W gminie światła nikt nie gasi
- 1 stycznia obudziliśmy się w wielkiej Zielonej Górze. Doszło do połączenia miasta z gminą. Pan rządził gminą od 2001 r. Teraz ostatni zgasi światło?
- Faktem jest, że dochodzi do połączenia dwóch jednostek samorządu terytorialnego. To olbrzymia zmiana. Można posłużyć się metaforą, że ostatni gasi światło, ale można również mówić, że pierwszy włącza światło… w nowej rzeczywistości.
- Czyli wyłączamy światło tylko na chwilę?
- Jest okres przejściowy. Powinien on trwać jak najkrócej. Powinniśmy skupić się na wykorzystaniu większych możliwości, które daje nowa struktura. Poczynając od władz samorządowych, poprzez urzędników i działaczy społecznych – powinniśmy spróbować z tej nowej rzeczywistości samorządowej uzyskać jak najlepsze efekty. Wszyscy powinniśmy wziąć na siebie ciężar odpowiedzialności, by zrealizować obietnice, by iść do przodu.
- Pan od początku mówił, że połączenie to głównie oferta dla mieszkańców i to oni w referendum powinni podjąć decyzję.
- Tak wydarzenia się ostatecznie potoczyły. Nie ma innej filozofii, tylko działanie w imieniu mieszkańców i dla mieszkańców. To nie jest slogan. Taka jest rola wójta, radnego, prezydenta. To jest taka robota.
- Trochę żal, że mieszkańcy tak zadecydowali? Tak prywatnie…
- To nie jest kwestia prywatnego spojrzenia. Trzeba mieć świadomość, że tak zadecydowała większość mieszkańców w referendum. Nie można się na nich obrażać tylko z tego powodu, że mieli taką wolę. Oczywiście, można dyskutować, czy to był dobry moment. Czy można było do tego dojść później w naturalny sposób, w jaki od lat już się to odbywało. Ale mieszkańcy zdecydowali, że ma to nastąpić szybciej. Teraz trzeba tę szansę wykorzystać. To jest podstawowe zadanie. Wciąż pamiętając, że najważniejsi są mieszkańcy. Oni dalej będą mieszkać w Jeleniowie. Niezależnie od tego, czy tablica z napisem miejscowości będzie bardziej miejska, czy bardziej wiejska. Pozostaje pytanie: jak to wszystko urządzić, by efekt był pozytywny.
- Po referendum szybko zaczął pan pracować na rzecz sprawnego połączenia.
- Tak widzę swoją rolę. Do 31 grudnia pełniłem rolę wójta. Moim obowiązkiem jest dobrze przygotować połączenie miasta z gminą. Nie można uciekać od odpowiedzialności. Zgodnie z tekstem mojego ślubowania, że będę działał dla dobra mieszkańców i w ich imieniu. A większość mieszkańców chciała połączenia. Musimy to zrobić. Jak najlepiej. To będzie trudny rok, bo nikt takiej operacji jeszcze w Polsce nie przeprowadzał. Trzeba będzie dużo mądrości, tolerancji i cierpliwości. W mojej ocenie, mieszkańcy podchodzą do tego bardzo roztropnie. Cały czas musimy pamiętać, że łączymy nie tylko struktury, ale również mieszkańców. To olbrzymi potencjał do wykorzystania. Kraków też nie od razu zbudowano. Cały proces połączenia i związane z nim deklaracje trzeba rozpatrywać w wieloletniej perspektywie, do 2020 roku. Myślę, że rok 2015 będzie dobrze wykorzystany.
- Połączenie jest dobrze przygotowane? Nauczyciele 2 stycznia dostaną pensję? Będą jeździć gimbusy, potrzebujący dostaną zasiłki?
- Tak. Te rzeczy będą funkcjonować normalnie. I nadal będzie funkcjonować zbudowana infrastruktura: szkoły, świetlice, place zabaw, remizy. Ta infrastruktura jest na dobrym poziomie. Bez fałszywej skromności mogę powiedzieć, że zrobiliśmy, naprawdę, kawał dobrej roboty. Teraz trzeba ją tylko utrzymać.
- A największe wyzwanie?
- Do połowy roku zakończymy budowę kanalizacji w Zawadzie, Łężycy, Krępie, Drzonkowie i Raculi. A jak mamy porządek pod ziemią, to można budować drogi. To olbrzymie wyzwanie. Chodzi o 250-300 km dróg pierwszej potrzeby na szybko rozbudowujących się osiedlach. Ich budowa to najważniejsze zadanie na najbliższe lata.
- Ostatnie pytanie. 31 grudnia wygasła kadencja wójta. Co Mariusz Zalewski będzie robił po 1 stycznia 2015 r.?
- Po 1 stycznia wszyscy znaleźliśmy się w nowej rzeczywistości. Nie chcę uciekać od odpowiedzialności za trudny proces połączenia. Chciałbym w nim dalej uczestniczyć. Ma on przebiegać stopniowo, w sposób ewolucyjny. Jest jeszcze bardzo wiele problemów do rozwiązania. Uczestniczenie w tym procesie to moja rola.
- Dziękuję.
Tomasz Czyżniewski