Na Pomorskim sporo zrobiłem – mówi Jacek Budziński
Fotel wiceprzewodniczącego Rady Miasta daje lepszy obraz?
- To jedynie funkcja porządkowa chociaż ułatwia kontakt z ludźmi, służy bardziej do hamowania niepotrzebnych emocji radnych, gdy trzeba wyłączyć przynależność partyjną i obiektywnie prowadzić sesje.
Jak pan ocenia pomysł wydzielenia puli 120 tysięcy złotych do dyspozycji radnych?
- Chciałem tylko przypomnieć, że idea przeznaczenia puli do dyspozycji radnych była moim pomysłem. Pamiętam kiedy prezydentowi to zaproponowałem. Klub Platformy uważał to za próbę korupcji politycznej czego do dzisiaj nie rozumiem, bo przecież drogi z tych pieniędzy sobie nie buduję. Po 4 latach prezydent wrócił do tego pomysłu. Ponad 70 zadań klub radnych PiS wpisał do budżetu w tej puli. Dodam, że bardzo mocno posiłkowaliśmy się budżetem obywatelskim, tzn. zadania które zgłosili mieszkańcy ale nie zostały wybrane, będą realizowane przez nas – chociażby parkingi przy ul. Zamenhofa, czy oświetlenie ciągów pieszych przy Władysława IV. Uważam, że radni powinni iść w tym kierunku.
To już prawie sztandarowe pytanie. Pańska opinia na temat budżetu obywatelskiego?
- Jedyny minus to za mało środków. Powinno ich być dwa razy więcej, w następnym roku powinno się wprowadzić podział tych pieniędzy na 3 podgrupy: duże zadania, średnie i drobne. Mieszkańcy ulicy X zgłaszają jakiś remont i nie są w stanie się przebić, więc trzeba te środki dzielić równomiernie.
Co już teraz możemy zrobić dla przyszłości naszego miasta?
- Pracuję z młodzieżą i widzę, że uciekają młodzi ludzie. Moi wychowankowie wybierają kierunki studiów w Szczecinie, Wrocławiu, Poznaniu. Uciekają bo nie ma tu dla nich pracy. Wielkie nadzieje pokładam w rozwoju Lubuskiego Parku Naukowo – Technologicznego i strefy ekonomicznej. Trzeba także popierać budowę KTBS - ów. Gospodarka, oświata, pomysł wprowadzenia dodatkowej lekcji matematyki we wszystkich zielonogórskich gimnazjach i liceach. Trzecią rzeczą jest bezpieczeństwo. Dobrze wygląda na dzisiaj kwestia opieki przedszkolnej.
Z czego jest Pan zadowolony?
- Prawdziwą radochę mam na swoim mateczniku, czyli na osiedlu Pomorskim i Śląskim. Przez te 10 lat we współpracy z prezydentami Zielonej Góry udało się tam zakończyć remont Szosy Kisielińskiej, rond i nawierzchni od piekarni w kierunku os. Śląskiego. Powstały place zabaw, wyremontowano pomieszczenia w szkołach, przedszkolach. Docelowo najważniejszą będzie jednak budowa łącznika z osiedla Pomorskiego z trasą S3.
Skoro padło słowo łącznik, to jak pan patrzy na połączenia miasta z gminą?
- Ja zawsze byłem zwolennikiem takiego mariażu, ale najważniejsze jest przeprowadzenie referendum, jeżeli będzie zgoda obu tych społeczności to nie sądzę by rada miasta, czy rada gminy sprzeciwiła się woli mieszkańców. Trzeba jednak wyjaśnić wiele kwestii np. OSP, czy rekompensatę dopłat z PROW.
Czego by pan życzył mieszkańcom na nadchodzący rok 2013?
- Może to nie zabrzmi zbyt optymistycznie ale na ciężkich czasach życzyłbym nam wszystkim, by ten przyszły rok nie był gorszy od poprzedniego.
Krzysztof Grabowski