyciąga nowych mieszkańców. Będziemy się opierać na małych i większych firmach. To ma być fajne miejsce do życia!
- Została wyremontowana droga z miasta do Zatonia. Czy nie można zmienić trasy autobusów MZK, żeby „9” jechała prosto do Zatonia?
J. Kubicki: - My tylko wykonujemy usługi a o ilości kursów autobusów i częstotliwości decyduje wójt. Co zamówi, to MZK zrealizuje. Oczywiście musi za to zapłacić. To propozycja do wójta, nie do mnie.
(tc)