Jesteśmy „bąbelkowym” zagłębiem Polski

4 Wrzesień 2024
200 lat temu Zielona Góra była jednym z najważniejszych ośrodków produkcji win musujących w Niemczech. W winiarni Gremplera przy ul. Moniuszki rozlewano tysiące butelek szampana, a kiedy zakazano tej nazwy, sekta. Tradycja zobowiązuje. Dzisiaj Lubuskie jest liderem produkcji „bąbelków” w Polsce. Ten rodzaj wina staje się coraz bardziej popularny, coraz chętniej go kupujemy i pijemy.

-Lubuskie jest regionem, w którym produkuje się najwięcej wina musującego. O ile pod względem areału do największych zaliczymy jeszcze województwa Dolnośląskie i Małopolskie, to w produkcji win musujących za Lubuskiem jest istna przepaść. To samodzielny lider - mówi Maciej Nowicki, ekspert, krytyk winiarski, redaktor periodyka „Ferment”. Podczas Winobrania będzie opowiadał o miejscowych winach w ramach degustacji komentowanych w Sali Szeptów. Jedna z nich to degustacja pt. „Lubuskie bąblem stoi, czyli lubuskie wina musujące w różnych stylach - od saturacji po metodę tradycyjną”.

Lider z tradycjami

Dlaczego jesteśmy liderem? - Moim zdaniem to efekt uwarunkowań historycznych i tradycji. Zielona Góra była jednym z ważniejszych ośrodków produkcji wina musującego w Niemczech. Tutaj również królowały reslingi, które najlepiej się sprawdzają w takiej produkcji. Usiłowano to kontynuować po wojnie, ale brakowało umiejętności i specjalistów - tłumaczy M. Nowicki. - 10 lat temu powrócono do tej produkcji, m.in. dzięki winnicy w Gostchorzu i jej gospodarzowi Gillaume Dubois.

Razem z Gillaume Dubois pracował Krzysztof Federowicz z winnicy Miłosz w Łazie. To on bezpośrednio odniósł się do tradycji winiarni przy ul. Moniuszki, która powstała w 1826 r. Była to pierwsza w Niemczech wytwórnia win musujących. Jej głównym udziałowcem był August Grempler i jego potomkowie. Ponieważ nazwa szampana jest zarezerwowana dla win musujących powstających w Szampanii, wyrób z Zielonej Góry nazywano sektem. Grempler produkował go w liczbie 250-300 tys. butelek rocznie, dochodząc nawet do 800 tysięcy.

- Nawiązuję do tej tradycji. Dlatego moje wino zarejestrowałem jako Grempler Sekt. Produkuję je metodą tradycyjną. Tak jak prawdziwego szampana - opowiadał K. Federowicz.

Już nie tylko do urodzinowego tortu

- Wino musujące świetnie nadaje się do każdego posiłku. Zwłaszcza latem. To trend światowy. Polacy również się uczą, że nie pije się go tylko do tortu urodzinowego, czy na sylwestra - opowiada M. Nowicki. - Co ważne, coraz chętniej sięgamy po polskie wina musujące. Lubuskie w jego produkcji jest samodzielnym liderem.

Wina musujące wytwarzane są na cztery sposoby.

1. Metoda tradycyjna zwana też szampańską. Duża część lubuskich win tworzona jest tą metodą. Polega na powtórnej fermentacji wina w butelce. Z biegiem czasu wytrąca się w nich osad. Butelki są regularnie obracane. W końcu zgromadzony w szyjce osad jest usuwany. Gaz powstaje w sposób naturalny.

2. Metoda Charmata, druga fermentacja odbywa się w kadziach. Tak powstaje Prosecco. Potrzebne są do tego specjalistyczne kadzie, które dużo kosztują. - W Lubuskiem nikt ich nie ma i ta metoda nie jest stosowana - wyjaśnia M. Nowicki.

3. Metoda pierwotna, wino z jednej fermentacji fermentuje do końca.

4. Metoda saturacji. To najprostsza metoda, która będzie się rozwijać. Gotowe wino jest sztucznie nasycane dwutlenkiem węgla. Delikatnie musujące idealnie nadaje się do spożywania w sezonie letnim. Zdaniem M. Nowickiego tutaj również nasze województwo jest liderem i najszybciej będzie rozwijać te produkcję.

Winobraniowy Folwark Pszczew

Metodą saturacji produkowany jest trunek z Folwarku Pszczew, który zdobył miano wina winobraniowego w kategorii win musujących. Zaglądamy na winnicę, która ma 10 lat. Gospodarują na niej Żaneta i Łukasz Robakowie. Ona z Płocka, on spod Włoszczowej. Poznali się w Warszawie.

- Mąż studiował również w Berlinie. Ponieważ ma uprawnienia rolnicze, postanowił kupić ziemię przy granicy. Najpierw kupił ziemię w otulinie Parku Narodowego Ujście Warty. Później kolega podpowiedział mu: „Kup sobie ten pałac”. Tak 16 lat temu trafiliśmy do Pszczewa - opowiada Żaneta Robak. Pałac, to dawne letnia siedziba biskupów poznańskich z XVII wieku. Robakowie najpierw zagospodarowali dawny folwark i gorzelnię z końca XIX wieku. Dzisiaj przyjmują w niej gości hotelowych. Można tutaj przenocować, bo prowadzą gospodarstwo agroturystyczne w dużej mierze oparte na własnych ekologicznych produktach.

Tuż przy dawnej gorzelni jest niewielka winnica, zabudowania gospodarcze, a pod pałacem piwnice winiarskie. Kilkaset metrów dalej posadzili winnicę, która w naturalny sposób nabrała kształtu fortepianu (liczy niespełna 5 hektarów). Produkcją wina zajmują się od 10 lat. Rocznie wytwarzają około 30 tys. litrów tego trunku. Jednym z nich jest wino gazowane, które nazwali Rosecco i reklamują je hasłem na torbach: „Poszłam po mleko, wracam z Rosecco”. To zgazowane wino różowe. Podczas tegorocznych Dni Zielonej Góry będzie oferowane z etykietą wina winobraniowego.

Łukasz Robak, winnica Folwark Pszczew:

- Powstaje na bazie dwóch odmian winogron Cabernet Cortisa i Regenta. 50 proc. na 50 proc. Każdy szczep na początku fermentuje osobno. Później w odpowiednich proporcjach wino jest dokładnie kupażowane. Następnie dojrzewa na osadzie wspólnym w zbiornikach ze stali kwasoodpornej. Stabilne wino po zakończeniu okresu dojrzewania jest odpompowane i zgrubnie filtrowane do kolejnych zbiorników. Przeprowadzamy szybką stabilizację, zamrażamy zbiornik z winem do minus trzech stopni, wytrącamy kamień winny na zbiorniku. Po filtracji zgrubnej dochodzi do momentu, że wino wpompowywane jest do zbiornika ciśnieniowego, w którym - prawie na wzór metody Charmata - zamiast doprowadzać do wtórnej fermentacji, wino jest saturowane dwutlenkiem węgla w zbiorniku zewnętrznym, ciśnieniowym. Ja akurat taki zbiornik wynajmuję. Dwutlenek węgla musi być w odpowiednim stężeniu, co jest naszą tajemnicą. Ten bąbel w zbiorniku jest rozbijany na takie bardzo drobniutkie bąbelki. Wino nasycone dwutlenkiem węgla wtłaczane jest do butelki ciśnieniowo, zakorkowywane i zawiązywane sznureczkiem.

W tym przypadku winogrona zbieramy około 25 października, a kończymy cały proces w połowie sierpnia. I wino można dostarczyć na Winobranie.

 

Tomasz Czyżniewski