A to klops! W bramie stoi słup - jak rozbudować remizę?
W czym problem? W nowoczesności! Bo strażacy-ochotnicy ze Starego Kisielina są tak dobrzy, że działają w krajowym systemie ratownictwa. A ponieważ gmina wraz z marszałkiem kupuje dwa wozy bojowe dla strażaków, to jeden z nich trafi do Starego Kisielina. Jedyną wadą takiego nowiutkiego wozu jest… jego wielkość.
Garaż trzeba powiększyć
- Nie zmieści się w naszym garażu. Jest za duży – z troską kręci głową Grzegorz Kasperski, naczelnik kisielińskich strażaków. Dlatego strażacy postanowili skorzystać z oferowanego przez miasto Funduszu Integracyjnego. I przekonali do swojego pomysłu innych mieszkańców. W końcu OSP w Starym Kisielinie to ponad 40 osób. Oj, było burzliwie podczas zebrań wiejskich, bo i propozycji było sporo. Trzeba było zwoływać specjalne zebranie, na które przyszło prawie 200 mieszkańców. Tylu ludzi na zebraniu od lat tutaj nikt nie widział. Zapadła decyzja – 283 tys. zł z Funduszu Integracyjnego trafi na budowę świetlicy wiejskiej oraz garażu dla miejscowej Ochotniczej Straży Pożarnej.
Wizja lokalna
We wtorek w tej sprawie odbyła się krótka narada. Rada sołecka i strażacy zaprosili do siebie Pawła Urbańskiego, dyrektora Departamentu Inwestycji Miejskich i Zarządzania Drogami. Czekało na niego ok. 10 osób.
Remiza w Starym Kisielinie to budowla przypominająca schody. Każda kolejna dobudówka jest o kilkadziesiąt centymetrów wyższa. Potrzeby rosły wraz z pojazdami strażaków. Nisko jest nad strażacką świetlicą, trochę wyżej nad drugim garażem, później jeszcze wyżej nad planowanym trzecim garażem. W środku stoi bojowy jelcz.
- Ale wielki! – patrzę w górę.
- Nowy pojazd będzie jeszcze większy. Nie zmieści się tutaj. Trzeba stawiać kolejny garaż. Wyższy – tłumaczy naczelnik Kasperski.
Całą gromadką stoimy przed bramą wjazdową. Pod betonowym słupem energetycznym.
- Trzeba go przesunąć. Rozmawiałem już Eneą, ktoś się do nich zgłosi – mówi dyrektor Urbański.
- To ja do nich pójdę – deklaruje się Zdzisław Ludwiczak, wiceprzewodniczący rady sołeckiej.
- Może zostawmy ten słup. Wóz strażacki go ominie – pół żartem pół serio proponuje Zenon Rabęda, prezes OSP.
- Nie wykręci – dyrektor Urbański i naczelnik Kasperski są zgodni. A nawet gdyby mógł wykręcić, to tuż obok stoi wieża z syrenami alarmowymi. Problem w tym, że jest za blisko budynku. Żeby dobudować garaż, trzeba wieżę przenieść w inne miejsce.
- Weźmiemy dźwig i przestawimy – obserwatorzy są zgodni. Stalowa konstrukcja zbudowana z kątowników ma kilkanaście metrów wysokości. Stoi na betonowej podstawie. Przed laty została wykonana domowym sposobem.
- Dźwig będzie niezbędny. Wiem jak wieża wygląda. Muszę policzyć szacunkowo jej wagę. Trzeba będzie wylać nową podstawę z betonu i przenieść o kilka metrów – planuje Urbański. Razem z naczelnikiem ustalają pozostałe szczegóły.
Kilka uwag nt. świetlicy
Wracamy do środka remizy. Trzeba jeszcze porozmawiać o świetlicy. Można powiedzieć, że stanie w szczerym polu, jakieś 100 metrów od toru.
- Mam tutaj plan terenu. Grunt jest gminny, wytyczone jest też miejsce na drogę dojazdową – mówi Z. Ludwiczak, pokazując Urbańskiemu lokalizację inwestycji. Zarówno remiza, jak i świetlica wymagają wykonania projektu.
- Chcemy zobaczyć, jak będzie to wyglądało – zaraz zastrzega Kazimierz Poniatowski, przewodniczący rady sołeckiej.
- Oczywiście. Nie będziemy udawać, że mamy monopol na wiedzę – śmieje się dyrektor Urbański. – Jak wyłonimy projektanta, to na pewno będziemy uzgadniać szczegóły.
Rada sołecka ma już swoje pomysły. Wiadomo, musi być dojazd i miejsce na kilkanaście samochodów.
- Chcemy, żeby na parterze była duża sala do spotkań i zabaw. Miałaby wymiary 27 metrów na 12 - Z. Ludwiczak pokazuje kolejny plan. – Dodatkowo, obok, pełne zaplecze socjalne z wejściem na piętro.
Na tej kondygnacji do wykorzystania byłby tylko fragment budynku nad częścią socjalną. Miałoby tu się znaleźć miejsce na bibliotekę i niewielką salkę do spotkań.
Szukamy projektantów
- To zaczynamy szukać projektantów. Wcześniej musimy jeszcze przygotować odpowiednie porozumienie pomiędzy miastem i gminą, żeby można było zrealizować tę inwestycję – dodaje P. Urbański.
- Wójt zapewnił mnie, że dokumenty nie poleżą ani chwili dłużej niż jest to konieczne – skomentował Zenon Rabęda. Wszystkiemu przyglądał się radny Mariusz Rosik.
Tomasz Czyżniewski
T.Czyzniewski@Lzg24.com.pl