Postawili się Stilonowi
Murawę podopieczni Andrzeja Boczkowskiego opuszczali jednak z podniesionymi głowami. Rywal miał sporą przewagę, której w pierwszej połowie nie zdołał potwierdzić bramkami. Na pierwszego gola kibice w Przylepie musieli czekać do 66 minuty, gdy prowadzenie gościom dał wprowadzony po przerwie Jędrzej Drame. Gdy zaledwie 120 sekund później Adrian Pakuła skutecznie egzekwował rzut karny, wydawało się, że jest już po emocjach. W to uwierzyli też chyba sami gorzowianie, którzy nieco spuścili z tonu, za to coraz śmielej poczynali sobie gospodarze. Najjaśniejszym punktem TS-u z przodu był Paweł Dzikowicz i to on dwukrotnie w podobny sposób pokonał bramkarza gości. W 72. i 88. min. umieścił piłkę strzałem po ziemi, przy samym słupku w bramce rywali.
– Jestem bardzo zadowolony. Kto przyszedł, to raczej nie spodziewał się, że ten mecz skończy się dogrywką – przyznał strzelec dwóch goli. W dogrywce zarysowała się przewaga gości, którzy mieli m.in. szerszą ławkę. - Chłopaki dali z siebie wszystko, zawalczyli, wybiegali 120 minut i nie mamy się czego wstydzić – chwalił zespół Andrzej Boczkowski, trener ekipy z Przylepu.
Zwycięskie bramki dla Stilonu zdobyli w dogrywce Michał Pakuła i J. Drame. Za rok oba zespoły spotkają się w IV lidze. Stilon spada z III ligi, a TS walczy jeszcze w tym sezonie o utrzymanie piątej pozycji. Zostały dwie kolejki. - Gramy do końca i chcemy ogrywać młodych chłopaków - kończy Boczkowski.
(mk)