Zmiana w centrum Zatonia
- Nic, tylko działać. Zatonie jest dla Zielonej Góry tym, czym Wilanów dla Warszawy, Krasiczyn dla Przemyśla czy Rogalin dla Poznania – uważa Jarosław Skorulski, wiceszef Stowarzyszenia Nasze Zatonie i autor książki „Zatonie. Ślady historii”. - W Zielonej Górze nigdy nie było książęcych rodów, postaci znanych w Europie. Zatonie to pewnego rodzaju nobilitacja dla miasta. Po co mamy jeździć do Branitz czy Forst, skoro wielka historia toczyła się tuż obok?
Oczywiście, chodzi mu o park w Zatoniu i ruiny pałacu, w którym kiedyś mieszkała księżna Dorota Talleyrand, świadek chwały i upadku francuskich monarchów: Napoleona Bonaparte, Ludwika XVIII, Karola X, Ludwika Filipa i Napoleona III.
Co jednak zrobić, żeby to miejsce było bardziej przyjazne dla mieszkańców i przybyszów z zewnątrz? Historyczne centrum wsi wymaga wiele pracy.
A dbałość o jej wygląd była przed rokiem tematem gorącej dyskusji na zebraniu wiejskim. Mieszkańcy dyskutowali wówczas: na co wydać 111,7 tys. zł z Funduszu Integracyjnego. Chodziło o to, czy jest sens remontować starą świetlicę wiejską? Mieści się ona w budynku dawnej gospody i jest w nienajlepszym stanie. Zbudowano ją w najważniejszym miejscu Zatonia. Tuż obok, na sąsiedniej działce, nadal stoją ruiny kościoła pw. św. Jana (wybudowanego w XIII wieku), po drugiej stronie ulicy widać park i ruiny pałacu Doroty Talleyrand.
- Przyszłam tutaj bronić starego obiektu. Warto dbać o takie miejsca, które są symbolem Zatonia - mówiła wówczas Maria Idzikowska, która w Zielonej Górze odrestaurowała zrujnowaną halę przy ul. Fabrycznej, czyniąc z niej znaną galerię sztuki. - Postawimy jakiś blaszak a pozbędziemy się perełki w centrum wsi?
- Przecież Zatonie historią stoi! – wsparli ją inni mieszkańcy.
Problem w tym, że wyremontowanie takiego obiektu to duży koszt, w dodatku… nie ma do niego dostępu, bo otacza go prywatna działka. Jak ma tam wejść budowlana ekipa?
- To jest wyczyn iście heroiczny. Właściciel chciałby, żebym za ten grunt zapłacił tyle, co za działkę przy Marszałkowskiej w Warszawie. Tyle nie dam – tłumaczył wójt Mariusz Zalewski, który był zwolennikiem przeznaczenia pieniędzy z Funduszu Integracyjnego na budowę boiska.
- Dajmy sobie szansę na rozwiązanie tego problemu. Dwa-trzy miesiące. W tym czasie miasto zrobi kosztorys i oceni, jakie prace można wykonać, a pan wójt spróbuje rozwiązać kwestię dojścia do budynku – zaproponował wtedy wiceprezydent Krzysztof Kaliszuk. – Może nawet warto wejść na drogę sądową z właścicielem gruntu, zabezpieczyć budynek i za kilka lat wyremontować go za unijne pieniądze.
W końcu mieszkańcy przegłosowali remont dachu świetlicy.
- Zobaczymy jak to będzie – stwierdzili.
I udało się. Dach jest gotowy!
- Teraz gmina jest stuprocentowym właścicielem sali, od góry do dołu, łącznie z „piekłem i niebem”. Z działką, która pozwala nam na dojście oraz z placykiem, który kiedyś pozwoli ludziom przyjechać i stanąć samochodem. Zatonie nie ma w ogóle parkingu – mówi Henryk Dzięgiel, szef Stowarzyszenia Nasze Zatonie. - Cieszę się, że tak wyszło w ubiegłym roku. Daj Boże, jeszcze jeden taki sam rok. Niech się ścigają wójt z prezydentem, my na tej rywalizacji tylko korzystamy, jak nigdy dotąd. Marzy się nam jeszcze, poza doprowadzeniem wody, kanalizacji i prądu, zrobienie „góry”. Wtedy w Zatoniu mogłoby powstawać dużo organizacji.
- Zgadza się. W grudniu kupiliśmy działkę przy świetlicy. Teraz jest do niej dostęp. Przejęliśmy też sąsiednią działkę z ruinami kościoła. Teren trzeba będzie ogrodzić i zaplanować zabezpieczenie ruin – przyznaje wójt M. Zalewski. W tegorocznym budżecie gminy zapisane jest 20 tys. zł na projekt remontu świetlicy i 10 tys. zł na zabezpieczenie ruin kościoła, wokół którego teren uporządkowali sami mieszkańcy.
Zadowolony jest również J. Skorulski. – Odbywa się tutaj coraz więcej imprez. Przy kościele postawiliśmy kapliczkę św. Jana, trzy razy odbyły się tutaj również noce świętojańskie – dodaje J. Skorulski. Nie ukrywa, że największym wyzwaniem jest park i pałac po drugiej stronie ulicy. A te należą do Lasów Państwowych.
- Gdyby doszło do połączenia miasta z gminą, to jesteśmy gotowi do takich rozmów z Lasami Państwowymi – zdradza wiceprezydent K. Kaliszuk. – Mamy doświadczenie w zagospodarowaniu parków z unijnych funduszy Europejskiej Współpracy Terytorialnej. Robimy to razem z Cottbus. Oni odnawiają park Branitz, my zrobiliśmy Lasek Piastowski i Dolinę Luizy. Teraz szykujemy się do odnowienia parku Tysiąclecia.
W Zatoniu K. Kaliszuk chciałby zachować podobną technikę: najpierw stworzenie koncepcji a później jej realizacja. Jedno i drugie za unijne pieniądze. – Dlatego złożyliśmy projekt na koncepcję zagospodarowania terenu w Zatoniu. Powstanie w tym roku – dodaje. I przypomina, że wiele zapowiedzi już jest realizowanych. – Jest już odnowiona droga z miasta do Zatonia (remontowało ją miasto przy wsparciu pieniędzy od marszałka), w tym roku powstanie jeszcze rondo na krzyżówce z szosą Drzonków-Ochla. Powstała też koncepcja budowy kanalizacji w Zatoniu.
Tymczasem sołtys Zatonia, Piotr Przespolewski zastanawia się, na co wydać pieniądze z tegorocznego Funduszu Integracyjnego. - Może warto kontynuować prace przy świetlicy? Jeżeli tak zadecydują mieszkańcy, to prace powinna wykonywać ta sama firma - mówi. - Przychodziłem tutaj przez cały okres trwania prac, robotnikom dosłownie patrzyłem na ręce i muszę stwierdzić, że robota została wykonana starannie i „z głową”. Ludzie już chcieliby na „balety” przychodzić… Teraz czekamy na spotkanie z prezydentem.
Prezydent Janusz Kubicki zaprasza na nie w przyszły piątek, 17 stycznia, o godz. 17.00, punkt przedszkolny, ul. Zielonogórska 72.
(tc, kg)