Nowy Kisielin ma świetlicę
To był andrzejkowy piątek. Godzina 17.00. Po wejściu do świetlicy, jeszcze w szatni, pojawia się pierwsza refleksja. Czyżby od początku fuszerka ? Ktoś chyba nie pomyślał o ludziach? Gdzie miejsce na kurtki i płaszcze ? Co do jednego wszystkie wieszaki zajęte!
Kilka kroków dalej i wszystko staje się jasne. To po prostu niemalże cała wieś postanowiła obejrzeć świetlicę po remoncie. A było co oglądać! W pięć miesięcy za 700 tys. zł. przeprowadzono kapitalny remont. Powstało praktycznie nowe wnętrze, wraz z nową instalacją elektryczną, grzewczą, alarmową, zapleczem gospodarczym, czy nawet instalacją nagłośnieniową.
Co mówią miezkańcy o wsi i świetlicy?
Ta ostatnia jeszcze w tym samym dniu została poddana nie byle jakiej próbie. Po podziękowaniach dla wójta, radnych i księdza przewidziano bowiem część artystyczną. Tutaj czekała na licznie zgromadzonych mieszkańców Nowego Kisielina niespodzianka. Na jeszcze pachnącym nowością parkiecie pojawili się soliści Teatru Muzycznego z Poznania. Od sopranów i tenorów świetlica wiejska zadrżała w posadach. W pewnym momencie zadrżał nawet wójt Mariusz Zalewski, kiedy w jego stronę jednoznacznie skierowała wzrok artystka operowa, wyśpiewując mu fragmenty wyznania miłosnego z pewnej arii... Ale żona wójta siedziała w drugim rzędzie i czujnie obserwowała...
Po występach śpiewaków, przed zwiedzaniem odnowionej świetlicy, powstrzymywało jeszcze mieszkańców tylko przecięcie wstęgi i zjedzenie kawałka okolicznościowego tortu.
Z efektów prac najbardziej cieszył się sołtys Nowego Kisielina Andrzej Zalewski. - Z zawodu jestem elektrykiem i wiem, że wszystkie instalacje są wykonane jak należy - podkreślał. - Kiedyś był tutaj i oczywiście dalej będzie aerobik. Dodatkowo będzie też siłownia. Jestem dumny z wykonanej roboty, a najbliższa impreza jaką tu przewidujemy to sylwester na 70 osób.
- Będziemy tu również organizować wesela i na pewno skorzystają z pomieszczeń świetlicy przedszkolaki, które są po sąsiedzku - mówił wójt Zalewski.
Trzyletni Michał przyszedł na otwarcie świetlicy wraz z mamą. Koncert, wystąpienia i kwiaty to dla niego nie taka znów atrakcja. Prawdziwym hitem dla malca okazał się ogromny tort! - To dla nas ważne miejsce, dlatego dziś tu jesteśmy –przyznała jego mama Agnieszka.
– Do tej pory była tragedia i wstyd, że nie było gdzie się spotkać. Sądzę, że każdy będzie to teraz traktował jak swoje i szanował. Dobrze by było wykorzystać to miejsce także dla dzieci – mówiła Joanna Pawelczyk, mama półtorarocznej Nataszy.
Obecną świetlicę doskonale pamięta jeszcze z lat 70. jeden z najstarszych mieszkańców Nowego Kisielina, Piotr Głuszak. –To konkretny krok naprzód. Cały Nowy Kisielin jest teraz nie do poznania. Wielu starszych mieszkańców pamięta jeszcze, jak w świetlicy grywało się w ping-ponga, w szachy, a jeszcze wcześniej była tu klubokawiarni – wspominał.
Krzysztof Grabowski